Iga Świątek pokonała brytyjską tenisistkę Emmę Raducanu 6:4, 6:4 i awansowała do półfinału rozgrywanego w hali, ale na kortach ziemnych, turnieju WTA w Stuttgarcie. O finał w sobotę powalczy z Rosjanką Ludmiłą Samsonową.

Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego dobrze serwowała, grała w sposób urozmaicony, ale urodzona w Toronto córka Rumuna i Chinki, którą tenisowy świat poznał dopiero w ubiegłym roku dzięki dotarciu do 1/8 finału Wimbledonu, "odgryzała" się skutecznym podaniem i uderzeniami z głębi kortu, choć przewaga siły i dynamiki były wyraźnie po stronie raszynianki.

Pierwsza partia trwała 42 minuty, a cztery stracone przez Polkę gemy to najwięcej od seta otwarcia finału z Naomi Osaką w Miami.

Druga odsłona zaczęła się identycznie jak inauguracyjna, czyli od przełamania na korzyść Polki. W kolejnym jednak gemie po raz pierwszy w tym spotkaniu z wygranej przy serwisie przeciwniczki cieszyła się z Brytyjka i zrobiło się 1:1. Po chwili jednak pierwsza rakieta globu znowu uzyskała przewagę przełamania.

Wtedy w meczu nastąpiła krótka przerwa. Raducanu poprosiła o pomoc medyczną, a Świątek wykorzystała okazję, by udać się do toalety. Po powrocie do gry Polka odskoczyła na 3:1, ale już do końca meczu walka była wyrównana.

Prowadząca w światowym rankingu 20-letnia Polka jest najwyżej rozstawiona w imprezie, a półtora roku młodsza triumfatorka ubiegłorocznego US Open, która grała w Niemczech z numerem ósmym, zajmuje 12. lokatę w klasyfikacji tenisistek.

Świątek, która wcześniej w Stuttgarcie wyeliminowała urodzoną w Kijowie reprezentantkę Niemiec Evą Lys 6:1, 6:1, odniosła 21. z rzędu zwycięstwo, w tym 19. w turniejach WTA. Jeszcze bardziej imponująca wygląda liczba kolejnych setów, które rozstrzygnęła na swoją korzyść - tu licznik wskazuje 28.

Tegoroczny bilans Polki to 30 triumfów przy ledwie trzech porażkach, przy czym ostatniej doznała 16 lutego w 1/8 finału turnieju w Dubaju z Jeleną Ostapenko z Łotwy. Później była najlepsza w imprezach rangi WTA 1000 - kolejno w Dausze, Indian Wells oraz Miami.