Legia Warszawa podejmie wieczorem Śląsk Wrocław w najciekawszym meczu 10. kolejki Ekstraklasy. Wcześniej Cracovia zagra u siebie z Pogonią Szczecin, a Ruch Chorzów podejmie Wisłę Kraków.

Na zakończenie poprzedniego sezonu świętująca mistrzostwo Legia pokonała u siebie Śląsk aż 5:0. Wrocławianie przegrali też z zespołem Jana Urbana finałową rywalizację w Pucharze Polski. Teraz na pewno liczą na rewanż, choć sytuacja w klubie daleka jest od ideału. Długi, wniosek o upadłość, do tego przykra i wysoka porażka z Cracovią w ostatniej kolejce.

W drużynie Śląska zabraknie dziś ukaranego czerwoną kartką w meczu z "Pasami" bramkarza Rafała Gikiewicza. W Legii także nie ma pierwszego bramkarza, zresztą do urazów Dusana Kuciaka kibice zdążyli już przywyknąć. Z powodu kontuzji w wieczornym meczu zabraknie też Inakiego Astiza, Jakuba Koseckiego oraz napastników Władimera Dwaliszwilego i Marka Saganowskiego. W tym kontekście stołecznych kibiców może cieszyć rosnąca forma Michała Żyry i Helio Pinto. Pytanie tylko, kto zagra w ataku Legii. Możliwe, że będzie to młody Patryk Mikita.

Legia jest w świetnej formie, co potwierdziła przed kilkoma dniami w Białymstoku. Jednak my, po porażce na własnym stadionie z Cracovią, będziemy chcieli zagrać lepiej i pokazać się w Warszawie z dobrej strony - zapewnia trener Śląska Stanislav Levy.

Ligowy dzień rozpocznie jednak mecz w Krakowie, gdzie Cracovia zagra z Pogonią Szczecin. "Pasy" muszą radzić sobie bez dopingu, bo w ramach kary za zachowanie kibiców podczas niedawnych derbów stadion zamknął wojewoda. Trener Wojciech Stawowy ma przetrzebioną defensywę, z kolei Dariusz Wdowczyk praktycznie nie ma kłopotów kadrowych i liczy na utrzymanie miejsca w ścisłej ligowej czołówce.

Ciekawie zapowiada się też mecz w Chorzowie, gdzie Ruch podejmie Wisłę Kraków. Trener Jan Kocian musi sobie radzić bez kilku zawodników, natomiast wiślacy pojechali do Chorzowa bez zawieszonego za kartki Michała Chrapka.

Chcemy wygrywać również na wyjazdach. Trzeba na siłę grać o zwycięstwo w meczach na obcym terenie, tak jak w domu.  Musimy rządzić na boisku, ale do tego brakuje nam jeszcze paru ogniw - mówił przed tym meczem trener Białej Gwiazdy Franciszek Smuda - jedyny szkoleniowiec, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał.