Polska wygrała w Bietigheim-Bissingen ze Szwecją 33:30 (17:15) w swoim pierwszym meczu grupy B mistrzostw świata piłkarek ręcznych, które odbywają się w Niemczech.

Polska wygrała w Bietigheim-Bissingen ze Szwecją 33:30 (17:15) w swoim pierwszym meczu grupy B mistrzostw świata piłkarek ręcznych, które odbywają się w Niemczech.
Zawodniczka reprezentacji Polski Kinga Achruk /Marcin Bielecki /PAP

Pięć bramek zdobytych z rzędu w drugiej połowie w dużej mierze sprawiło, że podopieczne trenera Leszka Krowickiego zwyciężyły w meczu otwarcia ze Szwecją. Po dziesięciu minutach gry w drugiej połowie Polki wygrywały 26:19.

Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Oba zespoły zdobywały gole na zmianę i żadnemu nie udawało się osiągnąć większej przewagi. Formacje ofensywne spisywały się dużo lepiej od defensywnych. Polki miały jednak trochę szczęścia, bowiem rywalki kilkakrotnie trafiały w słupki i poprzeczkę (m.in. przy egzekwowaniu rzutu karnego, nieomylna w tym elemencie Isabelle Gullden). Także dzięki dobrej postawie bramkarki Adrianny Płaczek w końcówce pierwszej połowy biało-czerwone na przerwę schodziły z zapasem dwóch trafień.

W polskiej drużynie wyróżniały się Kinga Achruk (wybrana potem najlepszą zawodniczką meczu), skrzydłowa Kinga Grzyb i kapitan drużyny Karolina Kudłacz-Gloc. Cała ta trójka wykonywała na zmianę bezbłędnie rzuty karne, które w tym pojedynku były często dyktowane.

Polki po przerwie długo utrzymywały dwu-, trzybramkową przewagę. Przełom nastąpił w 38. minucie, kiedy grały najpierw w osłabieniu, a potem w przewadze. Przeciwniczki, które na koncie mają srebrny i brązowy medal mistrzostw Europy, wycofywały bramkarkę, co drużyna Krowickiego skrzętnie wykorzystała i to z nawiązką. Rzadko bowiem się zdarza, żeby zdobyć trzy gole z rzędu rzutami do pustej bramki przez całe boisko. Dwukrotnie ta sztuka udała się Kudłacz-Gloc i raz Achruk (w całym spotkaniu dziewięć trafień).

Przegrywające 19:26 Szwedki jednak się nie poddały i zaczęły odrabiać straty. Polki im w tym pomagały, gdyż zaczęły popełniać sporo prostych błędów. W efekcie przewaga biało-czerwonych stopniała w ciągu czterech minut do 26:23. Po kolejnej serii nieudanych zagrań było już tylko 28:26.

Potem nastąpił kolejny zwrot akcji. Zaczęło się od zagrania Kudłacz-Gloc, której udało się zablokować piłkę nieuchronnie zmierzającą do pustej polskiej bramki. Ponownie Płaczek odbiła kilka ważnych piłek i w 54. min prowadzenie ponownie urosło do pięciu trafień - 32:27. Szwedki jeszcze się nie poddawały, ale upływający czas działał na ich niekorzyść i biało-czerwone obroniły korzystny wynik.

W niedzielę kolejnym rywalem Polek będą o godz. 14.00 Czeszki.

Polska - Szwecja 33:30 (17:15)

Polska: Weronika Gawlik, Adrianna Płaczek - Kinga Achruk 9, Karolina Kudłacz-Gloc 7, Kinga Grzyb 6, Joanna Drabik 4, Monika Kobylińska 2, Katarzyna Janiszewska 2, Ewa Urtnowska 2, Romana Roszak 1, Joanna Kozłowska, Sylwia Lisewska, Daria Zawistowska, Joanna Szarawaga.

Szwecja: Johanna Bundsen, Filippa Idehn - Olivia Mellegard 5, Isabelle Gullden 5, Nathalie Hagman 5, Jamina Roberts 4, Ulrika Toft Hansen 3, Jenny Alm 3, Emme Ekenman-Fernis 2, Hanna Blomstrand 2, Anna Lagerquist 1, Carin Stroemberg, Daniela Gustin, Johanna Westberg, Sabina Jacobsen.