Kilkanaście godzin trwało gaszenie pożaru budynku dyskoteki w Wildze pod Garwolinem (woj. mazowieckie). Strażacy pracowali w bardzo trudnych warunkach - rano temperatura wynosiła tam -16 stopni Celsjusza. "Pode mną jest lód. Woda, którą strażacy gasili pożar, natychmiast tu zamarzała" - relacjonował reporter RMF FM Michał Radkowski.

Poranek na zgliszczach

Rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP bryg. Karol Kroć przekazał, że w nocy udało się ograniczyć pożar. W poniedziałek od rana trwało dogaszanie ognia. W kilku miejscach są jeszcze ukryte zarzewia, do których trzeba dotrzeć i je rozwarstwić. Obserwujemy i sprawdzamy wszystko - powiedział strażak.

Na miejscu był reporter RMF FM Michał Radkowski. Dach się zawalił i teraz strażacy próbują go odgruzowywać. Widać kawałki połamanej blachy falistej ułożone pionowo, jakby ktoś je rozrzucił z góry - opisywał.

Około godz. 9:00, kiedy wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, na zgliszczach znowu pojawiły się gęste kłęby ciemnego dymu. Jak wyjaśnili strażacy, na pogorzelisku nadal było sporo materiałów, które się rozpalały. 

Strażacy pracowali w sumie kilkanaście godzin. Warunki mieli arcytrudne, bo na zewnątrz było -16 stopni Celsjusza. Pode mną jest lód. Woda, którą strażacy gasili pożar, natychmiast tu zamarzała - relacjonował reporter RMF FM. Na pogorzelisku widać zwisające z belek i resztek konstrukcji sople lodu.

W szczytowym momencie akcji gaśniczej pracowało tu łącznie ok. 200 strażaków. Rano dogaszeniem pożaru zajmowało się 30 osób.

Bryg. Karol Kroć powiedział o "dosyć sporej akcji i dużym zaangażowaniu". Podkreślił, że "ze względu na pogodę konieczna jest rotacja zespołów i sprzętu".

Jeden ze strażaków w czasie akcji został poszkodowany. Przewrócił się i skarżył na dolegliwości bólowe, więc został skierowany na badania - poinformował rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP.

Trudno ocenić skalę strat

Bryg. Karol Kroć dodał, że pożar nie rozprzestrzenił się na sąsiednie budynki, ale należy podkreślić, że "chociażby przez duże ilości dymu, temperaturę był groźny". Na początku nasze działania polegały na jak najszybszym opanowaniu ognia, a tym samym ograniczeniu niekorzystnego oddziaływania na otoczenie budynków czy pozostałych części budynku - dodał.

W tej chwili ciężko ocenić skalę zniszczeń. Nie tylko ze względu na samo destrukcyjne działanie ognia, ale też nasze prace, rozbieranie elementów konstrukcyjnych oraz działanie wody i ujemne temperatury - wyjaśnił bryg. Karol Kroć.

To było wydarzenie charytatywne

Pożar w Wildze wybuchł w niedzielę wieczorem. W budynku klubu odbywało się wtedy wydarzenie charytatywne. Jak informowały lokalne media, zbierano na nim pieniądze na rzecz mieszkańca powiatu, który w grudniu ubiegłego roku w wyniku pożaru stracił dach nad głową.

Uczestnicy ewakuowali się jeszcze przed przyjazdem strażaków.

To duża dyskoteka, tych wyjść ewakuacyjnych było bardzo dużo, więc wszyscy bezpiecznie opuścili budynek - powiedział RMF FM jeden ze strażaków.

Strażacy przekazali również reporterowi RMF FM, że nie ma zagrożenia dla okolicznych mieszkańców, powietrze nie jest zanieczyszczone.

Klub Mega Music Wilga działał prawie 30 lat. Straciliśmy miejsce naszej młodości - mówili reporterowi bywalcy klubu.