"To dobry krok", "mamy nadzieję, że uporządkuje sytuację" - komentarze w Polskim Związku Lekkiej Atletyki po wprowadzeniu przez światową federację testów płci są umiarkowanie pozytywne. W rozmowach z Cezarym Dziwiszkiem z redakcji sportowej RMF FM wiceprezes PZLA Tomasz Majewski i lekarz kadry lekkoatletów Jarosław Krzywański zapewniają, że związek jest gotowy na testy i jest w stałym kontakcie z zawodniczkami.

Testy SRY - na czym polegają?

Kilka dni temu światowa federacja lekkiej atletyki ogłosiła, że każda lekkoatletka, która będzie chciała uczestniczyć w zawodach sportowych, już od wrześniowych mistrzostw świata na stadionie w Tokio będzie musiała przejść test płci. Obowiązkowy, jeden raz w swojej karierze.

Naszą filozofią w World Athletics jest ochrona i utrzymanie integralności sportu kobiecego (...) możesz startować z kobietami tylko wtedy, gdy jesteś biologicznie kobietą - ogłosił szef lekkoatletycznej centrali Sebastian Coe.

Podobne badania na płeć wykonywano w świecie lekkiej atletyki już w latach 90. Zasada była podobna: od zawodniczki pobierano próbkę krwi lub wymaz i sprawdzano, czy posiada gen SRY, który jest zlokalizowany na chromosomie Y. Ten odgrywa kluczową rolę w determinacji płci męskiej. Sprawdzano po prostu, czy dana zawodniczka posiada gen. Jeśli tak - była wykluczona z zawodów. 

Jednak w latach 90. - jak mówi RMF FM lekarz medycyny sportowej, kierownik zespołu medycznego PZLA Jarosław Krzywański - testy miały niską czułość i swoistość, przez często były niemiarodajne. W ostatnich latach światowa federacja poszła w kierunku testów na poziom testosteronu (zbyt wysoki oznaczał, że zawodniczka nie mogła startować w zawodach), ale one też się nie sprawdziły.

Wiemy, że stężenie testosteronu w organizmach mężczyzn jest 10-15 razy wyższe niż u kobiet. Próbowano obligatoryjnie ustawić stężenie testosteronu u kobiet (ze zbyt wysokim poziomem), które nie mogło przekroczyć 5 nmol i te kobiety miały rekomendację poddawania się terapii obniżającej to stężenie. Natomiast dzisiaj, na podstawie dostępnej wiedzy, wiemy, że kobiety, które mają wyższy poziom testosteronu i zostały poddane tej terapii, mają już co prawda poziom prawidłowy, ale korzyści, jakie uzyskały do tej pory, żyjąc i rozwijając się w warunkach wysokiego poziomu testosteronu, powodują ich przewagę we współzawodnictwie. Te zmiany się utrzymują i one wciąż mają tę przewagę - wyjaśnia doktor Jarosław Krzywański. 

Stąd powrót do sprawdzania obecności genu SRY w organizmach zawodniczek.

Testy SRY - co na to PZLA?

Testowanie w Polskim Związku Lekkiej Atletyki już ruszyło - do 1 sierpnia zostały przebadane dwie zawodniczki. W rozmowie z RMF FM wiceprezes PZLA, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski przyznaje, że krajowa federacja nie dostała od World Athletics precyzyjnych wytycznych, jak powinno wyglądać testowanie.

Jest na razie dość duża doza dowolności. My na razie przebadamy wszystkie nasze zawodniczki, które będą startowały w Tokio (...) na wynik badania czeka się 2 tygodnie, więc musimy to robić w miarę szybko (mistrzostwa świata rozpoczynają się 13 września). Formalnego wymogu (posiadania negatywnego testu na MŚ) nie ma, ale można zostać o to losowo zapytanym, więc przebadamy wszystkie zawodniczki. Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie (...) czy też młodsze kategorie zawodniczek będą musiały mieć testy - podkreśla Tomasz Majewski.

Wiceprezes PZLA w rozmowie z RMF FM nie wyklucza, że wprowadzane właśnie przez światową federację testy SRY mogą się okazać projektem pilotażowym. Nie jest jeszcze pewne, czy program będzie rozszerzany. Czy obawia się o testy naszych reprezentantek na MŚ w Tokio?

Nie, nie (śmiech). To jest robione - tak myślę - bo taka jest potrzeba. Bo są wątpliwości wobec niektórych zawodniczek (...) Jak się popatrzy na cały lekkoatletyczny świat to podejrzenia, czy zarzuty są jednostkowe. I myślę, że po to testy są robione, żeby czystość rywalizacji została zachowana (...) Wszyscy pamiętamy igrzyska w Rio de Janeiro i bieg na 800 m: Caster Semenya, Francine Niyonsaba, Margaret Nyairera Wambui (zajęły pierwsze trzy miejsca, Joanna Jóźwik 5.). Tam tych wątpliwości było najwięcej i nas to najbardziej dotknęło, bo pewnie mielibyśmy medal - dodaje Tomasz Majewski. 

W kwestii testów płci polskich zawodniczek Jarosław Krzywański dodaje: To jest biologia i ona ma swoje prawa. Więc jeżeli 2 proc. populacji kobiet może mieć ten gen, to mogą się zdarzyć takie przypadki. Ale oczywiście nie sądzę, żeby coś takiego w naszej grupie lekkoatletek miało miejsce. Natomiast patrząc na całą populację kobiet w światowej lekkoatletyce, myślę że będą sytuacje, które będą wymagały indywidualnego rozważenia - podkreśla lekarz lekkoatletycznej kadry.

Nowe testy płci - dobry krok?

Doktor Krzywański w rozmowie z RMF FM mówi wprost: "nie ma testów idealnych". 

Nie ma testu, który by nam jasno pokazywał: ty jesteś kobietą, a ty mężczyzną. Bo w ogóle jest problem na świecie z nomenklaturą, procedurami medycznymi - mówimy tutaj o tzw. "zróżnicowaniu rozwoju płciowego". Według danych medycznych to - podkreślam - zróżnicowanie, a nie nazywane historycznie "zaburzenie", może dotyczyć 1,6-2 proc. populacji (...) czyli: przypadków kiedy mamy fenotypową kobietę ale mającą zaburzenie w produkcji męskich hormonów. I z tą grupą będą problemy, bo World Athletics nie wskazuje dokładnie procedur, tylko będą niezależni eksperci, którzy będą się wypowiadali w każdym przypadku osobno - podkreśla Jarosław Krzywański, który od razu dodaje, że ma nadzieję na "uporządkowanie" sytuacji dzięki testom SRY. 

Czy zatem można mówić o dyskryminacji tej zapewne niewielkiej grupy lekkoatletek ze wspomnianego przedziału 1,6-2 proc.?

Myślę, że tak (...) dlatego cały panel ekspertów, którzy pracują nad tymi procedurami, składa się nie tylko z genetyków i lekarzy, ale również prawników i specjalistów od praw człowieka. Tak żeby ten system zharmonizować. To jest i będzie proces, ale który - mam nadzieję - nieco uporządkuje całą sytuację - podkreśla doktor Krzywański. 

Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski uważa, że mimo kontrowersji wprowadzenie testów to konieczny krok, żeby rywalizacja w lekkoatletyce była uczciwa. 

Zarzuty o dyskryminację oczywiście zawsze się pojawiają, ale trzeba jasno powiedzieć, że niektóre zawodniczki dzięki temu mają przewagę. A w świecie lekkiej atletyki, gdzie różnice są naprawdę minimalne, każda przewaga łamie tę zasadę fair play. Ona jest podstawowa i trzeba patrzeć na dobro zawodniczek, które rywalizują. I trzeba jasno powiedzieć, że niektóre federacje tak dobierają kandydatki, żeby tę przewagę miały. Więc zawsze będą zarzuty, ale zarzuty będą zawsze - że nie ma czystości rywalizacji, jeśli mamy takie przypadki - zaznacza Tomasz Majewski. 

Mistrzostwa świata na otwartym stadionie w Tokio odbędą się w dniach 13-21 września.

Opracowanie: