"Selma Expeditions" z polską załogą jest pierwszym w historii jachtem, który dopłynął na żaglach do końca Zatoki Wielorybów Morza Rossa. Kpt. Piotr Kuźniar zatknął na brzegu Antarktydy biało-czerwoną banderę od prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Dalej płynąć się nie da. Dotknęliśmy lodu Antarktydy. Teraz szukamy miejsca, aby zacumować, zejść na ląd i zatknąć biało-czerwoną. To jeszcze trochę potrwa, bo nie widać dogodnego miejsca. Ostatnie mile pokonywaliśmy we mgle - powiedział kapitan w rozmowie z PAP.

Pytanie o datę okazało się kłopotliwe. W Polsce jest 22, u nas ósma rano, ale... czwartek czy piątek? Jak to liczyć? Problem w tym, że my balansujemy na granicy linii daty. Przyjmujemy jednak czas Greenwich. Jest więc jeszcze czwartek... Jaki? Tłusty? Zapomnieliśmy o tym, jesteśmy w innym świecie - dodał Kuźniar. Podkreślił, że plan dotarcia w to miejsce wyłącznie pod żaglami zrealizowany został niemalże w stu procentach.

W środę po raz pierwszy w tym rejsie, w trakcie przechodzenia przez kolejny pas lodu - w warunkach silnego wiatru 8 stopni w skali Beauforta - na niecałe trzy godziny użyliśmy silnika, aby wspomóc żagle. Wyłączyliśmy go natychmiast po minięciu zagrożenia. W sumie prawie 700 godzin na żaglach - poinformował kapitan.

Kiedy 15 stycznia opuścili Hobart, płynęli między górami lodowymi i growlerami, wzdłuż zewnętrznej bariery paku Morza Rossa. Mieliśmy ok. 100 mil morskich (200 km) zwartego lodu na zmianę ze zbitą krą wielkości boisk piłki nożnej. Było to spore wyzwanie dla lodołamacza, a co dopiero dla jachtu manewrującego pod żaglami - dodał zastępca kapitana Krzysztof Jasica.

Południowy kres oceanów

Zatoka Wielorybów to wielka wyrwa w szelfowym lodowcu Rossa położona w miejscu, gdzie morze dochodzi najbliżej do Bieguna Południowego. Najzimniejszy na świecie akwen odgradza od reszty oceanów kilkusetkilometrowa bariera zbitego paku lodowego, który otwiera się tylko na kilka tygodni w roku.

Brzegi morza wyznaczają południowy kres ziemskich oceanów. Dalej na południe już tylko lód i śnieg. Kilka razy w roku dopływają tu silne statki z mocnymi silnikami, ale nigdy nie dotarł żaden jacht pod żaglami. Jesteśmy pierwsi. Miejsce to, ze względu na góry i kry lodowe, gwałtowne, nieprzewidywalne zamarzanie i wiatry o sile dochodzącej do 200 km/h bywa dostępne tylko podczas antarktycznego lata na przełomie stycznia i lutego - zaznaczył Kuźniar.

Załoga chciała dopłynąć do miejsca, skąd w 1911 roku Amundsen rozpoczął zwycięską wyprawę na Biegun Południowy. I cel osiągnęła. To tam w swojej pierwszej, antarktycznej wyprawie w 1909 roku dotarł Shackleton i nazwał zatokę na pamiątkę spotkanego wtedy wielkiego stada wielorybów.

Rejs śladem wypraw sprzed wieku

Wyprawa "Selma-Antarktyda-Wytrwałość" - to wieloetapowy projekt żeglarski zaplanowany na łącznie ponad 33 000 km. Rejs odbywa się śladem antarktycznych ekspedycji sprzed 100 lat Sir Ernesta Shackletona. Polski jacht po odwiedzeniu Georgii Południowej i Wyspy Słoniowej w 2013 roku, w następnym opłynął w kwietniu Przylądek Horn. Latem pokonał Pacyfik szlakiem Magellana, z Chile do Australii. W grudniu z powodzeniem wziął udział w regatach Sydney-Hobart. 15 stycznia obrał kurs na Morze Rossa.

Nasze przedsięwzięcie jest żeglarskim hołdem w 100-lecie ostatniej wyprawy Shackletona - irlandzkiego podróżnika i odkrywcy, badacza Antarktydy. Do dzisiaj postawa oraz nazwa statku Endurance (wytrwałość) są symbolem poświęcenia, wytrwałości i ludzkiego braterstwa. Selma jest jedynym jachtem, który odtworzy trasy wszystkich wypraw Shackletona - wspomniał kapitan "Selmy".

Polski rekord

Dotychczasowy rekord świata w żegludze jachtowej pod żaglami na Południe nie przekraczał szerokości geograficznej 77o51'S, a bezwzględny należał od tygodnia do jachtu "Katharsis II" pod dowództwem Mariusza Kopra z polską załogą pod brytyjską banderą. Osiągnął on pozycję 78o43'566 S, dopłynął do Zatoki Wielorybów, ale nie dotarł do jej brzegów. "Selma" wpisuje się na listę wynikiem 78o43'926 S.

Poprzedni rekord morski należał do potężnego holownika morskiego "Arctic P.- EYOS Expeditions" (długości prawie 100 m, wysokości trzech pięter) z Nowej Zelandii i był ustanowiony 27 stycznia 2014 roku na pozycji 78o43'0336 S.

Uznali, że mają dość życia na lądzie

Kuźniar przez kilkanaście lat prowadził drukarnię. Jasica, inżynier mechanik, przez 20 lat projektował i budował stacje radiowe. Poznali się w studenckim klubie we Wrocławiu w latach 80. Sporo razem żeglowali. W 2005 roku popłynęli razem na Antarktydę. Po powrocie uznali, że mają dość życia na lądzie.

Ja sprzedałem drukarnię, Krzysztof wziął kredyt pod zastaw mieszkania. Z grupą kilku przyjaciół zakupiliśmy jacht przystosowany do żeglugi na wszystkich morzach, bez ograniczeń. Wybraliśmy 20-metrową stalową jednostkę zaprojektowaną we Francji i zwodowaną w 1981 roku. Pieniądze na remont i życie pozyskiwaliśmy z zarobkowego pływania - wspomniał kapitan.

(bs)