Polscy siatkarze wygrali z Argentyną 3:1 (25:18, 19:25, 25:21, 27:25) w swoim trzecim meczu Pucharu Świata! MVP spotkania wybrano Michała Kubiaka. Stawką rozgrywanego w Japonii turnieju są olimpijskie przepustki dla dwóch najlepszych drużyn. Biało-czerwoni po trzech meczach mają na koncie komplet punktów.

Polscy siatkarze wygrali z Argentyną 3:1 (25:18, 19:25, 25:21, 27:25) w swoim trzecim meczu Pucharu Świata! MVP spotkania wybrano Michała Kubiaka. Stawką rozgrywanego w Japonii turnieju są olimpijskie przepustki dla dwóch najlepszych drużyn. Biało-czerwoni po trzech meczach mają na koncie komplet punktów.
Od lewej: Mateusz Mika, Fabian Drzyzga i Piotr Nowakowski w meczu Pucharu Świata siatkarzy z Argentyną /Jacek Kostrzewski /PAP

Pierwszy set to koncertowa gra Polaków. Wynik 1:1 był jedynym remisowym w tej odsłonie, co więcej Argentyńczycy ani razu nie wyszli w niej na prowadzenie. Od stanu 1:1 systematycznie powiększaliśmy przewagę, m.in. dzięki świetnym zagrywkom Fabiana Drzyzgi. Swobodna, spokojna gra spowodowała, że na drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy już 16:7. Później, co prawda, w nasze szeregi wkradło się lekkie rozluźnienie i pozwoliliśmy rywalom zdobyć w sumie 18 punktów, ale nasze zwycięstwo w tej partii ani przez chwilę nie było zagrożone.

Druga odsłona nie rozpoczęła się równie pomyślnie. Zagrywką zaskoczył nas Facundo Conte i Albicelestes wyszli na dwupunktowe prowadzenie - co gorsza, do końca seta prowadzenia już nie oddali. W argentyńskiej ekipie zdecydowanie poprawiło się przyjęcie, co pozwoliło Lucianowi De Cecco na skuteczne rozgrywanie akcji w ataku. My z kolei nie byliśmy w stanie zerwać się do zdecydowanego odrabiania strat i to zespół Julio Velasco wygrał partię do 19. Sami podarowaliśmy zresztą Argentyńczykom aż 9 punktów, a przy takich statystykach wygrywać się nie da.

O ile przespanego drugiego seta można jeszcze Polakom wybaczyć, o tyle słaby początek trzeciego mógł wyprowadzić z równowagi nawet najspokojniejszych kibiców. Argentyna znów szybko odskoczyła nam na kilka oczek i znów to my musieliśmy gonić wynik. Tym razem jednak pogoń była skuteczna - od stanu 7:11 do remisu. Wrócić do gry pomogły biało-czerwonym zagrywki Michała Kubiaka i dobra gra blokiem. Przy drugiej przerwie technicznej wszystko wyglądało już przyzwoicie, prowadziliśmy 16:14. Albicelestes z kolei stracili nieco animuszu, a w ich grze pojawiły się błędy. Najważniejsze jednak, że mimo świetnej gry rywali w obronie potrafiliśmy przełamać własną niemoc i wróciliśmy na zwycięską ścieżkę, wygrywając 25:21.

Czwarty set rozpoczął się po naszej myśli. Nie było, co prawda, miażdżącej przewagi jak w pierwszej części spotkania, ale było to, co najważniejsze: gromadzone punkty i niewielka, ale utrzymywana przewaga. W końcu jednak do głosu doszli Argentyńczycy i wypracowali sobie jednopunktowe prowadzenie. W pełnej emocji końcówce, w której gra toczyła się punkt za punkt, więcej zimnej krwi zachowali biało-czerwoni - zdołali nawet obronić setbola. Decydujący punkt zdobył zaś dla nas Rafał Buszek.

Przed starciem z drużyną Stephane'a Antigi ekipa z Ameryki Południowej wygrała obydwa swoje wcześniejsze pojedynki w Japonii - Iran pokonała 3:1, zaś Wenezuelę 3:2.

Dwa zwycięstwa mieli na koncie również Polacy, którzy na inaugurację gładko, w trzech setach rozprawili się z Tunezją, a wczoraj rozegrali świetne spotkanie z Rosją i pokonali ją 3:1. To był pierwszy wielki mecz w tych zawodach i tym cenniejsza jest to wygrana. Jestem bardzo zadowolony z postawy moich zawodników - chwalił później swój zespół Stephane Antiga.

Jutro na turnieju dzień przerwy. Kolejny mecz rozegramy w sobotni poranek, a naszym rywalem będzie Iran. Dzień później zmierzymy się z Wenezuelą.

Puchar Świata potrwa do 23 września. W tym czasie 12 zespołów, grając systemem każdy z każdym, walczyć będzie o dwie przepustki na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro.


Patryk Serwański

(edbie)