Prawdziwym hitem sieci stała się historia pewnego koali, który przeżył zderzenie z autem pędzącym 100 km/h. Torbacz utknął w zderzaku samochodu.

Do zdarzenia doszło oczywiście w Australii – w Adelajdzie. Jadąca autostradą  Loren Davis w ostatniej chwili zauważyła, że tuż przed jej autem znalazł się koala. Było ciemno, nie widziałam go wcześniej. Nie mogłam zmienić pasa, bo obok jechał inny samochód. Zaczęłam hamować, ale za mną też było auto – nie miałam wyjścia, musiałam uderzyć koalę – relacjonuje kobieta. Jej auto jechało w chwili wypadku z prędkością 100 km/h.

Kobieta po uderzeniu w torbacza zjechała na pobocze, ale nigdzie nie zauważyła koali. Jechałam do domu zdenerwowana, wiedziałam, że zabiłam koalę – wspomina.

Gdy dojechałam do domu, wjechałam do garażu i włączyłam światło, by zobaczyć, jak bardzo zniszczony jest samochód – opowiada Davis. Nagle zobaczyłam koalę wystającego ze zderzaka. Zaczęłam krzyczeć i uciekłam – mówi.

Kobieta wysłała do garażu narzeczonego i syna, by zajęli się zwierzęciem. Była przekonana, że torbacz nie przeżył. Nagle zawołali: on żyje –  relacjonuje Davis. Razem z narzeczonym i synem udało im się wydostać koalę ze zderzaka. Wyjechałam z garażu, zamknęłam drzwi, żeby mógł tam odpocząć – podkreśla.

Rodzina zabrała koalę do weterynarza. Okazało się, że torbacz ma jedynie zadrapania. Wkrótce zostanie wypuszczony na wolność.

(mpw)