Naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i Uniwersytetu w Lublanie, we współpracy z historykami i konserwatorami sztuki, badają zapachy wybranych obiektów muzealnych. Podejmą także próbę ich odtworzenia, a cały proces zostanie udokumentowany i wykorzystany do stworzenia ODOTHEKI, czyli biblioteki zapachów obiektów muzealnych. Naukowcy pracują w Krakowie przy pomocy specjalnej aparatury.

Pomysłodawcy Odotheki wychodzą takim oczekiwaniom naprzeciw. Nie tylko zbadają i opiszą, by ten zapach można było sobie wyobrazić. Wytworzą swego rodzaju unikatowy przepis, dzięki któremu zapach będzie można odtworzyć i np. rozpylić w pobliżu zabezpieczonego oryginału. To taka próba oddziaływania na odbiorcę wszystkimi zmysłami.

Na zapach wielowiekowego dzieła składa się wiele elementów. To pochodne tego z czego jest zrobione, ale i jego późniejszych losów. 

Jak pachnie "Dama z łasiczką"?

Jest to zapach po części werniksów, po części deski orzechowej, więc jest to dość złożony zapach. Pewnie część osób będzie uważała ten zapach za przyjemny, dla innych niekoniecznie. Może to być nieprzyjemny zapach - profesor Uniwersytetu Ekonomicznego Tomasz Sawoszczuk, koordynator projektu.

Naukowcy korespondują z paryskim Luwrem, by móc zbadać pod kątem zapachu inne dzieła z tego okresu i rejonu. To mogłoby pozwolić ustalić zapach danego dzieła.

Zbadane zostaną także inne ważne dla naszej kultury przedmioty - m.in dokument - akt hołdu pruskiego. Swoje artefakty badać też będą naukowcy z Lublany. Zespół słoweński zbada np. zapach tabakiery swojego wieszcza narodowego Franca Preserena, autora m.in. słów hymnu narodowego tego państwa.

Nos naukowca plus skomplikowana precyzyjna aparatura

Pobieranie i analizowanie zapachu to skomplikowana procedura.

Żeby zebrać zapach obiektu zabytkowego, musimy się posłużyć rurkami absorpcyjnymi. To jest taka 10 centymetrowa rurka, która w środku jest wypełniona substancją chemiczną, która wyłapuje nam zapach i więzi w środku tej rurki. Ściągamy końcówki zabezpieczające, ponieważ rzeczywiście na czas transportu musimy ten zapach uwięzić w rurce. Następnie po przyjściu do laboratorium ściągamy końcówki zabezpieczające i umieszczamy rurkę w tzw. desorberze termicznym. To urządzenie desorbuje nam zapach, z tego sorbentu i wysyła do chromatografu gazowego. To jest taka skrzynka 45 na 45 centymetrów, w której środku znajduje się taka cienka rurka, przez którą hel przepycha nam składniki złożonego zapachu. Ta kolumna jest bardzo długa, ma 60 metrów - wyjaśnia koordynator projektu Tomasz Sawoszczuk.

Po drodze te składniki zaczynają być rozdzielane od siebie. Czyli na końcu tej kolumny wylatują nam dosłownie, można powiedzieć wypychane helem, rozdzielone poszczególne składniki, które jako złożone dają nam zapach obiektu. Jedna część tego strumienia trafia do spektometru masowego. On pozwala nam zidentyfikować te związki, czyli powiedzieć, jakie są to substancje chemiczne, jaka jest ich budowa. Natomiast druga część strumienia trafia do przystawki i tu osoba posługująca się odpowiednim słownikiem zapachowym zapisuje, jaki właśnie zapach opuścił kolumnę chromatograficzną - wyjaśnia koordynator projektu 

Magia zapachu już od dawna  jest wykorzystywana w marketingu. Zapach świeżego chleba ma zachęcać głodnych klientów do kupienia jedzenia. Zapach wanilii zwiększa prawdopodobieństwo sprzedaży mieszkania. Teraz świat zapachów ma wzbogacać doznania artystyczne.  


 

Opracowanie: