Jerzy Janowicz awansował do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open. W pierwszym meczu rozstawiony z numerem 24. Polak wygrał z włoskim tenisistą Simone Bolellim 7:5, 6:4, 6:3. Wcześniej z turniejem panów pożegnał się Łukasz Kubot, natomiast do drugiej rundy wśród pań awansowała Agnieszka Radwańska.

Janowicz przyjechał do Melbourne po nieudanym turnieju w Auckland, gdzie odpadł już w pierwszej rundzie. Pierwszym rywalem Polaka w Australian Open był Simone Bolelli. Z Włochem Janowicz wiązał miłe wspomnienia - wygrał z nim w Wimbledonie i od tego momentu jego kariera nabrała rozpędu.

Początek meczu nie ułożył się jednak po myśli Polaka. Potężny serwis w ogóle nie funkcjonował, a "Jerzyk" wyglądał na zagubionego na korcie. Bolelli szybko przełamał podanie i wyszedł na prowadzenie 3:0. W czwartym gemie wygrywał już 40:15, ale od tej chwili Janowicz zaczął grać coraz pewniej i bardziej konsekwentnie. Udało mu się odrobić straty, a kilka akcji wywołało entuzjazm na trybunach. Jednak efektowne akcje przeplatał prostymi błędami i o zwycięstwo w pierwszym secie musiał walczyć do ostatniej piłki.

Drugą partię Janowicz rozpoczął dużo pewniej i spokojniej, a gra toczyła się według prostego schematu - gema wygrywa ten, kto serwuje. Z tym, że uderzane z potężną siłą serwisy Polaka robiły na Włochu dużo większe wrażenie. Przy stanie 3:3 Janowiczowi udało się przełamać podanie Bolelliego. Zdobyty break point okazał się decydujący, bo Polak do końca utrzymał swoje podanie i wygrał seta 6:4.

Trzecia partia zaczęła się od obustronnego przełamania serwisów, ale Włoch wyglądał na bardzo zdeterminowanego. "Jerzyk" również był bardzo zmotywowany, jakby przypomniał sobie starą tenisową maksymę: "Kto nie wygrywa w trzech setach, ten przegrywa w pięciu". Polak jeszcze dwukrotnie wygrał przy podaniu Włocha i wygrał tę partię 6:3.