Obrońca FC Barcelony nie wytrzymał po ostatnim gwizdku niedzielnego meczu "Dumy Katalonii" z Villarrealem. Zanim Pique udał się do szatni skierował się do loży, w której siedział m.in. prezes La Ligi Javier Tebas.

FC Barcelona zremisowała z Villarrealem 1:1 i wobec zwycięstwa Realu Madryt z Granadą traci do "Królewskich" już pięć punktów w ligowej tabeli. Co więcej, rywale mają jeszcze do rozegrania jeden zaległy mecz. W Barcelonie panuje przekonanie, że sędziowie pomagają Realowi.

Po niedzielnym meczu media rozpisują się na temat pracy sędziego, który miał nie podyktować dwóch rzutów karnych.

Kamery stacji Movistar+ nagrały, jak schodzący z murawy Pique podszedł do trybuny honorowej, wskazał palcem na Javiera Tebasa (prezesa ligi) i zaczął do niego krzyczeć.

Widziałeś to? Tak, ty! Widziałeś to? - takie słowa obrońcy Barcelony cytuje radio RAC1.

Ta osoba wie, co do niej krzyczałem - powiedział Gerard Pique zapytany przez dziennikarzy o zachowanie po meczu, ale żadne nazwisko nie padło.

Warto przypomnieć, że kataloński obrońca narzekał na sędziowanie również w meczu pucharowym z Athletikiem Bilbao.

W środę widzieliśmy, co się stało w meczu Sevilli z Realem Madryt. Chcemy grać w piłkę, a nie w ruletkę, czyli w to, co przedstawiają nam obecnie sędziowie - mówił obrońca "Barcy".