Senat zajmie się dziś kolejnymi zmianami w dodatku węglowym. Jedna dopłata w wysokości 3 tysięcy złotych ma przypadać na jeden adres, a nie na rodzinę - to ma zapobiec wyłudzeniom. Pytanie, jak długo potrwają prace i kiedy samorządy dostaną wreszcie jasne instrukcje w sprawie wypłaty dodatku. Tymczasem urzędnicy, którzy zbierają wnioski, alarmują: mamy potężne problemy z weryfikacją, komu w ogóle taki dodatek węglowy przysługuje.

Senat ma wprowadzić zmiany w dodatku węglowym. Poprawka - jak tłumaczył Krzysztof Janusz Kozik (PiS) - ma przeciwdziałać celowemu lub sztucznemu dzieleniu gospodarstw domowych, aby otrzymać więcej dodatków. O takich praktykach informowały samorządy.

Dodatek węglowy - problemy samorządów z weryfikacją wniosków

Źródłem problemów z weryfikacją wniosków są poważne braki w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków - to rejestr, do którego trzeba wpisać swój piec, żeby móc starać się o dodatek węglowy.

"Te wnioski są składane albo w sposób niekompletny, albo zawierają błędy" - opisuje wiceburmistrz Piaseczna pod Warszawą, Hanna Kułakowska-Michalak.

Przez te błędy, o których mówi, w wielu przypadkach urzędnicy nie mogą stwierdzić, czy ktoś powinien dostać 3 tysiące złotych, czy nie.

Wyjściem może być np. wywiad środowiskowy, ale w samym Piasecznie złożono już 900 wniosków, a urzędnicy spodziewają się nawet 10 razy więcej. Urząd zwyczajnie nie ma ludzi, by sprawdzić wszystkie miejsca, które budzą wątpliwości.

Wojewoda mazowiecki do rządu o pieniądze na dodatek węglowy wystąpił w poniedziałek. W przypadku Mazowsza to 1 mld 400 milionów złotych. Te pieniądze powinny trafić do gmin, które zbierają wnioski o dodatek węglowy od mieszkańców. Na razie pieniędzy nie ma na kontach urzędu wojewódzkiego.

Jeśli nie dostaniemy funduszy od wojewody, nie możemy wypłacić dodatku. Zwyczajnie nie mamy takich rezerw - usłyszał w gminach dziennikarz RMF FM.

Cytat

Jeżeli tylko mamy pieniądze na koncie, to natychmiast je przekazujemy do naszych wnioskodawców, do naszych mieszkańców. Natomiast należy się spodziewać, że jeżeli trwają prace nad ustawą o dodatku węglowym, jeżeli ma być nowelizacja, to tych pieniędzy szybko nie zobaczymy. Najpierw trzeba doszczegółowić przepisy, w jaki sposób my te wnioski mamy rozpatrzyć, jaką drogę postępowanie w ogóle przyjąć
- mówi wiceburmistrz Piaseczna.

Dodatek węglowy - kiedy pieniądze trafią do portfeli Polaków

Samorządy już zbierają wnioski o dodatek węglowy, muszą to robić od 17 sierpnia, bo takie są obowiązujące przepisy.

Ci, którzy je złożyli, mogą liczyć na wypłaty dodatku węglowego teoretycznie już teraz, bo nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli wniosek został złożony prawidłowo. Choć przepisy są w tej chwili zmieniane, obowiązuje ich dotychczasowa wersja, w myśl której na wypłatę jest 30 dni od złożenia wniosku. Jeśli ktoś zrobił to w pierwszym możliwym terminie, powinien dostać pieniądze najpóźniej w piątek w przyszłym tygodniu.

To teoria, jak wygląda to w praktyce? W rzeczywistości sprawa wygląda tak: w kasach samorządów nie ma jeszcze pieniędzy na dodatek węglowy. Żeby gminy mogły go wypłacić, muszą dostać przelew od wojewodów. Oni z kolei powinni otrzymać pieniądze od rządu. To jednak najpewniej wydarzy się dopiero wtedy, gdy prezydent podpisze nowelizację przepisów, która, co warto zaznaczyć, wydłuża czas na wypłatę zapomogi z 30 do 60 dni.

"To, co rząd zaproponował, to jest po prostu potężny bubel prawny, który jest łatany na różne sposoby" - tak o dodatku węglowym mówi RMF FM Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.

"My mówimy o dodatku węglowym, jakby wystąpił, a tych kwot nie ma jeszcze wypłacanych. Wnioski o dodatek będą, jak słyszymy, zbierane jeszcze o 60 dni dłużej. Przypuszczam, że te pieniądze będą wypłacane dopiero wiosną, znając powolność tych procedur. Te dodatki w naszych portfelach, na naszych kontach pojawią się już po sezonie grzewczym - może w kwietniu, może w marcu" - uważa Siergiej, z którym rozmawiał dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski.