Kandydaci na prezydenta Białorusi w niedawnych wyborach otrzymali zarzuty wynikające z obu części artykułu kodeksu karnego o masowych zamieszkach: chodzi zarówno o organizację zamieszek, za co grozi do 15 lat więzienia, jak i udział w nich, co jest zagrożone karą do ośmiu lat więzienia. Jak potwierdzają adwokaci, takie zarzuty usłyszeli między innymi Andrej Sannikau i Władimir Niekliajew.

W rozmowie z niezależną gazetą internetową "Biełorusskije Nowosti" o takich samych zarzutach wobec swego klienta powiadomił też adwokat Pawła Siewiarynca - męża zaufania innego kandydata na prezydenta Witala Rymaszewskiego, a także obrońca dziennikarki Iryny Chalip, która jest żoną Andreja Sannikaua.

Z kolei według informacji obrońców praw człowieka, zarzuty z obu części artykułu o masowych zamieszkach dotyczą też kolejnych dwóch kandydatów na prezydenta: Mikoły Statkiewicza i Witala Rymaszewskiego, a także Anastasiji Pałażanki - wiceszefowej opozycyjnej organizacji Młody Front, i Alaksandra Atroszczankaua - rzecznika sztabu Sannikaua.

Choć wcześniej pojawiały się informacje o zarzutach wobec kolejnego kandydata - Alesia Michalewicza, to "Biełorusskije Nowosti" informują, powołując się na jego adwokata, że zarzuty mogą być postawione dzisiaj.

Według danych z wczoraj, podejrzanych w sprawie o masowe zamieszki było łącznie 26 osób, w tym kandydaci na prezydenta, ich współpracownicy, działacze polityczni, dziennikarze oraz były milicjant.

Po wielotysięcznej demonstracji w Mińsku 19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich, zatrzymanych zostało - jak informowały władze - łącznie 639 osób. Większość z nich otrzymała kary od pięciu do 15 dni aresztu administracyjnego.