Przed Sądem Rejonowym w Bochni (Małopolskie) rozpoczął się proces Emilii Sz. Kobieta działająca w sieci pod pseudonimem "Mała Emi" jest oskarżona o zniesławienie krakowskiego sędziego Waldemara Żurka.

Sprawa dotyczy tzw. afery hejterskiej. 

Dzisiaj jest pierwsza rozprawa wobec sygnalistki - bo ja tak nazywam Emilię Sz. Wobec osoby, która się złamała albo którą gryzło sumienie, albo która się zaczęła bać i zaczęła mówić, ujawniać fakty i dowody. One były przez lata tuszowane, według mnie istnieją dowody na to, kto naprawdę wiedział o tej aferze i kto był zaangażowany, kto to realizował - ocenił po poniedziałkowej rozprawie sędzia Waldemar Żurek, występujący w roli oskarżyciela posiłkowego.

Reprezentująca go mec. Justyna Borucka pytana o ewentualne objęcie oskarżonej statusem małego świadka koronnego przyznała, że była z ich strony "propozycja związana ze współpracą pani Emilii z organami ścigania". Oczywiście można by było rozważyć kwestie tzw. małego świadka koronnego, natomiast potencjalny podejrzany czy oskarżony musiałby zacząć współpracować. A takiej woli i takiej współpracy nie było - zauważyła.

Kobieta mająca działać w sieci pod pseudonimem "Mała Emi" została oskarżona o zniesławienie krakowskiego sędziego Waldemara Żurka. Emilia Sz. przed prokuraturą nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień.

Nie pojawiła się także na rozprawie, ale sąd rozpoczął proces, uznając, że jej obecność nie jest obowiązkowa. Sędzia Żurek ocenił w środę przed sądem, że porażką wymiaru sprawiedliwości jest fakt, że "na ławie oskarżonych nie zasiadają organizatorzy i różni mocodawcy Emilii Sz.", która w jego przekonaniu była jedynie wykonawcą ich zleceń.

Mamy sytuację kuriozalną - sygnalistka staje przed sądem jako osoba oskarżona, a wymiar sprawiedliwości nie może nawet rozpocząć procesów wobec mocodawców i głównych organizatorów tej afery - mówił sędzia Żurek.

Główne śledztwo w aferze hejterskiej prowadzi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Dotyczy ono przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych pełniących funkcje w Ministerstwie Sprawiedliwości, w szczególności poprzez niedopuszczalne przetwarzanie danych osobowych, działając tym na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Do Sądu Najwyższego trafiły wnioski śledczych o uchylenie immunitetów czterem sędziów. W lutym br. SN odmówił wnioskowanego przez kielecką prokuraturę uchylenia immunitetu jednego z nich.

Składając w środę przed sądem zeznania, sędzia Żurek poinformował, że zawiadomienie o grupie osób anonimowo atakujących go w internecie złożył w 2019 r., jeszcze przed wybuchem tzw. afery hejterskiej. Wskazywał, że toczące się w prokuraturze kieleckiej postępowanie trwało "dramatycznie długo", co w jego ocenie miało służyć utrudnieniu zdobywania dowodów obciążających potencjalnych winnych. Pokrzywdzeni w sprawie sędziowie, wskazał, wygrywali sprawy o przewlekłość postępowania, ale to niczego "nie przyspieszało".

Jak relacjonował, mimo nagłośnienia sprawy oraz oficjalnych przeprosin ze strony Emilii Sz., która w mediach opowiedziała o procederze, prokuratura umorzyła sprawę ze względu na niewykrycie sprawców. Więc byliśmy w pewnego rodzaju "matriksie", bo podejrzana przeprasza, przyznaje się w tych przeprosinach do winy, czeka na przesłuchanie, a prokuratura jej nie przesłuchuje i umarza postępowanie, mówiąc, że nie wie, kim jest "Mała Emi" - podkreślił. 

Po zaskarżeniu decyzji o umorzeniu, sprawa została podjęta na nowo.

W sierpniu 2024 r. prokuratura oskarżyła kobietę za zniesławienie sędziego w internecie. Ustalono, że Emilia Sz. między sierpniem 2018 r. a styczniem 2019 r. wielokrotnie publikowała w internecie treści, które mogły zaszkodzić reputacji krakowskiego sędziego i narazić go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu.

Sformułowany przez kielecką prokuraturę akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Krakowie. Ten zwrócił się jednak do Sądu Najwyższego o możliwość przekazania sprawy innemu równorzędnemu sądowi, uzasadniając to wymogami rzetelnego procesu. Wskazywał przy tym, że w charakterze oskarżyciela posiłkowego występuje sędzia, który jednocześnie orzeka w krakowskim sądzie okręgowym i z racji innych pełnionych funkcji jest osobą powszechnie znaną wśród sędziów tego okręgu. SN zdecydował o przekazaniu sprawy Sądowi Rejonowemu w Bochni.

Emilia Sz. była żoną Tomasza Sz., byłego sędziego również podejrzanego w aferze hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, który w maju 2024 r. poprosił o azyl na Białorusi.