To nie była regularna linia, to doraźny transport dla pracowników sadu; wszystko wskazuje na to, że właściciel busa podwoził znajomych do pracy - takie są wstępne ustalenia policji na miejscu tragicznego wypadku. Niedaleko Nowego Miasta na Mazowszu w zderzeniu busa z ciężarówką zginęło 18 osób. To największa tragedia na polskiej drodze od 16 lat.

Bus, który wpadł pod ciężarówkę, był przepełniony; sześciomiejscowym pojazdem jechało 18 osób. Czy to odosobniony przypadek czy nagminna praktyka? Ani policja, ani Inspekcja Transportu Drogowego nie mają dokładnych danych dotyczących przepełnionych busów kursujących w rejonie wypadku.

Inspektorzy kontrolują tylko rejsowe busy i przewozy osób. Od stycznia do teraz ITD skontrolowała na Mazowszu 31 takich pojazdów; połowę w tej okolicy. Funkcjonariusze zatrzymali siedem dowodów rejestracyjnych - głównie z powodu złego stanu technicznego pojazdów.

Policja - jak zapewnia w rozmowie z reporterem RMF FM Mariusz Sokołowski - co jakiś czas przeprowadza kontrole busów. W ubiegły tygodniu na terenie woj. mazowieckiego funkcjonariusze skontrolowali 1200 pojazdów. Były wśród nich przepełnione pojazdy, ale niewiele - dodaje Sokołowski.

Policjanci nie wiedzą jeszcze, czy kierowca był zatrudniony w jednym z sadów i wiózł do niego pracowników czy też podwoził znajomych do pracy. Nie ustalono także czy wszyscy wsiedli do busa w jednym miejscu czy dosiadali się po drodze.