Unia Europejska odlicza czas do wyborów parlamentarnych w Niemczech, oczekując odblokowania kilku ważnych przedsięwzięć zamrożonych na czas kampanii w największym kraju UE. Nikt nie spodziewa się jednak, że nastąpią wielkie zmiany w unijnej polityce Berlina.

Z sondaży jasno wynika, że największym krajem UE przez trzecią kadencję rządzić będzie Angela Merkel, która ma ogromny wpływ na kształtowanie polityki Unii. W Unii też wszyscy czekają na "Mutti", czyli odnowienie mandatu kanclerz Merkel, będącej dominującym politykiem w UE. To do niej trzeba pielgrzymować, gdy chce się coś w Unii załatwić - przyznał jeden z unijnych polityków.

Jednak chadecki blok CDU/CSU może potrzebować nowego koalicjanta - socjaldemokratów, którzy w trakcie kampanii wyborczej ostro krytykowali Merkel za forsowanie polityki zaciskania pasa i lekceważenie działań pobudzających koniunkturę oraz domagali się wprowadzenia euroobligacji. Spodziewane wejście SPD do rządu Niemiec, jak również pierwsze oznaki stabilizacji gospodarczej w Europie wzbudziły pewne nadzieje na mniej cięć budżetowych, szczególnie dotkliwych dla pogrążonych w kryzysie zadłużenia krajów południa.

SPD, bardziej niż obecni członkowie koalicji (w Niemczech), popiera zwiększenie finansowania wzrostu gospodarczego w Europie i chce powołania europejskiego funduszu wspierania inwestycji - ocenia ekspert niemieckiej fundacji Nauka i Polityka Daniela Schwarzer.

Schwarzer, tak jak większość obserwatorów jest zdania, że wielkich zmian w niemieckiej polityce europejskiej nie będzie, bo spora część niemieckich wyborców popiera forsowane przez Merkel sposoby na kryzys, czego dowodem jest wysokie poparcie dla pani kanclerz.   

UE i walka z kryzysem w strefie euro były jednym z głównych tematów kampanii wyborczej w Niemczech, dlatego kilka ważnych dla Unii decyzji i przedsięwzięć odłożono na czas po niemieckich wyborach. Prawdopodobnie pierwszą trudną sprawą do załatwienia po 22 września będzie uzgodnienie trzeciego już pakietu pomocowego dla Grecji, która może potrzebować dodatkowo 10 mld euro. Zdaniem ekspertów konieczna okazać się może restrukturyzacja greckiego długu, co oznaczałoby straty dla państw-wierzycieli, szczególnie największego - Niemiec. Berlin taki wariant odrzuca.

Przed końcem roku dodatkowej pomocy finansowej potrzebować może też Portugalia. 

Najważniejszym przedsięwzięciem na najbliższe miesiące będzie budowanie unii bankowej, w tym szczególnie powołanie wspólnego funduszu uporządkowanej likwidacji banków. Niemcy uważają, że utworzenie takiego funduszu, jak proponuje Komisja Europejska, wymagałoby zmiany traktatów i postulują sieć krajowych agencji czy nadzorców z krajowymi funduszami restrukturyzacji.

Kolejny projekt, nad którym dyskusja ucichła przed wyborami, to wzmocnienie zarządzania w strefie euro, w tym proponowanych przez Berlin kontraktów reformatorskich, dzięki którym kraje strefy euro mogłyby otrzymywać wsparcie na realizację konkretnych reform strukturalnych.

(J.)