Bayern Monachium bez Roberta Lewandowskiego. Real Madryt z solidną zaliczką i po udanym El Clasico. Borussia z Haalandem, a Chelsea po ligowym wstrząsie. Tak piłkarskie potęgi przystępują do rewanżowych meczów w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Spotkania zostaną rozegrane we wtorek i w środę. O tym, czego możemy się spodziewać - pytamy byłego reprezentanta Polski Andrzeja Niedzielana. Rozmawiał z nim Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Boję się o Bayern przed starciem z PSG. Osłabiony zespół, bez Lewandowskiego i kilku innych graczy, bardzo oszczędnie zagrał z Unionem Berlin. To była trochę gra na stojąco. Media przewidują, że ponownie Hansi Flick zdecyduje się na wystawienie Choupo-Motinga. Wydaje się, że Bayernu nie stać na pokonanie PSG zwłaszcza na Parc de Princes.

Andrzej Niedzielan: Przede wszystkim Bayern ma ogromne kłopoty, bo stracił trzy bramki i to na własnym stadionie. Do tego najważniejsze ogniwo w Bayernie nie gra. Robert Lewandowski nie tylko dawał liczby, gole, asysty, ale dawał też pewność siebie. Dawał całemu zespołowi takie przekonanie, że nawet jak im nie będzie szło, to Robert z każdej trudnej piłki i tak zdobędzie bramkę. Robert koncentruje na sobie często dwóch, albo trzech rywali. Jest najlepszym napastnikiem na świecie. Dlatego obrońcy koncentrowali swoją uwagę głównie na Robercie. W momencie, gdy Lewandowskiego nie ma na boisku, ta uwaga się rozkłada. Obrońcy mogą zagrać swobodniej. Przy Robercie natomiast, gdy popełnia się najmniejszy błąd, traci się po prostu bramkę. A skoro defensywa w PSG grała ostatnio swobodnie, to i ofensywni zawodnicy mieli dużo swobody. Pokazał to np. Mbappe - to człowiek, który dysponuje ogromną szybkością. Neymar też dysponuje ogromna szybkością, ale również świetnym dryblingiem. Wydaje mi się, że Bayern - nie jest skreślony w rewanżu - ale Bawarczyków czeka bardzo trudne zadanie.

Jeśli chodzi o Chelsea, która walczy z Porto - po porażce w lidze z West Bromem było trochę wątpliwości. Ale później podopieczni Tuchela podołali starciu w Lidze  Mistrzów z Porto, a teraz w Premier League rozbili Crystal Palace. Przy takiej formie m.in. Pulisicia, który dzieli i rządzi na bisku oraz oddaje strzały - kibice Chelsea mogą być chyba spokojni?

Przypomnijmy, że za kadencji Tuchela Chelsea zaliczyła wpadkę dopiero w meczu z West Bromem. Nastąpił wstrząs i to jest zawsze dobre dla zespołu. Do zawodników dotarło, że nie zawsze będą wygrywać i każda seria kiedyś się kończy. Nastąpiło rozluźnienie w meczu ligowym. Natomiast w Lidze Mistrzów FC Porto było zespołem lepszym od Chelsea, ale jednak ta jakość piłkarska i przygotowanie taktyczne, spowodowały że Chelsea jest w rewanżu zdecydowanym faworytem.

Ja chyba najbardziej czekam na środowy mecz Liverpoolu z Realem. Zwłaszcza po El Clasico. Jestem pełen podziwu dla zespołu Zidane’a, który - mimo braku Ramosa, Carvajala, Hazarda czy Varana - potrafił zbić Barcelonę, stłamsić. Poza tym Real ma przewagę z pierwszego meczu nad Liverpoolem i chyba może zagrać na totalnym luzie. A ten luz może dać nam kibicom solidne widowisko. Pytanie czy jednostronne?

Nie skreślałbym Liverpoolu. Real owszem był lepszy w pierwszym meczu, zwłaszcza pod względem taktycznym. Zidane rozszyfrował przeciwników znakomicie. Zresztą Klopp dał się trochę wpuścić w maliny, bo Zidane pozwolił przeciwnikom atakować, pozwolił na posiadanie piłki i zaczął ich kontrować. Fenomenalny Kross, rewelacyjny Vinicius, który nie jest takim zawodnikiem, jak Lewandowski, ale w tamtym meczu potrafił skończyć akcje - zdobył dwie piękne bramki. Ale Real u siebie kontrował Liverpool, którego obrońcy zachowywali się, jak dzieci we mgle. To co wyprawiali, to woła o pomstę do nieba. Na takim poziomie nie wolno popełniać takich błędów. Kunszt Zidane’a i naiwność Kloppa spowodowały, że to Real jest faworytem rewanżu. Liverpool ma Salaha, ma także Mane, ale to są zawodnicy od kilku tygodni bez formy. Real pokazał też w meczu z Barceloną, że przeciwnik może dominować, a oni i tak będą kontrować. Real ma tyle jakości i umiejętności, że ten zespół teraz się rozpędza. I nie przypadkowo mówi się, że jeśli Real dochodzi do finału, to tego finału nie przegrywa. Zatem uważam Real za głównego faworyta do wygrania Ligi Mistrzów. Z takim podejściem i formą Realu, Liverpool nie będzie miał tutaj nic do powiedzenia.

Borussia Dortmund wyszarpał zwycięstwo ze  Stuttgartem. Haaland bez gola. Można by wysnuwać pewnie wątpliwości co do formy zawodników, ale wydaje mi się jednak, że to akurat mecz, w którym jest najwięcej niewiadomych. Bo nawet wynik pierwszego meczu z Manchesterem City daje dortmundczykom nadzieje.

Borussia ma jeden podstawowy atut. Ma Haalanda. To zawodnik, który zdobywa tuziny bramek i potrafi również asystować. Na boisku nie jest egoistą. Potrafi dostrzegać kolegów. Kłopotem Manchesteru City może być właśnie Haaland, który biega na niespotkanych prędkościach. Jeśli Borussia mądrze się ustawi i będzie się bronić, próbując kontratakować, to wydaje mi się, że tutaj wynik nie jest przesądzony. Jeśli ktoś ma zrobić niespodziankę - to najbliżej tego jest Borussia, która zdobyła bramkę na wyjeździe, a to spora zaliczka.

Opracowanie: