Maciej Kot został złotym medalistą mistrzostw Polski na skoczni w Wiśle-Malince. Po pierwszej serii tracił 0,6 punktu do Kamila Stocha, ale w finale zdołał odrobić straty. Brązowy medal zawisł na szyi Piotra Żyły.

W pierwszej serii mistrzostw Polski wystąpiło aż 79 zawodników. Najbardziej zmobilizowany był chyba Kamil Stoch, który nie zdobył medalu w rywalizacji drużynowej, a dodatkowo pamiętał, że podczas Pucharu Świata w Wiśle był minimalnie słabszy od Piotra Żyły, który zajął szóste miejsce. Stoch był 7. Wydawało się, że właśnie rywalizacja tej dwójki będzie ozdobą konkursu, ale do walki o podium włączyli się także Maciej Kot i Krzysztof Miętus.

Po pierwszej serii Stoch (131,5 metra) wyprzedzał zaledwie o 0,6 punktu Kota (131,5 metra). Żyła był trzeci (128 metrów - skakał z niższego rozbiegu). Ostatnim zawodnikiem, który przekroczył granicę 130 metrów był Miętus - lądował pół metra dalej.

Słabiutko spisał się Dawid Kubacki. Zawodnik, który regularnie startował w Pucharze Świata osiągnął tylko 120,5 metra i znalazł się poza czołową "10". W drugiej części zawodów skoczył jednak o wiele lepiej - 131 metrów pozwoliło awansować nieco w klasyfikacji generalnej, ale o medalu nie mogło być mowy.

Podium zajęli faworyci. Pierwszy sygnał do ataku dał Żyła - 132 metry. Kot nie pozostał mu dłużny i poleciał pół metra dalej. Objął prowadzenie i naprawdę wysoko zawiesił poprzeczkę Kamilowi Stochowi. Trzeci zawodnik Pucharu Świata postanowił  obniżyć rozbieg. Liczył na dodatkowe punkty. Skoczył dwa metry krócej od Kota, ale lądowanie pozostawiało wiele do życzenia. Sędziowie musieli odjąć nieco punktów i ostatecznie do złota Stochowi zabrakło 0,9 punktu.

Pozytywnie zaskoczył Krzysztof Biegun. Młody zawodnik po niezłych skokach - 127 i 126,5 metra zajął 5. miejsce. Przed nim znalazł się jeszcze Krzysztof Miętus.