"Nikt nie przejmuje się mistrzem świata, czy liderem wyścigu. Kiedyś Mario Cipollini mówił: „Piano” i nikt nie śmiał go wyprzedzić. Teraz tego nie ma"- mówi RMF FM Michał Gołaś. "Presja na Tour de France jest ogromna. Peleton po prostu się zmienia"- dodaje kolarz Etixx Quick Step.

Pieniądze, chwała sukces. O to wszystko rywalizują kolarze jadący w Tour de France, a wraz ze zmieniającym się światem zmieniają się też prawa rządzące peletonem na najważniejszym wyścigu sezonu.

Presja cały czas wzrasta. Ludzie, którzy jadą któryś Tour z kolei mówią, że kiedyś tego nie było. Nie ma szacunku dla mistrza świata, czy lidera wyścigu. Nikt nie zostawi ci jednego centymetra na pierwszych etapach. To się skończyło. Wszystko weszło na nowy, gorszy poziom i nie da się już tego odwrócić - mówi Michał Gołaś i wspomina czasy, kiedy w peletonie obowiązywały reguły i zasady, które dziś rzadko są przestrzegane. Kiedyś krzyczało się: "Serwis" i kolarze robili ci miejsce w peletonie, żebyś mógł dowieźć bidony kolegom. Teraz trzeba udowodnić, że te bidony w ogóle się wiezie a i to nie gwarantuje sukcesu. Kiedy ostatnio jechałem w ucieczce samochód techniczny nie mógł do mnie dojechać bo nie był w stanie przebić się przez peleton. Jest bardzo ciasno, ale teraz w górach się rozluźni - dodaje. 

Co jeszcze działo się kiedyś w peletonie? Zamiast szaleńczej jazdy do pierwszego kilometra zdarzały się sytuacje, które pewnie dziś uznamy za kuriozalne. Gołaś wspomina o jednej z takich anegdotek. Nie pamiętam tych czasów Cipoliniego, nie jeździłem wtedy, ale trochę już wyścigów przejechałem, słyszałem dużo historii. Kolarze w pierwszej godzinie wyścigu stawali przy sklepie i kupowali lody. Dwóch kolarzy rozdawało je w pierwszej godzinie jazdy. Teraz jest z tego tylko kupa śmiechu - opowiada Gołaś.

Oprócz kupy śmiechu jest pewnie i trochę żalu, szczególnie u starszych kolarzy, że tak kolorowe i ciekawe czasy już minęły. O ile można zrozumieć, że na lody kolarze już się nie zatrzymają to trudniej zrozumieć czemu nie szanuje się tych największych postaci peletonu. Jak twierdzi Gołaś, trudno tłumaczyć to po prostu brakiem charyzmatycznych zawodników. Może brakuje teraz kogoś z taką charyzmą jak Cipolini, ale takich Cavendish ma podobne osiągnięcia jak on, oprócz tego ma dużą charyzmę, ale nikt się nim nie przejmuje, nikt się go nie boi. Kiedyś Cipoliniego się bano. Krzyczał "Piano" i nikt się nie ruszył - podkreśla kolarz grupy Etixx Quick-Step.

 Zmiany, o których opowiadał Gołaś dla kibiców obserwujących wyścigi w telewizji mogą być mało zauważalne. Pewnie cześć fanów w ogóle nie zdaje sobie sprawy jak złożoną strukturą jest blisko dwustuosobowy peleton. Starej etykiety jednak  praktycznie w nim nie ma. Powoli zaczyna panować wolna amerykanka. Pytanie, czy rzeczywiście jest to droga nieodwracalna. Jeżeli tak, a wiele na to wskazuje to kolarstwo straci troszkę swojej magii.

(ug)