Wyprawa kierowana przez Baska Alexa Txikona, w której udział bierze dwóch Polaków, oraz ekspedycja rosyjsko-kazachsko-kirgiska. To oni powalczą w tym sezonie o dokonanie pierwszego w historii zimowego wejścia na K2. Obie ekipy w bazie pod ośmiotysięcznikiem pojawią się mniej więcej w połowie stycznia. O ich szanse, udział Polaków, a także o to, czy będą działać razem - zapytaliśmy Jacka Telera, który brał udział w polskiej zimowej wyprawie na K2 w sezonie 2002/2003. Jak mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Bartoszem Styrną, dużo wskazuje na to, że obie ekipy miałyby ochotę połączyć siły.

To są goście wychowani w takiej szkole z dużym akcentem na "kamandę", w dobrym tego słowa rozumieniu - mówi RMF FM Jacek Teler o rosyjsko-kazachsko-kirgiskiej ekspedycji, która w tym sezonie będzie walczyła o pierwsze zimowe wejście na K2. Oni się regularnie wspinają wspólnie w trzy-, cztero-, sześcio-, pięcioosobowych składach, w różnych górach. Oni non-stop mają ze sobą kontakt górski - i wyczynowy, i treningowy. To tworzy pewien rodzaj wspólnoty, taki dość mocny - zaznacza Teler, który uczestniczył w zimowej wyprawie na K2 w sezonie 2002/2003.

Znając ich - oni, jak to mówią nasi, będą gryźli lód, skałę i tak dalej. Będzie naprawdę taka chęć ostrej walki. Natomiast na ich niekorzyść świadczy to, że żaden z nich nie zna tej konkretnej drogi. Wasilij Piwcow (lider wschodniej ekipy - przyp. red) wspinał się drogą Abruzzi, ale to był, jeżeli dobrze kojarzę, 2002 rok jak ostatni raz był na tej drodze. On potem wszystkie swoje zmagania z K2 raczej robił od strony tybetańskiej. Przy tego typu wyprawie, przy tego typu pogodzie, jednak taka znajomość konkretnych elementów tej drogi byłaby ważna - podkreśla himalaista.

Zdaniem Jacka Telera, obie wyprawy - zarówno ekspedycja kierowana przez Baska Alexa Txikona jak i zespół Wasilija Piwcowa - za późno dotrą do bazy. 16 lat temu, kiedy my wspinaliśmy się na K2 zimą, to 5 stycznia, w urodziny Wielickiego, stawialiśmy już obóz I. Styczniowe okna pogodowe są zwykle dłuższe i pewniejsze. Pamiętam tempo prac z końca grudnia, początku stycznia podczas wyprawy 2002/2003. Oczywiście krótszy dzień, oczywiście większe mrozy, ale przychodziły takie bezwietrzne dni, gdzie dało się w ciągu 2-3 dni założyć kolejny obóz - komentuje Teler.

Wspólna walka o szczyt? "Dużo wskazuje na to, że mieliby taką ochotę"

Ta sama agencja pakistańska robi jeden i drugi wyjazd. To już jest dużo. Kiedy jesienią robili taki przerzut tych cięższych rzeczy, tutaj też w tej pracy Alex i wyprawa wschodnia - z tego co wiem - posłużyła się jedną karawaną. Więcej - Txikon wyraźnie mówi, że będą chcieli mieć wspólną mesę albo przynajmniej wspólną kuchnię - wymienia Jacek Teler, pytany o możliwość połączenia wysiłków uczestników obu wypraw w zimowym zdobyciu K2. Wskazuje także na różnice obu ekip. Txikon ma doświadczenie, na pewno to będzie wyprawa, nazwijmy to, z wyższej półki, chociażby jeśli chodzi o satelitę, mobilność, prognozy, a tam (w ekipie wschodniej - przyp. red.) jest siła, ogień i hart ducha. Pytanie, czy to połączą. W dużej mierze, przy takich większych zespołach, zależy to nie tylko od uczestników, ale przede wszystkim od tego, jak się liderzy dogadają. Na tej drodze na K2 w obozie pierwszym, w obozie drugim, będzie miejsce tylko na 2-3 namioty. To będzie wymagało pewnego dogadania - wskazuje uczestnik zimowej ekspedycji na K2 w sezonie 2002/2003.

Pytany o udział w wyprawie Alexa Txikona dwóch Polaków - Pawła Dunaja i Marka Klonowskiego - Jacek Teler odpowiada, że mogą się oni w nią dobrze wpasować, biorąc pod uwagę ich zimowe doświadczenie z Nanga Parbat. Jak jest dwójka zgrana, zżyta, znająca się nawzajem, to oni mogą na takiej wyprawie więcej zrobić, działać razem - mówi RMF FM himalaista. Trzymam za nich kciuki - dodaje.