​Zarząd Województwa Dolnośląskiego chce odwołać dyrektor Opery Wrocławskiej Halinę Ołdakowską - podjęto już uchwałę w tej sprawie. Czy na tę decyzję mogła mieć wpływ sytuacja opisana w poniedziałkowym "Fakcie"? "To jest oczywiście skandaliczna sytuacja, ale ona nie miała wpływu na decyzję" - powiedział członek zarządu województwa Krzysztof Maj. Gazeta napisała, że w operze miał odbyć się koncert z udziałem m.in. ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Wydarzenie miało zostać zorganizowane z okazji urodzin współpracownika ministra, a podczas koncertu śpiewano m.in. "Majteczki w kropeczki".

Zarząd Województwa Dolnośląskiego jednogłośnie podjął uchwałę o zamiarze odwołania pani Haliny Ołdakowskiej ze stanowiska Dyrektora Opery Wrocławskiej z powodu naruszenia prawa w zakresie dyscypliny finansów publicznych - poinformowało biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.

"Na dyrektor Opery nałożono karę nagany oraz upomnienia"

Jak podano w komunikacie, "zamiar odwołania dyrektor Opery Wrocławskiej z zajmowanego stanowiska poprzedziły negatywne wyniki kontroli przeprowadzonej w Operze przez Najwyższą Izbę Kontroli, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego oraz orzeczenia Regionalnej Komisji Orzekającej działającej przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej, wydanego po zawiadomieniu złożonym przez Rzecznika Finansów Publicznych".

Krzysztof Maj, członek zarządu województwa, dodał, że "pani Halina Ołdakowska została dwukrotnie uznana winną naruszenia dyscypliny finansów publicznych", a także iż "na dyrektor Opery nałożono karę nagany oraz upomnienia".

Urząd podał na swojej stronie internetowej, że "kontrola Najwyższej Izby Kontroli wykazała negatywną ocenę działalności Opery w zakresie: organizacji, kwestii zatrudnienia, udzielania zamówień publicznych oraz gospodarki finansowej, stwierdzając w poddanych kontroli obszarach nieprawidłowości dotyczące m.in. udzielenia dwóch zamówień publicznych dotyczących stosowania trybu zamówień z wolnej ręki".

O co dokładnie chodzi?

Jak wymienia członek zarządu województwa dolnośląskiego Krzysztof Maj, wśród zarzucanych dyrektor nieprawidłowości jest np. zatrudnienie Mariusza Kwietnia w charakterze dyrektora artystycznego (umowy opiewały na łączną kwotę prawie 3 mln złotych), a także zawarcie kontraktu z jednym z dyrygentów (na kwotę blisko 1 mln zł).

Urząd dodał, że "kontrola wykazała niezgodne z prawem dokonywanie płatności bieżących Opery z rachunku bankowego Funduszu Świadczeń Socjalnych w kwocie 210 tys. zł oraz niedopełnienie obowiązków i procedur związanych z zaciągnięciem kredytu w wysokości 1 mln zł".

Jak podkreśla Krzysztof Maj, dyrektor miała pobrać pieniądze z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Pani dyrektor pożyczyła sobie na chwilę i potem je oddała, ale to jest zabronione, chronione prawem - mówi członek zarządu. Maj twierdzi również, że Ołdakowska wzięła kredyt w wysokości 1 mln zł bez poinformowania ministerstwa i urzędu marszałkowskiego, ponieważ "zabrakło (pieniędzy - red.), wzięła szybko kredyt i później spłacała go z naszej dotacji".

Dlaczego decyzję podjęto dziś?

Reporter RMF FM Paweł Pyclik zapytał członka zarządu województwa o to, dlaczego decyzję podjęto teraz, skoro wyniki kontroli były znane wcześniej.

Już tłumaczę. Kontrola to jest audyt. Może być nieobiektywny. Dyrektorka może się z nim nie zgadzać i się nie zgadzała. Wobec powyższego zarówno my, jak i NIK, poinformowaliśmy rzecznika finansów publicznych, który tę sprawę zbadał i uznał, że zarówno NIK jak i my mamy rację. Pani dyrektor dalej nie uznawała tych argumentów. Wobec powyższego rzecznik dyscypliny finansów publicznych skierował wniosek do Regionalnej Izby Obrachunkowej, której sąd wydał dwa wyroki. Po otrzymaniu tych wyroków mieliśmy bardzo twardy argument, że nie tylko zdanie naszych kontrolujących, z którymi się nie zgadzała pani dyrektor, ale niezależne, obiektywne organy nadzoru państwowego wskazały złamanie przepisów - powiedział Krzysztof Maj.

Dziennikarz RMF FM dopytał o to, czy opisane przez "Fakt" wydarzenie w Operze Wrocławskiej miało wpływ na tę decyzję.

To jest oczywiście skandaliczna sytuacja, ale ona nie miała wpływu na decyzję. Ja wcześniej złożyłem wniosek o odwołanie pani dyrektor. Zresztą, w grudniu zapowiedziałem, że po zakończeniu tego roku, po otrzymaniu wszystkich dokumentów, jak nie będzie refleksji u pani dyrektor, to taki wniosek będzie. No i taki wniosek jest konsekwencją pewnych zdarzeń przeszłych. A to jest taki "kwiatek do kożucha", który pokazuje, że nie tak powinna być zarządzana Opera Wrocławska - dodał Krzysztof Maj.

Członek zarządu dodał, że czeka go spotkanie z ministrem Piotrem Glińskim w sprawie konkursu na nowego dyrektora. Jestem zwolennikiem konkursów, ale być może w tym przypadku trzeba znaleźć szybko jakiegoś wspólnego kandydata, który uspokoi atmosferę w operze, ale też zadba o to, żeby wokół opery wróciła dobra atmosfera, dobra energia, która ostatnimi wydarzenia (została - red.) nadszarpnięta - powiedział członek zarządu województwa dolnośląskiego.

Jakie są dalsze procedury?

Zgodnie z procedurą, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego zwróci się o opinię do związków zawodowych oraz stowarzyszeń zawodowych i twórczych oraz - współprowadzącego Operę Wrocławską - Ministra Kultury - czytamy na stronie urzędu.

Podmioty te mają na odpowiedź 30 dni, po ich otrzymaniu - jak powiedział Krzysztof Maj - "będzie już właściwa decyzja dotycząca odwołania dyrektor Ołdakowskiej".

Wydarzenie w Operze Wrocławskiej

"Fakt" napisał wczoraj, że w Operze Wrocławskiej zostało zorganizowane wydarzenie w związku z urodzinami Bartosza Rybaka - bliskiego współpracownika ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.

"Politycy PiS z regionu razem ze swoimi znajomymi najpierw zajęli najlepsze miejsca w Operze Wrocławskiej i wysłuchali "Cyganerii" Pucciniego, na którą otrzymali darmowe wejściówki. Spektaklu słuchali też zwykli widzowie, którzy zapłacili za bilety" - napisał "Fakt".

Jak dodano, "po przedstawieniu na miejscu zostali tylko goście Rybaka i rozpoczęła się właściwa impreza". Odbywała się ona najpierw w foyer opery, a potem na jej głównej scenie. Zamiast scenografii na deskach opery pojawiło się wykwintne jadło, a lider Bayer Full chwycił za mikrofon - relacjonuje "Fakt".

W poniedziałek konferencję prasową w tej sprawie zwołał dolnośląski oddział ruchu "Tak! Dla Polski".