PiS złożyło w Sejmie projekt ustawy o zaniechaniu ścigania za niektóre czyny związane z organizacją wyborów prezydenckich zarządzonych na 10 maja 2020 r. Chodzi o przekazanie przez władze samorządowe danych wyborców Poczcie Polskiej.

Na początku listopada Sejm miał zająć się projektem PiS ws. legalności przekazania przez władze samorządowe danych wyborców Poczcie Polskiej przed wyborami prezydenckimi zarządzonymi na 10 maja 2020 r., w czasie pandemii Covid-19. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek podjęła jednak decyzję o skreśleniu go z porządku obrad.

W połowie listopada ówczesny rzecznik prasowy PiS Radosław Fogiel mówił, że projekt ustawy ws. legalności przekazania danych wyborców Poczcie Polskiej jeszcze jest w opracowaniu, były do niego uwagi techniczne, natury legislacyjnej, "ale oczywiście z niczego się nie wycofujemy". Dodał, że PiS niezmiennie stoi na stanowisku, "że nie można karać tych, którzy działali w ramach obowiązującego prawa, z najlepszą wolą i w obronie de facto takich konstytucyjnych wartości, jak proces demokratyczny i zdrowie publiczne".

Nowy projekt - co zakłada?

Dziś sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski powiedział PAP, że PiS złożyło "nowy projekt ws. wyborów prezydenckich z maja 2020 r.". Przy analizie poprzedniej wersji projektu pojawiły się uwagi co do ewentualnego konfliktu z konstytucją - powiedział PAP Sobolewski. Liczymy, że Sejm przeproceduje ten projekt jak najszybciej - dodał.

Złożony we wtorek projekt ustawy o zaniechaniu ścigania za niektóre czyny związane z organizacją wyborów prezydenckich, zarządzonych na 10 maja 2020 r., zakłada, że nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza "o czyn popełniony w czasie obowiązywania stanu epidemii" polegający na przekazaniu operatorowi pocztowemu spisu wyborców w związku z zarządzonymi wyborami na urząd prezydenta.

Kolejny artykuł mówi, że orzeczone prawomocnie środki karne, środki kompensacyjne oraz środki związane z poddaniem sprawcy próbie, niewykonane w całości lub w części, nie podlegają wykonaniu. Nie podlegają również wykonaniu orzeczone prawomocnie nieuiszczone w całości lub w części koszty postępowania.

"Skazania za te czyny ulegają zatarciu z mocy prawa, a wpis o skazaniu i warunkowym umorzeniu postępowania o te czyny usuwa się z Krajowego Rejestru Karnego" - czytamy w projekcie.

W projekcie zapisano też, że koszty i opłaty związane z wykonaniem tej ustawy ponosi Skarb Państwa.

Na wstępie projektu podkreślono, że podstawowym obowiązkiem organów władzy publicznej w państwie demokratycznym jest zachowanie ciągłości działalności państwa, a konstytucja zobowiązuje organy władzy publicznej do przeprowadzenia wyborów w konstytucyjnie zakreślonym terminie. Zwrócono też uwagę, że organy władzy ustawodawczej, wykonawczej oraz organy jednostek samorządu terytorialnego znalazły się w 2020 r. w nieznanej wcześniej sytuacji zagrożenia życia i zdrowia obywateli, przy czym ich konstytucyjnym obowiązkiem jest troska o życie i zdrowie obywateli.

Ustawa miałaby wejść w życie dzień po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw.

Tzw. wybory kopertowe

Wybory prezydenckie miały się odbyć 10 maja 2020 roku, w czasie gdy trwała epidemia Covid-19. Rządzący zaplanowali, że w tej sytuacji wybory odbędą się wyłącznie drogą korespondencyjną. 

Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia tamtego roku o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Ostatecznie jednak ustawa ta weszła w życie dopiero 9 maja, a wybory zostały przesunięte. Wcześniej wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska, posługująca się spisami wyborców pozyskanymi od władz lokalnych.

Wobec samorządowców, którzy przekazali wtedy spisy wyborców Poczcie Polskiej, składane były zawiadomienia do prokuratur, w których wskazywano na możliwe przekroczenie uprawnień przez organy wykonawcze gmin. W marcu 2022 roku Sieć Obywatelska Watchdog Polska podała, że zapadł pierwszy wyrok w jednej z rozpoczętych w ten sposób spraw - Sąd Rejonowy w Wągrowcu uznał, że wójt gminy Wapno przekroczył uprawnienia i działał bez podstawy prawnej, przekazując dane wyborców.