"Zdajemy sobie sprawę, że Cracovia to inny kaliber. Ale to będą wyrównane mecze, szanse 50 na 50. Dyspozycja dnia, kwestia bramkarzy, przewagi - te elementy będą kluczowe" - mówi Robert Kostecki, kapitan Ciarko PBS Bank STS Sanok, o rywalizacji z krakowianami w półfinale play-off hokejowej ekstraligi. Sanoczanie wywalczyli awans, pokonując JKH GKS Jastrzębie w trzech meczach (4:1, 4:2, 1:0). Kostecki, autor jedynego gola w spotkaniu numer 3, podsumowuje w rozmowie z RMF FM ćwierćfinałową rywalizację i zapowiada: "Chcemy walczyć o złoto".

Edyta Bieńczak, RMF FM: To był bardzo ciężki mecz. Nic nie wchodziło.

Robert Kostecki: Zgadza się. Wiedzieliśmy o tym, że Jastrzębie musi w tym meczu wygrać, a my możemy - to była ta różnica. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, że Jastrzębie zagra inaczej taktycznie, i spodziewaliśmy się gry przez pełne 60 minut. I tak się stało. Minuta do końca meczu - strzeliliśmy gola, który dał nam zwycięstwo i wejście do dalszej gry w play-offach.

Pierwsza tercja była chaotyczna, nie wyglądała dobrze. Później z każdą minutą było coraz lepiej.

W pierwszej tercji czekaliśmy na to, co nam zaprezentuje Jastrzębie. Nie wiedzieliśmy do końca, jak zagrają, wiedzieliśmy, że zmienią swoją taktykę, czekaliśmy na ich błędy. Nie ukrywam, że i w naszej grze było dużo chaosu, dużo błędów. Ale taki jest hokej, taki jest sport. Gramy w hokeja już tyle lat, że zdajemy sobie sprawę, że pierwsza tercja musi czasami tak wyglądać.

Świetny mecz rozegrał David Zabolotny, "zaczarował" bramkę.

Czapki z głów, jeśli chodzi o Zabolotnego, wybronił JKH sporo sytuacji. Trzy "setki", których nie wykorzystaliśmy, to wyłącznie jego zasługa. Rewelacyjnie się spisywał. Ale trzeba tu też powiedzieć, że w play-offach trzeba jednak zachować w tych ostatnich sekundach trochę tej zimnej krwi.

Ale to już jest historia. Teraz skupiamy się na tym, jak przygotować się do następnego etapu rywalizacji - z Cracovią.

Spodziewaliście się przed startem play-offów, że już po trzech meczach będziecie w półfinale?

Nikt tak nie twierdził. Jastrzębie jest mocną drużyną. Wiedzieliśmy, że jedyna przewaga, jaką możemy mieć, to przewaga psychologiczna, świadomość, że graliśmy o wiele lepiej u nich i wygrywaliśmy te mecze. Z drugiej strony w play-offach są już zupełnie inne spotkania, całkiem inne podejście, inna mentalność gry, więc wiedzieliśmy, że musimy skupić się na piątkowym meczu, pierwszym w Jastrzębiu - być skoncentrowanym od pierwszej do 60. minuty i trzymać się jak najdłużej "na zero". Tak się udało, tak wygraliśmy dwa mecze w Jastrzębiu - bardzo dla nas istotne, bo do Sanoka przyjechaliśmy prowadząc 2-0. Chcieliśmy postawić kropkę nad "i" w trzecim spotkaniu i to się udało.

Teraz półfinał z Cracovią. Będzie ekstremalnie ciężko.

Ekstremalnie ciężko może też mieć z nami Cracovia. Po ostatnich roszadach, przed zamknięciem okna transferowego dostaliśmy czterech arcyważnych zawodników, mamy cztery świetne piątki.

Zdajemy sobie sprawę, że Cracovia to inny kaliber, wiemy, jak gra trener Roháček, jak ustawia drużynę. Ale to będą wyrównane mecze, szanse 50 na 50. Dyspozycja dnia, kwestia bramkarzy, przewagi - te elementy mogą być kluczem do tego, by wywieźć z Krakowa jakieś zwycięstwo - bo tam gramy pierwsze mecze.

Wspomniałeś o przewagach - w meczu z Jastrzębiem nie było z tym najlepiej.

Tak, tu jest błąd, element, który nie tylko w tym meczu nam nie funkcjonował, bo to - można powiedzieć - nasza bolączka od początku sezonu. Mamy strzelców, mamy sytuacje, a nie strzelamy bramek. Nie może być tak jak w tym spotkaniu, że nie wykorzystujemy przewag 5 na 3. To są kluczowe sytuacje, by zdobyć bramkę, mieć przewagę i kontrolować grę.

Nie oddajemy tych strzałów tak, jak powinniśmy. Ćwiczymy co innego, a co innego robimy.

Z Cracovią na pewno zagramy inny hokej, na pewno bardziej konsekwentnie i przede wszystkim zdyscyplinowanie. To jest klucz do wygranej z tak świetną drużyną jak Cracovia, która ma wszystko - ma kadrowiczów, świetnych obcokrajowców, jest dobrze poukładana. Przede wszystkim dyscyplina, oddawać więcej strzałów i stać na bramkarzu.

Ten sezon nie układał się dla Was najlepiej. Przed podziałem ligi nie byliście pewni, czy wejdziecie do mocniejszej "szóstki". To się udało, pojawiły się transfery  - a teraz bijecie się o medale.

Na początku pod znakiem zapytania stał cały sezon, czy w ogóle wystartujemy. Sponsorzy postarali się o to, abyśmy wystartowali, z biegiem czasu nas wzmocnili. Cieszymy się, że jesteśmy teraz na tym etapie, na którym jesteśmy.

Nie udało się w zeszłym roku, zajęliśmy na koniec niedobrą pozycję, bo czwartą, ale w tym sezonie gramy już całkiem inny hokej, bardziej zdyscyplinowany. A po tym, co wydarzyło się przez ostatnie cztery miesiące, mogę powiedzieć z przekonaniem, że mamy świetną drużynę. Będziemy walczyć, chcemy walczyć o medale - jak najcenniejsze, czyli o złoto.