Ponad 100 tysięcy złotych zasiłku wyłudził - były już - pracownik Urzędu Miasta w Gdyni. 43-letni mieszkaniec Sopotu przez kilka lat wypłacał nienależne świadczenia na konta swoich bliskich. Teraz grozi mu do 8 lat więzienia. To pokłosie sprawy, o której w 2020 roku poinformowało miasto.

Mężczyzna został formalnie zatrzymany w ubiegłym tygodniu, ale gdyńska policja dopiero dziś informuje o tej sprawie. Przedstawione zostały mu zarzuty nadużycia uprawnień, poświadczenia nieprawdy w dokumentach oraz oszustwa. Zarzuty w tej sprawie usłyszały także 3 osoby z bliskiego otoczenia mężczyzny, na których rachunki bankowe przelewane były nienależne świadczenia.

Prokurator wobec wszystkich zastosował dozory policyjne. Za nadużycie uprawnień grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności, za poświadczenie nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej grozi do 8 lat pozbawienia wolności, natomiast za oszustwo do 8 lat więzienia - informuje podkom. Jolanta Grunert, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdyni.

Wyłudzenia wyszły na jaw we wrześniu 2020 roku. Urzędnik został wtedy dyscyplinarnie zwolniony z pracy w Urzędzie Miasta, a władze Gdyni zawiadomiły o sprawie prokuraturę i policję.

Funkcjonariusze pracujący nad tą sprawą ustalili, że 43-letni mieszkaniec Sopotu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, posłużył się różnymi danymi osobowymi, wprowadzał je do systemu oraz kwalifikował wnioski o ustalenie prawa do zasiłku rodzinnego i rodzicielskiego. Pieniądze zostały przelewane na różne rachunki bankowe mimo braku zasadności wypłaty tych świadczeń - informuje Grunert.

Przedstawione zarzuty dotyczą okresu od 2015 do 2020 roku. Łączna suma przelewów fikcyjnych świadczeń sięga 108 tysięcy złotych.