Francuz Stephane Antiga został nowym trenerem siatkarskiej reprezentacji Polski. Jego asystentem będzie Philippe Blain. Nieco wcześniej zwolniony został dotychczasowy szkoleniowiec biało-czerwonych, Włoch Andrea Anastasi.

Wybór zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej budzi spore kontrowersje, a są i tacy, którzy mówią o iście szalonej decyzji. Antiga nie ma żadnego trenerskiego doświadczenia, wciąż jest czynnym zawodnikiem - gra na pozycji przyjmującego w PGE Skrze Bełchatów. W Polsce występuje od 2007 roku.

Imponujące CV ma za to 53-letni Blain, który w latach 2001-2012 prowadził reprezentację Francji i osiągnął z nią kilka sukcesów. Niedawno został zaś szkoleniowcem klubu Montpellier UC.

Jak poinformował prezes PZPS Mirosław Przedpełski, Antiga podpisze trzyletni kontrakt, a podstawowym celem jego drużyny ma być medal przyszłorocznych mistrzostw świata, które rozgrywane będą w Polsce.

Przedpełski podkreślił też, że nie należy traktować Blaina jako asystenta Antigi. Możemy raczej mówić o trenerskim duecie, ale pierwszym szkoleniowcem będzie Antiga - powiedział.

Najpierw pasmo sukcesów, później seria porażek

Anastasi prowadził ekipę biało-czerwonych od lutego 2011 roku, na stanowisku zastąpił wtedy Argentyńczyka Daniela Castellaniego, który został zwolniony po nieudanych mistrzostwach świata we Włoszech.

Po paśmie sukcesów - brązowym medalu mistrzostw Europy, drugim miejscu w Pucharze Świata i triumfie w Lidze Światowej - przyszła seria gorszych rezultatów. Podopieczni włoskiego szkoleniowca nie znaleźli się na podium w trzech kolejnych imprezach - igrzyskach olimpijskich (odpadli w ćwierćfinale), Lidze Światowej (11. miejsce) i rozgrywanych w Polsce i Danii mistrzostwach Europy (nie zakwalifikowali się do ćwierćfinału).

Właśnie niepowodzenie w tej ostatniej imprezie sprawiło, że w PZPS-ie zawrzało. Anastasi, po nieudanych występach w poprzednich turniejach, obiecywał sukces, a za taki można było uznać medal - tymczasem jego podopieczni nie zdołali zakwalifikować się nawet do ćwierćfinału. Mimo to Włoch nie zamierzał podawać się do dymisji i o jego losach musiał zadecydować zarząd związku.

Włoch niemal do ostatniej chwili przebywał w Polsce - dopiero tuż przed posiedzeniem władz PZPS poleciał do kraju.

(edbie)