Anglia wygrała w Manchesterze z Austrią 1:0 w meczu grupy 6. eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Dla Polski było to ważne spotkanie: gdyby Anglia straciła choćby punkt, liderem grupy pozostałaby Polska i z pierwszego miejsca awansowałaby dziś do MŚ. Niestety, niespodzianki nie było.

Zgodnie z przewidywaniami, gospodarze w pierwszych minutach osiągnęli wyraźną przewagę. Austriacy byli spychani do głębokiej defensywy. W 11. minucie Michael Owen był o krok od zdobycia bramki, ale jego strzał głową został zablokowany. Goście w pierwszej połowie tylko z rzadka starali się niepokoić rywali. Najlepszą okazję do zdobycia bramki mieli w 15. minucie gry, gdy Markus Kiesenebner strzelił silnie zza pola karnego. Paul Robinson z trudem wybił piłkę na rzut rożny.

W 25. minucie życzeniu tysięcy angielskich kibiców stało się zadość. W polu karnym gości pociągnięty za rękę został Owen. Prowadzący mecz sędzia uznał to za przewinienie i wskazał na jedenasty metr boiska. Karnego pewnie wykorzystał Frank Lampard. Mimo prowadzenia gospodarze nie zwalniali tempa. W 33. minucie groźnie z rzutu wolnego uderzał David Beckham. Kilka minut później Joe Cole groźnie dośrodkowywał na pole karne rywali, ale nikt nie zdołał wykończyć jego akcji. W 42. minucie po raz kolejny na polu karnym padł Owen, ale tym razem arbiter nie dopatrzył się przewinienia.

Druga odsłona od początku miała zupełnie inny przebieg. Dość zaskakująco to Austriacy zaczęli przeważać na boisku. Brakowało im jednak precyzji w wykańczaniu sytuacji. W 57. minucie Roland Linz trafił w poprzeczkę po składnej akcji całej drużyny. Niedługo później dwa faule w krótkim odstępie czasu popełnił David Beckham. Za każdym razem sędzia upomniał go żółtą kartką i w konsekwencji kapitan reprezentacji Anglii musiał opuścić boisko. Nie zagra też w środowym meczu przeciwko Polsce.

Backham jest pierwszym angielskim piłkarzem, który dwukrotnie otrzymał czerwony kartonik w reprezentacyjnych występach. Pierwszy dostał podczas finałów MŚ we Francji w 1998 roku w spotkaniu przeciwko Argentynie. Po stracie kapitana, Anglicy zupełnie się cofnęli i skupili się przede wszystkim na obronie wyniku. To goście zaczęli dominować i kilkakrotnie byli bliscy wyrównania. Rozpaczliwie chwilami broniący się gospodarze uchronili się jednak przed utratą gola i zainkasowali potrzebne im trzy punkty.