"Uważam, że jako społeczeństwo i jako państwo wygraliśmy, doprowadzając je do końca" – stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak, zapytany o wybory prezydenckie. "Skontaktował się ze mną ostatnio ambasador jednego z państw południowoamerykańskich, w którym jesienią ma się odbyć referendum. Chcieliby wiedzieć, jak przeprowadzić taką operację w trakcie epidemii. Świat docenia to, co osiągnęliśmy" – podkreślił.

"Uważam, że jako społeczeństwo i jako państwo wygraliśmy, doprowadzając je do końca" – stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak, zapytany o wybory prezydenckie. "Skontaktował się ze mną ostatnio ambasador jednego z państw południowoamerykańskich, w którym jesienią ma się odbyć referendum. Chcieliby wiedzieć, jak przeprowadzić taką operację w trakcie epidemii. Świat docenia to, co osiągnęliśmy" – podkreślił.
Szef PKW Sylwester Marciniak /Mateusz Marek /PAP

U nas jak zwykle strona przegrana nie bije się we własne piersi, lecz podważa wynik - ocenił Marciniak. Ogółem w 25 tys. komisji wyborczych zasiadało przeszło 200 tys. członków. Wśród nich było 35 tys. przedstawicieli komitetu Andrzeja Dudy, reszta reprezentowała komitety innych kandydatów. Przedstawiciele Rafała Trzaskowskiego byli w każdej komisji. Do tego dochodzi kilkanaście tysięcy mężów zaufania. Gdyby te osoby uznały, że coś jest nie tak, powinny zgłosić zastrzeżenia do protokołów i złożyć protesty wyborcze - mówił.

Na uwagę, że złożono prawie 5,8 tys. protestów wyborczych i jest to największa liczba od 1995 r., kiedy wniosków o unieważnienie głosowania było prawie 600 tys., szef PKW odpowiedział, że "SN wysłał nam do zaopiniowania 500 protestów". Pozostałe były formularzami, w których wystarczyło wpisać imię i nazwisko. W zeszłym roku po wyborach parlamentarnych liczba protestów była tylko trochę mniejsza - dodał.

Pytany o to, czy uważa, że głosowanie nie wpłynęło na liczbę przypadków COVID-19, Marciniak powiedział, że "jeśli chodzi o sam akt głosowania w lokalu wyborczym - nie". Choć pewnie potrzebne by były pogłębione analizy. Wzrosty liczby zakażeń dotyczą zakładów pracy lub uczestników wesel. Jeśli chodzi o lokale wyborcze, to wszyscy, łącznie z OBWE, są zgodni, że rygor został zachowany - wskazał. Pytany o to w kontekście wieców wyborczych, stwierdził, że "jeśli faktycznie nie dochowano na nich wymogów sanitarnych, to odpowiadają za to komitety wyborcze, a nie PKW".

Szef PKW odniósł się też do kwestii, czy głosowanie korespondencyjne w obecnej formie - jako opcja dla chętnych - powinno zostać na stałe. Według mnie tak, zwłaszcza jeśli zagrożenia epidemiczne mogłyby pojawić się w przyszłości - stwierdził. Teraz jest dobry czas, by zastanowić się nad wprowadzeniem do kodeksu wyborczego przepisów na każdą sytuację - zauważył.