Polska zajęła szóste miejsce w konkursie skoków drużyn mieszanych narciarskich mistrzostw świata w Seefeld. Zwyciężyli Niemcy przed Austrią i Norwegią.

Polska w składzie Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Kamila Karpiel i Kinga Rajda po raz pierwszy w historii wystąpiła w konkursie zespołów mieszanych w skokach.

W ekipie biało-czerwonych doskonale wypadł Kubacki, który w pierwszej serii osiągnął 112 m i ustanowił rekord obiektu w Seefeld. Później o jeden metr dalej wylądował lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Japończyk Ryoyu Kobayashi.

Rekord obiektu wśród kobiet ustanowiła Słowenka Nika Kriznar lądując na 108,5 m.

W pierwszej serii konkursu wystąpiło trzynaście reprezentacji. W polskim zespole rywalizację rozpoczęła Rajda, uzyskała 91,5 m i po jej próbie zespół znalazł się na 8. pozycji. Drugi Kubacki, lądując na 112 m, wyprowadził ekipę na 5. miejsce, trzecia Karpiel miała tak samo jak Rajda 91,5 m i Polska znalazła się na 6. lokacie. Jako ostatni w pierwszej serii wystąpił Stoch, doleciał do 100 metra i wyprowadził zespół na trzecie miejsce.

Nadzieje medalowe, które pojawiły się po skoku wicemistrza świata, tym razem jednak trzeba było odłożyć. W finale Rajda miała 97 m, ale zespół spadł z 3. na 7. miejsce i tracił do prowadzących Austriaków ponad 70 pkt.

Kubacki ponownie pokazał, że jest obecnie w wyśmienitej formie. Wylądował na 110 metrze i dzięki temu zespół awansował na 5. pozycję. Na prowadzenie wyszli Niemcy po skoku Markusa Eisenbichlera - 107 m, gdy Austriak Philipp Aschenwald miał tylko 101 m.

Drugi skok Karpiel był także udany, ale choć Polka osiągnęła 97 m, to zespół spadł o jedną lokatę i był szósty. To właśnie w tej grupie lądowaniem na 108,5 m popisała się Kriznar, ale pomimo tego jej drużyna nie poprawiła lokaty, nadal była czwarta.

W ostatniej grupie Stoch uzyskał 105,5 m, ale nie zdołał zniwelować 0,2 pkt przewagi, jaką nad Polską miała Japonia. Nie pozwolił na to Kobayashi, który osiągnął 113 m i o jeden metr poprawił osiągnięcie Kubackiego.

Walkę o brązowy medal stoczyli Norwegowie ze Słoweńcami. Peter Prevc wylądował na 100,5 m, ale Andreas Stjernen miał próbę o 1,5 m dłuższą i tym samym zapewnił swojej ekipie miejsce na najniższym stopniu podium.

"Świetny debiut polskiej drużyny w konkursie mieszanym mistrzostw świata, szóste miejsce to znakomity rezultat. A przecież niewiele zabrakło do jeszcze lepszego wyniku. Po pierwszej serii zajmowaliśmy nawet doskonałą, trzecią lokatę. Potem do ostatniego skoku walczyliśmy o piątą pozycję. Chłopaki potwierdzili mistrzowską klasę, ale i dziewczyny nie mają się czego wstydzić! Wielkie brawa dla całej czwórki" - ocenił na Facebooku wyniki konkursu dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN Adam Małysz.