Sejm zaczął dziś prace nad tzw. ustawą abolicyjną, która wczoraj po raz drugi pojawiła się na stole. PiS za jej pomocą chce zapewnić bezkarność samorządowcom, którzy przekazali Poczcie Polskiej spisy wyborców przed tzw. prezydenckimi wyborami kopertowymi. Miały odbyć się w maju 2020 roku, ale ostatecznie nie doszły do skutku.

Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast przekazując Poczcie Polskiej spisy wyborców, mogli przekroczyć uprawnienia, co potwierdziły już skazujące niektórych z nich wyroki sądowe. Według ustawy - te wyroki mają ulec zatarciu, a trwające w tej sprawie postępowania mają zostać umorzone.

Wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożyli politycy opozycji - KO, PSL, Lewicy, Konfederacji i Polski 2050. Sejm nie zgodził się na to. Projekt trafi do dalszych prac w sejmowej komisji sprawiedliwości.

Lipiec: Akt dziejowej sprawiedliwości

O poparcie tej propozycji apelował do posłów PiS polityk tej formacji Krzysztof Lipiec. Jak przekonywał, projekt "jest aktem dziejowej sprawiedliwości wobec tych samorządowców, którzy realizowali "działania oparte o ochronę konstytucyjnych wartości, jakimi są na pewno: ochrona zdrowia (...), ciągłość władzy Rzeczypospolitej, szczególnie w kontekście urzędu prezydenta RP". Wskazywał m.in., że 2020 rok to był czas "szalejącej pandemii".

Nie może być tak w państwie demokratycznym, prawnym państwie, gdzie za przestrzeganie tych wartości i za działania w oparciu o decyzję administracyjną prezesa Rady Ministrów ci samorządowcy, którzy podjęli takie decyzje, mają ponosić prawne konsekwencje w postaci skazania w procesach karnych - powiedział poseł PiS, dodając, że "to są rzeczy niedopuszczalne". Dla mnie nie ulega to żadnej kwestii, że sądy, które przyjęły taką, a nie inną linię orzeczniczą, nie do końca ta linia orzecznicza wypełnia dyspozycje przede wszystkim konstytucji, jak i ustaw zwykłych - oświadczył.

Nawiązując do treści projektu wskazywał, że "rzecz dotyczy tego, by te postępowania, które są wszczęte, były umorzone oraz wobec tych postępowań, które są w przygotowaniu, by sądy nie wszczynały tych postępowań. I urzędy prokuratorskie również". Jak tłumaczył, chodzi także m.in. o to, by w przypadku prawomocnych wyroków w tych sprawach "te orzeczenia uległy zatarciu z mocy prawa".

Wójcik: Nie będzie anarchii w Polsce

Minister - członek Rady Ministrów Michał Wójcik (SP) oświadczył, że dzięki przegłosowaniu ustawy "nie będzie anarchii w Polsce", a prawo i sprawiedliwość zwyciężą. Nie może być tak, że ktoś nie ma statusu pokrzywdzonego, a składa subsydiarny akt oskarżenia. Może to zrobić pokrzywdzony, prokurator, ale nie może tego robić organizacja, która to robiła - powiedział, zaznaczając, że takie działanie "prowadzi do anarchii".

Podziękował wszystkim samorządowcom, którzy "lojalnie i rzetelnie wykonywali swoje obowiązki wobec państwa". Państwo dzisiaj staje za nimi, bo ma taki obowiązek - oświadczył. Podziękował również wnioskodawcy i posłom, którzy podpisali się pod projektem.

Dzikowski: To jest niewiarygodne

O odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu wnioskował z kolei Waldy Dzikowski (KO). Jak mówił, projekt słusznie nazywany - jego zdaniem - "projektem bezkarność plus" - "nie ma nic wspólnego z prawem i konstytucją". Poseł KO zwrócił uwagę, że we wstępie do projektu napisano, że państwo ma konstytucyjny obowiązek dbania i troski o bezpieczeństwo. Ten projekt tak naprawdę dewastuje ten obowiązek. Po przeczytaniu tego projektu, myślę, że każdy kto go przeczyta, może mieć wrażenie o uszczerbku na zdrowiu psychicznym - stwierdził.

Jak mówił, projekt ten "mija się kompletnie z prawdą, jest zaprzeczeniem procesu dobrej legislacji oraz tak naprawdę burzy całkowicie i niszczy trójpodział władzy". Otóż poucza władzę sądowniczą, wręcz zastępuje, jeśli chodzi o wyroki, bo taka jest konsekwencja tego projektu ustawy. (...) Czegoś podobnego jeszcze w historii prawodawstwa i procesu legislacyjnego nie było. Ustawodawca wręcz zastępuje władzę sądowniczą. To jest niewiarygodne - stwierdził.

Reszta opozycji za odrzuceniem projektu

Wiesław Szczepański z klubu Lewicy w imieniu swojego ugrupowania wniósł o odrzucenie projektu. Podkreślił, że przekazanie danych wyborów odbyło się z naruszeniem prawa, przed czym, jak dodał, przestrzegali wówczas politycy oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. Jak mówił, jeżeli PiS chciałby ułaskawić samorządowców przekazujących Poczcie Polskiej spisy wyborców, to może to zrobić przy pomocy prezydenta, który może skorzystać z prawa łaski.

Krzysztof Paszyk zaznaczył, że klub parlamentarny KP-PSL "nie widzi najmniejszej możliwości poparcia tego projektu ustawy". Wpędziliście wieloletnich samorządowców z niesłychanym dorobkiem w problem, ale to wy jesteście odpowiedzialni za to co zrobiliście, nie samorządowcy - powiedział.

Poseł KP-PSL zasugerował, że przegłosowanie ustawy może doprowadzić do tego, że w przyszłości częściej będą zdarzały się przypadki abolicji "w celu zapewnienia PiS-owi bezkarności, za osiem lat władzy". Tak nie można, tak się nie godzi w demokratycznym państwie prawa, za które chcemy uchodzić - dodał.

Krystian Kamiński z koła Konfederacji zaznaczył, że projekt ustawy powinien nosić nazwę "bezkarność+". Zauważył, że jest on "bliźniaczo podobny" do projektu prezentowanego wcześniej przez PiS. Dodał, że Konfederacja zgłasza wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.

Poseł Konfederacji powiedział, że posłowie koła nie mogą poprzeć projektu ze względu na to, że "istnieje uzasadniona obawa, że PiS wykorzysta tę ustawę, aby rozciągnąć ją na wszystkich urzędników i nie tylko na wybory, ale cały czas pandemii i działania związane z całkowicie nielegalnym lockdownem.

Poseł Polski 2050 Tomasz Zimoch ocenił, że podobnie jak poprzedni projekt ws. abolicji, jest on "nadal zły, skandaliczny". Tę ustawę należy odrzucić w całości, tu nie ma czego poprawiać, składam stosowny wniosek w imieniu koła parlamentarnego Polska 2050 - oświadczył.

Nowy projekt - co zakłada?

Na początku listopada Sejm miał zająć się projektem PiS ws. legalności przekazania przez władze samorządowe danych wyborców Poczcie Polskiej przed wyborami prezydenckimi zarządzonymi na 10 maja 2020 r., w czasie pandemii Covid-19. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek podjęła jednak decyzję o skreśleniu go z porządku obrad.

Wczoraj sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski powiedział PAP, że PiS złożyło "nowy projekt ws. wyborów prezydenckich z maja 2020 r.". Przy analizie poprzedniej wersji projektu pojawiły się uwagi co do ewentualnego konfliktu z konstytucją - powiedział PAP Sobolewski. Liczymy, że Sejm przeproceduje ten projekt jak najszybciej - dodał.

Złożony we wtorek projekt ustawy o zaniechaniu ścigania za niektóre czyny związane z organizacją wyborów prezydenckich, zarządzonych na 10 maja 2020 r., zakłada, że nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza "o czyn popełniony w czasie obowiązywania stanu epidemii" polegający na przekazaniu operatorowi pocztowemu spisu wyborców w związku z zarządzonymi wyborami na urząd prezydenta.

Kolejny artykuł mówi, że orzeczone prawomocnie środki karne, środki kompensacyjne oraz środki związane z poddaniem sprawcy próbie, niewykonane w całości lub w części, nie podlegają wykonaniu. Nie podlegają również wykonaniu orzeczone prawomocnie nieuiszczone w całości lub w części koszty postępowania.

"Skazania za te czyny ulegają zatarciu z mocy prawa, a wpis o skazaniu i warunkowym umorzeniu postępowania o te czyny usuwa się z Krajowego Rejestru Karnego" - czytamy w projekcie.

W projekcie zapisano też, że koszty i opłaty związane z wykonaniem tej ustawy ponosi Skarb Państwa.

Na wstępie projektu podkreślono, że podstawowym obowiązkiem organów władzy publicznej w państwie demokratycznym jest zachowanie ciągłości działalności państwa, a konstytucja zobowiązuje organy władzy publicznej do przeprowadzenia wyborów w konstytucyjnie zakreślonym terminie. Zwrócono też uwagę, że organy władzy ustawodawczej, wykonawczej oraz organy jednostek samorządu terytorialnego znalazły się w 2020 r. w nieznanej wcześniej sytuacji zagrożenia życia i zdrowia obywateli, przy czym ich konstytucyjnym obowiązkiem jest troska o życie i zdrowie obywateli.

Ustawa miałaby wejść w życie dzień po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Tzw. wybory kopertowe

Wybory prezydenckie miały się odbyć 10 maja 2020 roku, w czasie gdy trwała epidemia Covid-19. Rządzący zaplanowali, że w tej sytuacji wybory odbędą się wyłącznie drogą korespondencyjną. 

Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia tamtego roku o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Ostatecznie jednak ustawa ta weszła w życie dopiero 9 maja, a wybory zostały przesunięte. Wcześniej wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska, posługująca się spisami wyborców pozyskanymi od władz lokalnych.

Wobec samorządowców, którzy przekazali wtedy spisy wyborców Poczcie Polskiej, składane były zawiadomienia do prokuratur, w których wskazywano na możliwe przekroczenie uprawnień przez organy wykonawcze gmin. W marcu 2022 roku Sieć Obywatelska Watchdog Polska podała, że zapadł pierwszy wyrok w jednej z rozpoczętych w ten sposób spraw - Sąd Rejonowy w Wągrowcu uznał, że wójt gminy Wapno przekroczył uprawnienia i działał bez podstawy prawnej, przekazując dane wyborców.