Trzy czwarte ropy, która wyciekła z uszkodzonego szybu z dna Zatoki Meksykańskiej, wyparowało, zostało przechwycone, zebrane z powierzchni wody lub spalone. Ogłosiła to administracja USA w specjalnym raporcie o skutkach katastrofy ekologicznej. W wodzie ciągle jednak pozostaje około 160 milionów litrów surowca. Dokument sugeruje jednak, że straty ekologiczne są dużo mniejsze, niż się początkowo obawiano.

W raporcie rządowym ocenia się, że ropa, która pozostaje jeszcze w wodzie lub na brzegu zatoki, może stworzyć problemy ekologiczne. Większość jednak utrzymuje się w postaci cienkiej plamy na powierzchni wody lub w postaci rozproszonej pod powierzchnią i - zdaniem naukowców - szybko ulega rozcieńczeniu.

Wyciek ropy został zatamowany za pomocą specjalnej kopuły 15 lipca. We wtorek specjaliści z BP - koncernu, który dzierżawił urządzenie wiertnicze i prowadził wiercenia - przystąpili do procedury zwanej "static kill". Polega ona na wpompowywaniu mułu do uszkodzonego wierzchołka szybu położonego 1,6 km pod powierzchnią zatoki - miejsca wycieku - aby zmusić ropę do "powrotu" do złoża.

Po ośmiu godzinach tych prac BP ogłosiło w środę nad ranem (czasu lokalnego), że zakończyły się one sukcesem. BP zamierza teraz zacementować szyb i czeka na zielone światło od rządu amerykańskiego.