Platforma Obywatelska stawia na resorty siłowe i finanse. Polska 2050 na dyplomację i klimat. PSL chce zawładnąć gospodarką, a Lewica stawia na edukację. Takie są szczegóły rozmów o tworzeniu nowej koalicji.

PiS w wyborach do Sejmu zdobyło 194 mandaty, KO - 157; Trzecia Droga - 65; Nowa Lewica - 26; Konfederacja - 18. Partyjni liderzy od razu po wyborach ruszyli do rządowej układanki.

Platforma Obywatelska chce sobie zachować obronność i policję - co jest oczywiste w kontekście wojny. Politycy PO mówią, że nie odpuszczą także sprawiedliwości, żeby rozliczać Zbigniewa Ziobrę. Chcą również resortu finansów.

O przejęciu ministerstwa obrony mówi z kolei Szymon Hołownia, choć tu szanse ma umiarkowane. Prędzej dostanie MSZ, którym mogłaby pokierować była ambasador w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Polska 2050 chce także resortów cyfryzacji i klimatu. Tu wchodzi w paradę PSL-owi, który również pożąda kluczowego ministerstwa klimatu. Ludowcy domagają się oczywiście także ministerstw rolnictwa i gospodarki. Chętnie uczyniliby także koordynatorem specsłużb Marka Biernackiego.

Tego stanowiska chce także Lewica. Choć ważniejsze wydają się dla niej resorty mieszkalnictwa, zdrowia i edukacji. Tym ostatnim mogłaby pokierować Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Apel Donalda Tuska do prezydenta

Wczoraj lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy. Zwracam się z gorącym apelem do pana prezydenta: ludzie czekają na pierwsze decyzje, które będą konsekwencją tych wyborów, także prosiłbym pana prezydenta o energiczne i szybkie decyzje. Wygrały demokratyczne partie, są w stałym kontakcie i są gotowe przejąć odpowiedzialność za rządy w kraju w każdej chwili - powiedział.

Przypomniał, że zgodnie z konstytucją to prezydent odpowiada za proces przekazania władzyPanie prezydencie, ludzie czekają, choćby nauczyciele na te 30-procentowe podwyżki, czy sfera budżetowa - powiedział. Dodał, że "szybkie decyzje oznaczają poczucie ulgi i satysfakcji dla tych, którzy na tę zmianę czekali".

Co zrobi prezydent?

Jak wynika ze słów prezydenckich ministrów, Andrzej Duda nie będzie się spieszył z wyznaczeniem terminu posiedzenia nowego Sejmu oraz desygnowaniem nowego premiera.

Data graniczna to 14 listopada. Jak usłyszał od prezydenckiej minister Małgorzaty Paprockiej reporter RMF FM Mariusz Piekarski, "wyznaczenie wcześniejszego terminu byłoby skróceniem konstytucyjnej kadencji obecnego parlamentu". Prezydent może jednak zwołać nowy Sejm zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów.

Pytanie też, kogo prezydent desygnuje na nowego premiera? Lidera partii z największym poparciem, czy polityka, za którym stoi realna większość sejmowa?

Otoczenie Andrzeja Duda nie wyklucza konsultacji z liderami ugrupowań nowego Sejmu.

Opracowanie: