Tomasz Mackiewicz jako jedyny z całej ekipy dotarł dziś do obozu II na Nanga Parbat, jednym z dwóch ośmiotysięczników niezdobytych jeszcze zimą. Nasi pozostali wspinacze - Jacek Teler, Michał Obrycki i Paweł Dunaj - są w obozie I. "Dzisiaj jak wyszedłem na grań, to wiało 80 km/h. To jest naprawdę taki wiatr, że nie da się za bardzo iść. I mrozi strasznie…" - mówi Mackiewicz w rozmowie z RMF FM. Jak dodaje, w sobotę ma zamiar dojść maksymalnie wysoko, by mieć szansę na zaatakowanie szczytu przy dobrej pogodzie. "Jeśli poniedziałek ma być już dobry, to warto byłoby to wykorzystać" - podkreśla himalaista.

Bartek Styrna: Jak dziś wyglądało wspinanie do “dwójki"

Tomek Mackiewicz: Tak naprawdę nie było źle. Wietrznie. Wiatr pyłówki znosił, więc ten śnieg jest wszędobylski, ale ok. Ja jestem w ‘dwójce’. Chłopaki niestety jeszcze nie dotarli. Mam nadzieję, że dotrą tutaj jutro. A ja z samego rana ruszam wyżej, w stronę ‘trójki’.

Czyli rozumiem, że Paweł Dunaj jest jeszcze w obozie pierwszym?

Tak, Paweł zszedł do obozu pierwszego. Ja dotarłem do ‘dwójki’... No faktycznie nie było jakoś tak super z tą pogodą. Były takie szkwały - raz dmuchnie, raz spokój, raz dmuchnie, raz spokój... Kiedy nie wieje, trzeba iść, kiedy wieje, trzeba stać.

Jak samopoczucie?

Bardzo dobrze. Siedzę właśnie w namiocie na wysokości 6100, praktycznie w środku góry, bo siedzę w takiej jaskini śnieżno-lodowej. Trzeba tutaj trochę zjechać na linie, jakieś 5-6 metrów. Ogólnie jest fajnie. Jutro mam nadzieję, że pogoda dopisze i będzie można dalej załoić.

Jak to pogodowo ma wyglądać według tych prognoz, które macie?

Simon (Simone Moro, także próbuje tej zimy zdobyć Nanga Parbat - przyp. red.) rozmawia z Karlem Gablem (austriacki meteorolog, który dostarcza prognozy pogody na zamówienie - przyp. red.) i przekazuje nam informacje. Miało być tak, że poniedziałek i wtorek to są dwa dni, gdzie naprawdę można przymierzyć się do szczytu, ale teraz coś się przesuwa... ponoć poniedziałek już tylko zostaje. Ja generalnie zakładam, że to jest takie wyjście decydujące. Zobaczymy, jak pogoda się utrzyma. Jeśli to okno się utrzyma, o którym mówi Karl Gabl, to fajnie. Chciałbym też, żeby jutro nie wiało, bo dzisiaj jak wyszedłem na grań, to wiało 80 km/h. To jest naprawdę taki wiatr, że nie da się za bardzo iść. I mrozi strasznie... Ale jutro wskakuję w kombinezon i taką nakładkę gore-texową, więc będę dobrze zabezpieczony. Jutro z rana, jeśli nie będzie bardzo mocno wiało, to atakuję. Plan mam taki, żeby wyjść na maksa wysoko, przynajmniej dopaść do 6900... Coś takiego...

Do tego obozu trzeciego, który stoi...

A nawet wyżej, chcę pchać jutro ile się da. Jakby udało się dotrzeć na 6900, to wtedy zostaje niedziela na to, żeby przedrzeć się na drugą stronę ściany, na stronę Diamir i trawersem pocisnąć już pod kopułę szczytową. Bo jeśli poniedziałek ma być już dobry, to warto byłoby to wykorzystać.

Jak Jacek Teler i Michał Obrycki? Oni są w tej chwili w ‘jedynce’ i będą Cię - jak rozumiem - doganiać?

Takie jest założenie. Ja wychodząc z bazy zakładałem, że wychodzimy wcześniej w złą pogodę, żeby te niższe obozy zahaczyć jeszcze w złą pogodę, bo to okno naprawdę nie będzie zbyt długie. Tak, że trzeba znaleźć się na jak największej wysokości nawet za cenę szarpania się z wiatrem. No i udało się w pewnym sensie... Jacek zdecydował, że wychodzi następnego dnia. Powiedział, że wychodzi razem z Michałem i będzie mnie gonił.

Nasi himalaiści walczą o pierwsze w historii zimowe wejście na Nanga Parbat, jeden z dwóch ośmiotysięczników niezdobytych jeszcze o tej porze roku. Dla Tomasza Mackiewicza tegoroczna wyprawa Nanga Dream Justice For All to już czwarta z kolei próba pierwszego zimowego wejścia na Nanga Parbat. W 2011 i 2012 roku wspólnie z Markiem Klonowskim szturmowali dziewiątą górę Ziemi drogą Kingshofera od strony doliny Diamir. Tym razem polska ekspedycja działa na drodze Shella, od południowego-wschodu. Rok temu na tej drodze Tomasz Mackiewicz w samotnym ataku osiągnął wysokość 7400 metrów, co jest drugim najlepszym zimowym wynikiem na Nanga Parbat. Równolegle z Polakami na ścianie Rupal działa także w tym sezonie także wyprawa włoskiego himalaisty Simone Moro, któremu towarzyszą jego rodak Emilio Previtali i Niemiec David Goettler.