Nie powiodły się podejmowane przez lekarzy próby wybudzenia ze śpiączki Artura "Walusia" Walczaka. Strongman nadal jest w bardzo ciężkim stanie. Trafił do szpitala po tym, jak został znokautowany podczas wrocławskiej gali PunchDown, którą zorganizowano w październiku.

Na facebookowym profilu Strongman Polska możemy przeczytać słowa siostry Artura Walczaka, Iwony: Rokowania są bardzo złe. Jeżeli wybudzony zostanie ze śpiączki farmakologicznej, potrzebna będzie rehabilitacja i stała opieka w ośrodku rehabilitacyjnym.

PuchchDown to dyscyplina polegająca na policzkowaniu się. Staje się w Polsce coraz bardziej popularna. Do tego stopnia, ze organizowane są specjalne gale. Jedną z nich zorganizowano 22 października we Wrocławiu. W batalii półfinałowej gali PunchDown 5 strongman Artur "Waluś" Walczak stanął naprzeciw Dawida "Zalesia" Zalewskiego. Po ciosie zadanym przez rywala "Waluś" padł.

Podczas nieszczęśliwego zdarzenia natychmiastowo zareagowali obecni na miejscu ratownicy medyczni, którzy przenieśli Artura w bezpieczne miejsce, w którym otrzymał pomoc doraźną i zostać poddany dalszej ocenie medycznej - napisano w oświadczeniu PUNCHDOWN SP. Z O.O.

"Waluś" czekał na pomoc?

Raper i zawodnik MMA Piotr Witczak znany jako "Bonus BGC" - bliski przyjaciel Artura Walczaka - zarzucił organizatorom, że "Waluś" nieprzytomny miał przez 30 minut czekać na karetkę pogotowia.

W sprawie gali prowadzone jest prokuratorskie śledztwo. Wszczęto je z urzędu. Dotyczy narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów.

Śledczy sprawdzają legalność wydarzenia oraz czy organizatorzy zachowali procedury bezpieczeństwa - mówiła prokurator Małgorzata Dziewońska, rzecznik prasowa prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. 

Opracowanie: