Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci usłyszał 44-latek, który w sobotę na swojej posesji w Boćkach na Podlasiu śmiertelnie potrącił swojego 10-miesięcznego syna. 64-letni dziadek będzie natomiast odpowiadał za namawianie syna i synowej do składania fałszywych zeznań.

Do tragedii na jednej z posesji w miejscowości Boćki na Podlasiu doszło w sobotę po południu. 

44-latek cofając swoim jeepem nie zauważył 10-miesięcznego syna. Po potrąceniu mężczyzna szybko zabrał dziecko do strażaków z OSP, gdzie potem lądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Niestety życia chłopca nie udało się uratować.

W poniedziałek 44-latek usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, mężczyzna przyznał się do winy, grozi mu za to pięć lat więzienia. 

Zarzuty w tej sprawie usłyszał też 64-letni dziadek chłopca, który odpowiadać będzie za nakłanianie syna i synowej do składania fałszywych zeznań. 

Początkowo wszyscy twierdzili, że na posesję wjechał jakiś samochód, kierowca miał potrącić dziecko i uciec. Potem jednak zeznania się zmieniły. 

64-latkowi grozi osiem lat więzienia, mężczyzna nie przyznał się do winy.