Zgłoszenie mieszkanki Koszalina (woj. zachodniopomorskie) postawiło w poniedziałek na nogi całą policję w mieście i regionie. Kobieta wszczęła alarm po tym, jak mężczyzna wyrwał z jej rąk 10-miesięcznego synka i odjechał z nim samochodem w nieznanym kierunku. 38-latka, podejrzanego o uprowadzenie dziecka, udało się dopaść w rejonie Kołobrzegu.

Mieszkanka Koszalina zaalarmowała policję o uprowadzeniu niemowlęcia w poniedziałek rano. Opowiedziała, że do porwania doszło, gdy wychodziła z mieszkania. Podbiegł wówczas do niej znany jej mężczyzna, wyrwał dziecko z rąk i odjechał w nieznanym kierunku.

Liczyła się każda minuta. Po otrzymaniu informacji Komendant Miejski Policji w Koszalinie ogłosił alarm dla całej jednostki - informuje nadkom. Monika Kosiec, oficer prasowa KMP w Koszalinie.

Wszystkie dostępne patrole zostały natychmiast skierowane w okolice miejsca zamieszkania kobiety, a także na główne drogi wyjazdowe z miasta. Zaangażowano również przewodników z psami służbowymi oraz policjantów pionu prewencji, ruchu drogowego, kryminalnego i wywiadowców.

Równolegle trwały intensywne ustalenia dotyczące sprawcy i pojazdu, którym mógł się poruszać - wyjaśnia nadkom. Kosiec.

Policjanci ustalili, że mężczyzna odjechał czarnym bmw.

Mężczyznę udało się zatrzymać na drodze ekspresowej S6, w rejonie Kołobrzegu. We wnętrzu auta był 10-miesieczny chłopiec.

Dziecko zostało natychmiast przekazane załodze karetki pogotowia, która sprawdziła jego stan zdrowia. Na szczęście malcowi nic się nie stało.

38-letni mężczyzna został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Policja zatrzymała również 50-letniego kierowcę auta.

Funkcjonariusze gromadzą obecnie materiał dowodowy i szczegółowo ustalają wszystkie okoliczności uprowadzenia małoletniego chłopca.