Tuż po starcie GP Belgii na torze zderzyło się kilka bolidów, w tym pojazdy lidera klasyfikacji MŚ Fernando Alonso z Ferrari i Lewisa Hamiltona z McLaren-Mercedes. Organizatorzy wprowadzili na tor samochód bezpieczeństwa. Na szczęście żadnemu z kierowców nic się nie stało. Wyścig wygrał Jenson Button.

Startujący z pole position Jenson Button z teamu McLaren-Mercedes wygrał wyścig o Grand Prix Belgii na torze Spa-Francorschamps, dwunastą z 20 eliminacji mistrzostw świata Formuły 1. To drugi triumf Brytyjczyka w sezonie, a 14. w karierze. Tuż po starcie zawodów doszło do groźnie wyglądającego wypadku - na torze zderzyło się kilka bolidów, w tym pojazdy lidera klasyfikacji MŚ Fernando Alonso z Ferrari i Lewisa Hamiltona z McLaren-Mercedes.

Button w niedzielnym wyścigu wyprzedził Niemca Sebastiana Vettela z Red Bull-Renault oraz Fina Kimi Raikkonena z Lotus-Renault. Czwarty był Niemiec Nico Huelkenberg z India-Mercedes, piąty Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari, a szósty Australijczyk Mark Webber z Red Bull-Renault.

Jako siódmy finiszował Niemiec Michael Schumacher z Mercedes GP, w swoim 300. starcie w cyklu Grand Prix. Siedmiokrotny mistrz świata zadebiutował w Spa w F1 w 1991 roku, a w kolejnym sezonie odniósł tu pierwsze zwycięstwo w karierze. W sumie na tym torze był najlepszy sześciokrotnie, również w latach 1995-97 i 2001-02.

Kraksa na samym początku

Największe emocje przyniósł start wyścigu, a właściwie kraksa spowodowana przez niefrasobliwe zachowanie Romaina Grosjeana z Lotus-Renault. W walce o lepsza pozycję Francuz najpierw wjechał w Brytyjczyka Lewisa Hamiltona z McLaren-Mercedes, a następnie jego bolid przeleciał niemal tuż nad głową Hiszpana Fernando Alonso z Ferrari, uderzonego przez Hamiltona.

Dobrze wystartowałem i nagle było wielkie bum. To ostatni obrazek, jaki widziałem, po czym znalazłem się w powietrzu. Nie bardzo wiem co się stało, ale wszystko ze mną jest ok - stwierdził Grosjean.

Jako bierny uczestnik wziął udział w tym incydencie również Meksykanin Sergio Perez z Sauber-Ferrari, a cała czwórka w ten sposób zakończyła wyścig. Z mniejszymi uszkodzeniami nadwozia rywalizację kontynuował, ale tylko przez pięć rund, Wenezuelczyk Pastor Maldonado z Williams-Renault. Później się wycofał. Jego rezygnacja pokryła się ze zjazdem samochodu bezpieczeństwa, który wprowadzono, aby służby techniczne mogły bezpiecznie usunąć z toru zniszczone pojazdy i posprzątać rozrzucone na sporym odcinku elementy.

Rywale wykorzystali pecha Hamiltona i Alonso

Po wznowieniu rywalizacji Button ruszył do przodu i prowadzenie w GP Belgii oddał tylko na chwilę w wyniku wizyty w boksie. Zamieszanie z pierwszego okrążenia, a co najważniejsze brak w stawce Alonso i Hamiltona wykorzystał Vettel, który startował dopiero z dziesiątej pozycji.

W pierwszej połowie dystansu w czołówce znajdował się Schumacher, długo jadący na drugim miejscu, ale strategia trzech postojów w boksie sprawiła, że jubileuszowy wyścig zakończył jako siódmy.

Mimo pecha Alonso, z dorobkiem 164 punktów, utrzymał prowadzenie w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców. Jednak wiceliderem został Vettel - 140, który wyprzedził Webbera - 132. Do Australijczyka zbliżył się Raikkonen - 131, który zepchnął na piątą lokatę Hamiltona - 117. Szósty jest Button - 111.

W Spa kierowcy wrócili do rywalizacji po miesięcznych wakacjach. Teraz nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek, bowiem w przyszłą niedzielę czeka ich start w Grand Prix Włoch na torze Monza. Impreza ta zamknie europejską część rywalizacji, która potem przeniesie się do Azji.