Polska przegrała w Bietigheim-Bissingen z Czechami 25:29 (15:12) w swoim drugim meczu grupy B mistrzostw świata piłkarek ręcznych w Niemczech. W pierwszym spotkaniu w sobotę biało-czerwone wygrały ze Szwecją 33:30.

Polska przegrała w Bietigheim-Bissingen z Czechami 25:29 (15:12) w swoim drugim meczu grupy B mistrzostw świata piłkarek ręcznych w Niemczech. W pierwszym spotkaniu w sobotę biało-czerwone wygrały ze Szwecją 33:30.
Joanna Drabik /Marcin Bielecki /PAP

Polska - Czechy 25:29 (15:12)


Polska: Weronika Gawlik, Adrianna Płaczek - Karolina Kudłacz-Gloc 6, Kinga Achruk 5, Katarzyna Janiszewska 4, Kinga Grzyb 3, Monika Kobylińska 3, Joanna Drabik 2, Romana Roszak 1, Daria Zawistowska 1, Joanna Kozłowska, Sylwia Lisewska, Joanna Szarawaga, Ewa Urtnowska, Adrianna Górna, Aleksndra Zych.

Czechy: Lucie Satrapova, Dominika Muellerova, Petra Kudlackova - Marketa Jerabkova 8, Iveta Luzumova 7, Veronika Mala 4, Veronika Galuskova, Alena Setelikova 2, Dominika Zachova 2, Helena Rysankova 2, Kristyna Salcakova 1, Petra Manakova 1, Kamila Kordovska 1, Michaela Hrbkova 1, Petra Adamkova, Sarka Marcikova.


Po sobotnim zwycięstwie nad Szwecją 33:30 Polki z optymizmem przystąpiły do spotkania z niżej notowanym rywalem. Pierwsza połowa i początek drugiej nie zapowiadały wysokiej przegranej z Czeszkami. Zwłaszcza, że jeszcze w 40. minucie to podopieczne trenera Leszka Krowickiego prowadziły różnicą czterech trafień 19:15.

Początek meczu nie zapowiadał późniejszych problemów. Już w 10. minucie biało-czerwone prowadziły 5:1. Autorką trzech z tych goli była Katarzyna Janiszewska. Dopiero wtedy rywalki rzuciły pierwszego gola z gry (wcześniejszy był z karnego).

Pierwszy drobny kryzys nastąpił w 17. min, gdy Polki wygrywały 9:5. Czeszki zaczęły grać wysoką obroną 5-1, zmuszając przeciwniczki do coraz częstszych błędów w ataku. Jednocześnie same zaczęły sobie łatwiej radzić ze zdobywaniem goli. W 22. min zniwelowały straty do 8:9.

Zespół polski miał trudności z dojściem do pozycji rzutowej, a same strzały były wielokrotnie niecelne, ale w 23. min złapał drugi oddech i na przerwę schodził z trzybramkową zaliczką.

Początek drugiej odsłony nadal nie zapowiadał późniejszych wydarzeń na boisku. Choć już wtedy uwagę zwracała ogromna liczba błędów popełnianych przez biało-czerwone. W całym spotkaniu zanotowały ponad 20 strat, co w grze o tak wysoką stawkę nie powinno się zdarzyć.

Przełom nastąpił po 40. minucie. W ciągu następnych prawie 12 minut Polki rzuciły tylko jedną bramkę. Po kwadransie gry w drugiej połowie był remis (19:19), a w 51. min Czeszki prowadziły 23:20.

Drużyna Krowickiego nie rezygnowała z odrobienia strat, ale oprócz zmęczenia, w grę wdały się nerwy, gubienie piłki i niecelne rzuty były na porządku dziennym. Zespół naszych południowych sąsiadów też się mylił i dzięki temu jeszcze dwie minuty przed końcem, przy stanie 25:27, była szanse na uratowanie wyniku.

Selekcjoner postawił wszystko na jedną kartę, wycofał bramkarkę, ale manewr się nie powiódł. Czeszka trafiła do pustej bramki pieczętując sukces swojej ekipy.

(mn)