Maria Andrejczyk widzi jeszcze pole do poprawy, po tym jak w Splicie ustanowiła wynikiem 71,40 m rekord Polski w rzucie oszczepem. Tylko 88 cm zabrakło jej do rekordu świata. "Ale o tym nie myślę. Koncentruję się na tym, co można zrobić lepiej" - przyznała.

Rekordowy rzut oddała od razu w pierwszej kolejce. Po tym jak oszczep znalazł się w powietrzu, jeszcze nie spodziewała się, że wyląduje aż tak daleko. Dopiero gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 71,40 m, Andrejczyk chwyciła się za głowę. Była tak podekscytowana, że trudno było jej się zebrać do drugiej próby. Ostatecznie ją odpuściła, bo i tak prowadziła z dużą przewagą.

Trafiłam na wprost idealne warunki i sprzyjający wiatr, to mi bardzo pomogło. Ale technicznie można to jeszcze poprawić. Popełniam błędy na rozbiegu i z trenerem Karolem Sikorskim będziemy próbować to skorygować - przyznała tuż po konkursie w wywiadzie dla organizatorów zawodniczka z Sejn.

Wynik Andrejczyk to najlepszy rezultat w rzucie oszczepem na świecie od dziesięciu lat. A w historii lepsze były tylko Czeszka Barbora Spotakova - 72,28 i Kubanka Osleidys Menendez - 71,70.

Oczywiście fajnie jest pokonać swoją wielką idolkę Spotakovą, ale to wcale nie było moim najważniejszym celem. Po obozie w kwietniu wiedziałam, że jestem w niezłej dyspozycji, ale aż tak dobrego rezultatu jak w niedzielę się nie spodziewałam - podkreśliła czwarta zawodniczka ostatnich igrzysk.

Andrejczyk podkreśliła, że przede wszystkim cieszy się z tego, że po raz pierwszy od olimpijskiego występu w Rio de Janeiro udało jej się zimowy okres przygotowawczy przetrenować bez kontuzji.

A to wcale nie było ostatnio takie oczywiste. Jestem przecież po operacji barku i trzech innych zabiegach. Po tym zwyczajnie bałam się rzucać. Bałam się, że znowu coś się stanie, ale to już jest za mną - powiedziała.

Dotychczasowy rekord kraju także należał do zawodniczki LUKS Hańcza Suwałki i wynosił 67,11. Ustanowiła go w eliminacjach podczas igrzysk w Rio de Janeiro. Po 2016 roku jej kariera raptownie się zatrzymała. Nie startowała prawie dwa lata, przeszła operację barku i długo po niej dochodziła do siebie. Pozostała jednak pod okiem Sikorskiego i krok po kroku wracała do światowej czołówki. Już poprzedni sezon zapowiadał, że jeśli zdrowie dopisze, Andrejczyk może błysnąć.

I konkurs w Splicie, jej pierwszy w tym sezonie, okazał się od razu rewelacyjnym. Andrejczyk już w pierwszej próbie uzyskała wynik 71,40. Kolejne podejście odpuściła. W trzeciej miała 65,24, a w czwartej 69,58. Piąta próba wypadła przeciętnie, więc Polka postanowiła celowo ją spalić, a na pożegnanie uzyskała 59,73.

Druga zawodniczka w tym konkursie mistrzyni Europy z 2018 roku Niemka Christin Hussong miała 65,39. W Splicie startowała też Spotakova, ale utytułowana Czeszka spaliła wszystkie próby. W słabszej grupie B trzecie miejsce zajęła Klaudia Regin - 54,87, a w rywalizacji do 23 lat na 13. pozycji rywalizację ukończyła Angelika Antoniak - 43,34.

Kolejne starty Andrjeczyk ma zaplanowane na 19 maja w Ostrawie, 22 maja w Andujar i 29-30 maja w Drużynowych Mistrzostwach Europy w Chorzowie.