Uczestnicy wyprawy Polskiego Związku Alpinizmu wyszli w niedzielę o świcie z bazy (4900 m), rozpoczynając ponowny atak szczytowy na niezdobyty zimą ośmiotysięcznik w Karakorum Broad Peak (8051 m). Poprzednią próbę podjęli w połowie lutego. Nie ukrywają, że może być to dla nich atak ostatniej szansy.

Jak poinformował kierownik ekspedycji 62-letni Krzysztof Wielicki (KW Katowice), po długich dyskusjach wybrano "wariant numer dwa". Wyprawa znalazła się w najtrudniejszym momencie - w momencie podejmowania taktycznej decyzji. Ten ruch będzie prawdopodobnie atakiem ostatniej szansy. Nasz dylemat godny jest szekspirowskiego dramatu: Iść czy nie iść? Oto jest pytanie! - podkreślił zdobywca Korony Himalajów i Karakorum.

Pierwszy wariant zakładał opuszczenie bazy wczoraj i dojście do II obozu na 6200 m, następnie dzisiaj - do czwartego. W poniedziałek - atak na szczyt, wtorek - dzień rezerwowy. Przeciw temu wariantowi stanął fakt, że dzisiaj ma jeszcze dość mocno wiać na wysokościach ponad 7000 m i jest zagrożenie, że nie przedrzemy się do IV obozu, stracimy siły i nie będziemy w stanie atakować ani w poniedziałek, ani we wtorek - tłumaczył 27-letni Tomasz Kowalski (KW Warszawa).

Drugi wariant: wyruszyć z bazy dzisiaj, dojść do II obozu, w poniedziałek do czwartego i we wtorek atakować wierzchołek. Minusy tej wersji - nie ma żadnego marginesu bezpieczeństwa, czasowej rezerwy, gdyby coś miało pójść nie tak, jak np. zmiana pogody w stosunku do prognozy, zwiane depozyty obozowe itp. Nie ma miejsca na improwizacje i ewentualny plan B. W środę okno pogodowe się zamyka - zaznaczył 33-letni Artur Małek (KW Katowice).

Uczestnicy nie bardzo chcieli się dzielić na dwa zespoły, tak jak poprzednio. Uważali, że działając razem mają największe szanse na sukces. W bazie trwała od kilku dni burza mózgów, tak gorąca, że spod czapek się dymiło. Przed kierownikiem bardzo trudne zadanie do wykonania - wybór opcji. Sam nie przewiduje swojego udziału w atakowaniu - przekazał 29-letni Adam Bielecki (KW Kraków). Nestor polskiego himalaizmu 58-letni Maciej Berbeka (KW Zakopane) dodał, że po dyskusjach trzeba się było wyciszyć. Najlepiej - grając w szachy. 

"Zachowała się jedynie łyżka, cukier i papier toaletowy"

Zima pogroziła już wcześniej uczestnikom wyprawy. Miesiąc temu wiatr całkowicie zniszczył drugi obóz. Gdy dotarliśmy na miejsce nie było namiotu, śpiworów, karimat, żywności, maszynek. Zachowała się jedynie składana łyżka i 200 g cukru w plastikowej torebce. Na sznurku wisiał również niezniszczalny papier toaletowy. Poza tym nie było nic. Nawet starą koreańską poręczówkę wywiało gdzieś za grań - przypomniał Kowalski.

Ekspedycja realizowana jest w ramach projektu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" pod patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na dziewięć spośród 14 ośmiotysięczników jako pierwsi zimą wspięli się Polacy, w tym na jeden z Włochem Simone Moro. Niezdobyte pozostały jeszcze trzy góry: Broad Peak (8051 m), Nanga Parbat (8126 m) i K2 (8611 m). 

(MRod)