Straż miejska z Poznania przekazała nowe informacje na temat mężczyzny, który wyczerpany siedział na skraju jezdni przy ul. Lutyckiej. Funkcjonariuszom udało się skontaktować z rodziną mężczyzny - okazało się, że jest głuchy i ma demencję. Pochodzi z Niemiec, nie wiadomo jak dostał się do Poznania. Wrócił już do swoich bliskich.

  • Strażnicy miejscy z Jeżyc zauważyli wyczerpanego i zagubionego mężczyznę przy ul. Lutyckiej w Poznaniu.
  • Mężczyzna nie nawiązywał kontaktu werbalnego.
  • Miał przy sobie telefon bez karty SIM; próby kontaktu z rodziną były początkowo bezskuteczne.
  • Wkrótce z rodziną skontaktowała się strażniczka - okazało się, że mężczyzna jest głuchy, ma demencję i zaginął.
  • Nie wiadomo, jak dotarł do Poznania.
  • Informacje z Polski i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Dziś strażnicy w mediach społecznościowych opisali sytuację, do której doszło w piątek 10 października. Podczas rutynowego patrolu w okolicach ulicy Lutyckiej strażnicy miejscy z Jeżyc zauważyli mężczyznę siedzącego na skraju jezdni. Był wyraźnie wyczerpany, zagubiony i nie nawiązywał kontaktu werbalnego. Funkcjonariusze chcieli mu pomóc. 

Po okazaniu dokumentów okazało się, że mężczyzna jest pochodzenia tureckiego i na stałe mieszka w Niemczech. Miał przy sobie telefon, jednak bez karty SIM, co uniemożliwiało szybkie skontaktowanie się z bliskimi. Próby nawiązania kontaktu z numerem zapisanym w telefonie nie przyniosły rezultatu.

Tajemnicze zaginięcie i szybka reakcja służb

Strażnicy miejscy przewieźli mężczyznę na komisariat policji, gdzie potwierdzono, że nie jest osobą poszukiwaną. Wkrótce do jednej ze strażniczek oddzwonił telefon - była to rodzina zaginionego. Okazało się, że senior jest głuchy i cierpi na demencję. Bliscy poinformowali, że wyszedł z domu i nie wrócił. Nie jest jasne jak trafił do Poznania.

Strażnicy miejscy ustalili z rodziną, że zapewnią mężczyźnie nocleg do czasu przyjazdu bliskich. Udało się umieścić pana Alego w ośrodku przy ul. Borówki. Następnego dnia rodzina odebrała seniora i bezpiecznie wróciła z nim do domu. Bliscy nie kryli wdzięczności za okazaną pomoc i opiekę nad ich krewnym.