Beskidzcy goprowcy pomogli zejść z Babiej Góry Turyście, który opadł z sił. Został przez nich sprowadzony do Zawoi, gdzie czekała na niego partnerka.

Ratownicy z Grupy Beskidzkiej GOPR dostali w poniedziałek wieczorem o 19:15 zgłoszenie: turysta w partiach szczytowych Babiej Góry opadł z sił. 

Mężczyzna przez telefon poprosił swoją partnerkę o wezwanie pomocy. Zdążył na szczęście jeszcze powiedzieć, że znajduje się przy kapliczce. Zaraz potem jego telefon się rozładował. 

Kobieta podała ostatnie znane koordynaty z godziny 17:20. 

Przekazała też ratownikom, że turysta może nie mieć ze sobą leków, które na co dzień zażywa. 

Na pomoc ruszyli goprowcy dyżurujący na Markowych Szczawinach. O wyprawie poinformowali też słowackich ratowników. Ci zasugerowali, by sprawdzić szałas na żółtym szlaku ze Slanej Vody, przy którym znajduje się ołtarzyk. 

O godzinie 21:00 turysta został odnaleziony w szałasie, o którym wspominali Słowacy. Był w dobrym stanie. Ratownicy pomogli mu zejść i ostatecznie o godzinie 23:30 przekazali partnerce w Zawoi Markowej. 

W wyprawie, która zakończyła się po północy, uczestniczyło łącznie 17 ratowników. 

Goprowcy apelują, by wyruszając w góry naładować telefon, zabrać powerbank i mieć aplikację "Ratunek". "Na wycieczkę warto wybierać się w towarzystwie. Koniecznie trzeba też poinformować najbliższych o swoich planach" - podali goprowcy. 

Warunki w najwyższych partiach Babiej Góry wciąż są zimowe. Na szczycie leży ponad 1 m śniegu. Jego stała pokrywa występuje już na wysokości 1200 m npm.