O prawie 10 procent spadły akcje British Petroleum na londyńskiej giełdzie. Nastąpiło to po informacji, że koszty zatamowania wycieku przekroczyły już półtora miliarda dolarów. Zarząd BP zastanawia się, czy nie zawiesić wypłacania kwartalnej dywidendy swym akcjonariuszom.

Byłby to dla firmy krok bez precedensu. Eksperci obliczyli także, że od eksplozji na platformie Deepwater Horizon wartość koncernu na międzynarodowych rynkach finansowych zmniejszyła się prawie o połowę. Nawet dla takiego giganta jakim jest British Petroleum to szokujący bilans.

A kryzys w Zatoce Meksykańskiej zatacza coraz szersze kręgi. Martwią się z jego powodu m.in. menedżerowie brytyjskich funduszy emerytalnych. A to z prostego powodu - co siódmy funt, jaki je zasila, to zysk z pieniędzy zainwestowanych właśnie w akcje BP.