Fiaskiem zakończyła się operacja belgijskiej policji w brukselskiej dzielnicy Molenbeek. Funkcjonariusze szukali Francuza Salaha Abdeslama, który miał uczestniczyć w zamachach w Paryżu. Zatrzymano jedną osobę, ale według prokuratury nikt nie został aresztowany.

Fiaskiem zakończyła się operacja belgijskiej policji w brukselskiej dzielnicy Molenbeek. Funkcjonariusze szukali Francuza Salaha Abdeslama, który miał uczestniczyć w zamachach w Paryżu. Zatrzymano jedną osobę, ale według prokuratury nikt nie został aresztowany.
Antyterroryści w dzielnicy Molenbeek /OLIVIER HOSLET /PAP/EPA

Około 10 rano policja i siły specjalne otoczyły jeden z budynków w dzielnicy, w której mieszkało kilku sprawców paryskich zamachów. Ruch uliczny został wstrzymany. Na miejscu byli też strażacy i ekipy saperów.

Policjanci przeszukiwali domy, a funkcjonariusze sił specjalnych na ulicy Delaunoy przez megafony apelowali do mieszkańców, by otwierali okna i wychodzili na zewnątrz. Według dziennikarzy, słychać było odgłosy wybuchów.

Po kilku godzinach burmistrz Molenbeek Francoise Schepmans ogłosiła zakończenie akcji.

Prokuratura federalna poinformowała, że nikogo nie zatrzymano. Operacja się zakończyła i jej wynik jest negatywny. Nikt nie został aresztowany - oświadczył rzecznik prokuratury Eric Van Der Sypt.

Rzecznik belgijskiej prokuratury mówił podczas operacji w Molenbeeku, że jej celem jest zatrzymanie Salaha Abdeslama. Urodzony w Brukseli Francuz wynajął volkswagena, którym przemieszczali się terroryści odpowiedzialni za śmierć 89 osób w sali koncertowej Bataclan w Paryżu. Jego brat 31-letni Brahim Abdeslam wywołał natomiast eksplozję przy Boulevard Voltaire w okolicach Place de la Nation.

W niedzielę Belgia wydała za Salahem Abdeslamem międzynarodowy list gończy. Ostrzegła w nim, że poszukiwany jest niebezpieczny, i odradziła jakiekolwiek działanie na własną rękę.

W sobotę belgijska policja zatrzymała drugiego brata Salaha, Mohameda, ale w poniedziałek wczesnym popołudniem został on wypuszczony na wolność.

Belgijska prokuratura podała, że łącznie na wolność wyszło w poniedziałek pięciu z siedmiu podejrzanych o związki z paryskimi zamachowcami, którzy zostali zatrzymani w Brukseli w weekend.

Mózgiem terrorystycznej operacji był Belg marokańskiego pochodzenia?

Francuskie źródło bliskie śledztwu ws. zamachów powiedziało, że o zorganizowanie piątkowych zamachów w Paryżu podejrzewany jest Belg przebywający obecnie w Syrii Abdelhamid Abaaoud, jeden z najbardziej aktywnych bojowników Państwa Islamskiego. Wydaje się, że był mózgiem kilku planowanych ataków w Europie - podało francuskie źródło.

Prokurator z Brukseli nazwał jednak takie doniesienia plotkami i nie chciał komentować sprawy.

Według belgijskich mediów, Belg marokańskiego pochodzenia także wychował się w Molenbeek. Służby uważają, że miał on związki z zastrzelonymi w styczniu w miejscowości Verviers dwoma dżihadystami. Belg był prawdopodobnie mózgiem siatki działającej w tym kraju i kierował nią z Aten.

W lutym w czasopiśmie "Dabiq", wydawanym przez ISIS online, opublikowano wywiad z islamistą o imieniu Abdelhamid Abaaoud, który przechwalał się, że niezauważony przez służby jeździł po całej Europie, organizując zamachy i dostarczając broń.

W ubiegłym roku nazwisko Abaaouda pojawiło się w mediach w kontekście jego 13-letniego brata, który wyjechał z Belgii, by walczyć w Syrii.

W wywiadzie udzielonym dziennikowi "Het Laatste Nieuws" ojciec Abdelhamida Abaaouda skrytykował swego syna. Abdelhamid Abaaoud przyniósł wstyd naszej rodzinie. Nasze życie legło w gruzach. Dlaczego mielibyśmy chcieć zabijać niewinnych Belgów? Nasza rodzina wszystko zawdzięcza temu krajowi - powiedział Omar Abaaoud.

(edbie)