Choć pieniędzy na dodatek węglowy jeszcze nie ma, a w Senacie trwają prace na zmianą przepisów dotyczących przyznawania tej zapomogi, samorządy w całej Polsce zbierają już wnioski w tej sprawie. W podwarszawskim Piasecznie wpłynęło ich około 1000, a będzie kilkukrotnie więcej. Urzędnicy, którzy je przyjmują już informują o poważnych problemach.

Dodatek węglowy to jednorazowa zapomoga w wysokości 3 tysięcy złotych, która ma być odpowiedzią na galopujące ceny węgla. W pierwotnej - i obecnie obowiązującej - wersji tych przepisów jeden dodatek mogła dostać jedna rodzina - według rządu to stwarza jednak pole do nadużyć. Chodzi o sytuacje, w których dla jednego lokalu mieszkalnego składane było kilka wniosków o zapomogę.

Gdyby przepisy zostały w obecnym kształcie, trzeba byłoby ją przyznać (wyniosłaby nie 3, a np. 6, 9 lub 12 tysięcy złotych na lokal) - a na to nie ma pieniędzy w budżecie. Rząd nowelizuje zatem ustawę o dodatku węglowym, tak, by przysługiwał tylko jeden na każdy zarejestrowany piec. Dziś nad nowymi przepisami pracuje Senat.

Samorządy już teraz zbierają jednak wnioski o dodatek węglowy - muszą to robić od 17 sierpnia, bo do tego zobowiązują je już obowiązujące przepisy. Dziennie wpływa około 100 wniosków, spodziewamy się, że ostatecznie będzie ich około 9 tysięcy - mówi RMF FM Hanna Kułakowska-Michalak, wiceburmistrz miasta i gminy Piaseczno. Jak dodaje - zdarza się, że z tego samego domu przychodzi kilka wniosków - mamy czasem 4-5 wniosków z jednego gospodarstwa domowego. To jest pewna nieuczciwość, to nie powinno mieć miejsca i wydaje mi się, że akurat doprecyzowanie ustawy w tym zakresie jest konieczne - podkreśla Kułakowska-Michalak. Po zmianie przepisów już złożone wnioski będą respektowane, ale dla każdego adresu tylko ten najwcześniejszy zostanie rozpatrzony pozytywnie.

Urzędnicy zwracają jednak uwagę na inne problemy - pojawiają się poważne kłopoty z weryfikacją, komu w ogóle dodatek węglowy przysługuje. Ich źródłem są poważne braki w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków - to rejestr, do którego trzeba wpisać swój piec, żeby móc starać się o zapomogę. Te wnioski w ewidencji są składane albo w sposób niekompletny albo zawierają błędy. Na przykład w deklaracji wpisywanych jest kilka źródeł ogrzewania, ale nie zaznaczone zostaje, które jest głównym źródłem, a przecież my mamy wspomóc te rodziny, których głównym źródłem ciepła jest węgiel. Z rejestru to często nie wynika - opisuje wiceburmistrz Piaseczna.

Przez te błędy w wielu przypadkach urzędnicy nie mogą stwierdzić, czy ktoś powinien dostać 3 tysiące złotych czy nie. Wyjściem może być np. wywiad środowiskowy - o czym jest mowa w nowelizacji ustawy - ale urząd zwyczajnie nie ma ludzi, by sprawdzić wszystkie miejsca, które budzą wątpliwości. 

Nadal nie ma również jasnej odpowiedzi, kiedy ludzie, którzy złożyli wnioski dostaną pieniądze. Wojewoda mazowiecki w poniedziałek wystąpił do rządu o pieniądze, które później przekaże samorządom - w tym przypadku to 1 mld 400 mln złotych. Samorządowcy przekonują, że dopóki nie dostaną tych funduszy, to nie mogą zacząć wypłat. Jeżeli tylko mamy pieniądze na koncie, to natychmiast przekazujemy je mieszkańcom. Należy się jednak spodziewać, że jeśli trwają prace nad ustawą o dodatku węglowym, jeśli jest nowelizacja, która ma wejść w życie w połowie września, to tych pieniędzy szybko nie zobaczymy. Najpierw trzeba uszczegółowić, w jaki sposób mamy te wnioski rozpatrzyć i jaką drogę postępowania w ogóle przyjąć - mówi Hanna Kułakowska-Michalak. Zmiana przepisów, nad którą pracuje Senat zakłada też wydłużenie terminów wypłat - z 30 do 60 dni od daty złożenia wniosku. 

Opracowanie: