Zaskakująco optymistyczny komunikat popłynął z Berlina, gdzie dziś spotkali się przywódcy największych europejskich krajów, w tym Polski, by rozmawiać o perspektywie rozejmu w Ukrainie. "Po raz pierwszy od początku wojny zawieszenie broni wydaje się możliwe" - oświadczył kanclerz Niemiec. Co ciekawe, podobny komunikat popłynął z Waszyngtonu. Co konkretnie ustalono w Berlinie?

  • W Berlinie odbyła się przełomowa runda rozmów pokojowych dotyczących zakończenia wojny na Ukrainie, gdzie po raz pierwszy pojawiła się realna szansa na zawieszenie broni. 
  • Uczestnicy, w tym Ukraina, UE i USA, osiągnęli znaczący postęp i wypracowali wspólne stanowisko. 
  • Donald Trump potwierdził, że rozmowy były owocne, a nawet rozmawiał z Putinem, który podobno chce zakończenia wojny i powrotu do normalności. Europejskie kraje wraz z USA zapowiedziały powołanie misji wojskowej wspierającej Ukrainę. 
  • Porozumienie obejmuje także wsparcie finansowe i gospodarcze dla Ukrainy, mechanizm monitorowania zawieszenia broni oraz mocne wsparcie dla akcesji Ukrainy do UE. 
  • Teraz to Rosja musi pokazać, czy jest gotowa na trwały pokój, a społeczność międzynarodowa zapowiada dalszą presję na Moskwę.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl.

"Po raz pierwszy od początku wojny zawieszenie broni wydaje się możliwe. Chcemy wspólnie z Ukraińcami, naszymi europejskimi partnerami oraz Stanami Zjednoczonymi podążać ścieżką prowadzącą do pokoju. Wierzę, że dziś, w Berlinie, stawiamy na tej drodze ważny krok naprzód" - napisał Friedrich Merz na platformie X.

Jeszcze ciekawiej brzmi komunikat polskiego premiera. Po rozmowach w Berlinie Donald Tusk przyznał, że po raz pierwszy usłyszał "z ust amerykańskich negocjatorów, że Ameryka zaangażuje się w gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy w taki sposób, aby Rosjanie nie mieli wątpliwości, że odpowiedź amerykańska będzie militarna, gdyby ponownie zaatakowali Ukrainę".

W Berlinie zakończyła się kolejna runda rozmów pokojowych dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie. Jak poinformowali uczestnicy spotkania, po raz pierwszy od początku konfliktu pojawiła się realna szansa na zawieszenie broni. Przedstawiciele Ukrainy, Unii Europejskiej oraz Stanów Zjednoczonych podkreślili, że osiągnięto znaczący postęp w negocjacjach i wypracowano wspólne stanowisko w kluczowych kwestiach.

Strony zadeklarowały wolę dalszej współpracy na drodze do pokoju oraz kontynuowania rozmów w najbliższych tygodniach. Uczestnicy spotkania wyrazili nadzieję, że obecne ustalenia przyczynią się do szybkiego zakończenia działań wojennych i rozpoczęcia procesu odbudowy Ukrainy.

Telewizja Sky News zacytowała anonimowego amerykańskiego urzędnika, który potwierdził, że w trakcie rozmów w stolicy Niemiec "rozwiązano 90 proc. spornych kwestii" w kontekście pokoju w Ukrainie.

Trump jest zadowolony

Donald Trump, który rozmawiał również z przywódcami europejskimi, podkreślił po raz pierwszy od dawna, że dyskusja była długa, ale bardzo owocna i że "jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek wcześniej". Trump rozmawiał z liderami NATO, Niemiec, Włoch, Finlandii, Polski, Francji, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Danii i Holandii.

Trump przekazał w poniedziałek, że odbył także rozmowę z Władimirem Putinem. Nie wiemy, czy miał na myśli jedną z dyskusji telefonicznych, o których wcześniej wspominano. Amerykański prezydent przekazał, że jest przekonany, iż Putin chce zakończenia wojny i wolałby "powrotu do normalnego życia".

Wcześniej Friedrich Merz oświadczył, że dzisiejszy szczyt daje dużą szansę na "proces pokojowy", a zawieszenie broni jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia "zależy już tylko od Rosji". Merz zasugerował, że jeśli taki rozejm dojdzie do skutku, może to być początek konstruktywnych negocjacji, które doprowadzą do trwałego pokoju na Ukrainie. Zaznaczył jednak, że kwestie terytorialne będą kluczowe dla rozwoju rozmów o zakończeniu wojny. W podobnym tonie wypowiadał się także sam prezydent Zełenski.

Co ustalono w Berlinie?

Po dwóch dniach intensywnych negocjacji w Berlinie, w obecności prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, wydano wspólne oświadczenie krajów europejskich i USA. Liderzy podkreślili, że zapewnienie bezpieczeństwa, suwerenności i dobrobytu Ukrainy jest kluczowe dla stabilności całego regionu euroatlantyckiego.

W dokumencie znalazła się deklaracja o powołaniu kierowanej przez Europę misji wojskowej, tworzonej przez państwa tzw. koalicji chętnych i wspieranej przez USA. Misja ta ma wspierać odbudowę ukraińskich sił zbrojnych, zabezpieczać przestrzeń powietrzną oraz dbać o bezpieczeństwo na morzach, prowadząc działania również na terytorium Ukrainy.

Przywódcy zobowiązali się do zapewnienia Ukrainie trwałego wsparcia w budowie sił zbrojnych, które w czasie pokoju mają liczyć 800 tys. żołnierzy. Celem jest utrzymanie zdolności odstraszania i obrony przed ewentualną agresją.

Wśród ustaleń znalazły się także zobowiązania do inwestowania w odbudowę Ukrainy, zawierania korzystnych umów handlowych oraz wsparcia w uzyskaniu odszkodowań od Rosji za wyrządzone szkody.

Co jeśli Rosja zaatakuje ponownie?

Ważnym elementem porozumienia jest ustanowienie mechanizmu monitorowania i weryfikacji zawieszenia broni, kierowanego przez USA i z udziałem społeczności międzynarodowej. Ma on zapewnić wczesne ostrzeganie przed ewentualnymi przyszłymi atakami.

Państwa europejskie zobowiązały się do prawnie wiążących działań na rzecz przywrócenia pokoju w przypadku kolejnego ataku zbrojnego na Ukrainę, w tym do użycia siły zbrojnej, wsparcia wywiadowczego, logistycznego oraz środków gospodarczych i dyplomatycznych.

W oświadczeniu znalazło się mocne wsparcie dla akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej oraz potwierdzenie, że granice międzynarodowe nie mogą być zmieniane siłą. Decyzje dotyczące przyszłości terytorium Ukrainy mają należeć wyłącznie do narodu ukraińskiego.

Przywódcy podkreślili, że teraz to Rosja musi wykazać gotowość do trwałego pokoju, akceptując plan pokojowy i zgadzając się na zawieszenie broni. Zapowiedziano dalszą presję na Moskwę, by skłonić ją do poważnych negocjacji.

Deklarację podpisali m.in. premier RP Donald Tusk, kanclerz Niemiec Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Macron, premierka Włoch Giorgia Meloni, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Dokument ma otwartą formułę i mogą do niego dołączać kolejne państwa.