Większość mnie namawiała: "Nie idź do tego gniazda os! Nie idź do telewizji, która jest zdominowana przez PiS i SLD" - powiedział niespodziewany uczestnik prezydenckiej debaty w telewizji publicznej Bronisław Komorowski. Kandydat PO stwierdził, że choć nie planował uczestniczyć w debacie, to jednak się na to zdecydował, by mieć szansę spotkania się m.in. z Jarosławem Kaczyńskim.

Mam sygnał, że pan Kaczyński nie przyjmie oferty rozmowy we wtorek, bezpośrednio między nami - mówił Komorowski po wejściu do studia przy ul. Woronicza.

Komorowski przybył na debatę choć wcześniej zapowiadał, że nie będzie w niej uczestniczył. Argumentował, że debatować powinni albo wszyscy kandydaci na prezydenta, albo on z Jarosławem Kaczyńskim - jako dwaj kandydaci prowadzący w sondażach. Mimo tej deklaracji telewizja postanowiła jednak zostawić w studiu fotel z jego imieniem i nazwiskiem.

W debacie poza Komorowskim brali udział kandydaci ugrupowań parlamentarnych: Jarosław Kaczyński, Grzegorz Napieralski i Waldemar Pawlak. Pretendenci do fotela prezydenckiego na początku mieli po 2 minuty na zaprezentowanie swojej wizji prezydentury; następnie każdy z nich odpowiadał na te same pytania zgrupowane w blokach tematycznych dotyczące polityki krajowej, spraw gospodarczych i polityki zagranicznej. Odpowiadali okrągłymi zdaniami, starając się nie wygłosić kontrowersyjnych sądów. Co więcej mówili na tyle mało konkretnie, że trudno byłoby wychwycić różnice.

O powodzi

Bronisław Komorowski ocenił, że polskie państwo zdołało sobie o wiele lepiej poradzić z tegoroczną powodzią niż w 1997 r. Teraz była większa powódź, wyższa woda, a straty są na szczęście dużo mniejsze, ale są - mówił. Dlatego - dodał - trzeba skoncentrować się na pomocy powodzianom. Rząd przeznaczył nieporównywalne z żadnym innym rządem, polskim, czy europejskim środki na pomoc dla ludzi i gmin zniszczonych powodzią - dodał.

Jarosław Kaczyński podkreślił, że plan ws. powodzi przygotowany przez jego formację obejmuje pomoc dla bezpośrednio poszkodowanych, dla pracodawców, którzy stracili coś w swoich zakładach pracy, dla pracowników, którzy nie mogli podjąć pracy. Kaczyński opowiedział się też za powrotem do "wielkiego planu" Grażyny Gęsickiej, który uniemożliwi ten zakres, rozmiar powodzi na przyszłość. Jak mówił, niezbędne są również daleko idące zmiany w organizacji państwa, bo nie może być tak, by pięć instytucji zarządzało sprawami wody.

Grzegorz Napieralski uznał, że najważniejsze dla walki z powodzią jest to, by nie kłócić się na wałach, jak to miało miejsce - dodał - tydzień temu. Musimy zrobić wiele, by tym ludziom pomóc. Po pierwsze - rzeczoznawcy, którzy pomogą im oszacować straty, rząd, który pomoże finansowo, tanie kredyty gwarantowane przez państwo, aby odbudować swoje domy - wyliczał.

Waldemar Pawlak mówił, że zawsze trzeba robić to, co jest najważniejsze w danym czasie. Dlatego - ocenił - najpierw trzeba było chronić zagrożonych, potem pomóc poszkodowanym, później przyjdzie czas na rozwiązania systemowe. Potrzebny jest wielki program przebudowy, aby zminimalizować ryzyko - dodał.

O wyrównywaniu szans edukacyjnych

Prezes PiS zwracił uwagę, że na wsi prawie nie ma przedszkoli, ale również w miastach powinno ich być więcej. Apelował, by szanować również i tych, którzy nie chcą wysyłać dzieci do przedszkoli. Podkreślił, że bardzo żałuje, że plan edukacji dzieci przed piątym rokiem życia od 650 dni leży w Sejmie i nie jest przedstawiany parlamentowi przez marszałka Bronisława Komorowskiego. Opowiedział się za zniżkami dla uczniów i studentów, a także za zachowaniem prawa do darmowego studiowania na kilku kierunkach.

Marszałek Sejmu odpowiadał, że cieszy się, iż Kaczyński wspomniał o przedszkolach, bo może przypomnieć, że PiS oprotestowywało projekt, przewidujący obniżenie wieku przedszkolnego. Zwrócił też uwagę, że w ciągu 20 lat wolnej Polski liczba studentów bardzo wzrosła. Dzisiaj trzeba tą dużą liczbę zamienić na jakość - powiedział.

Szef PSL przekonywał, że bardzo ważne jest zróżnicowanie systemu edukacji. Ocenił, że potrzebne jest przywrócenie dobrego szkolnictwa zawodowego, ale też potrzeba współpracy gospodarki z nauką, tak by wykorzystywać ludzi z pomysłami. Jego zdaniem, należałoby też wzmocnić samorządy, by mogły lepiej rozwijać szkolnictwo.

Lider SLD mówił, że edukacja jest najważniejsza. To jest szansa dla naszych dzieci - zauważył. Jego zdaniem, dostęp do szkolnictwa musi być równy, bez względu na zasobność portfela. Napieralski opowiedział się za przywróceniem gabinetów lekarskich w szkołach, zapewnieniem uczniom dostępu do komputerów i bezpłatnego internetu w szkołach. Jak podkreślił, edukacja na każdym poziomie musi być bezpłatna, bo to wieka inwestycja w przyszłość.

O problemach wsi

Jarosław Kaczyński powiedział, że trzeba pamiętać, iż Polska jest jedna i wieś ma w niej dokładnie takie same prawa, zwłaszcza jeśli chodzi o poziom życia, co miasto. Przekonywał, że aby pomóc wsi, należy przede wszystkim walczyć o środki europejskie. Trzeba zapewnić wsi stały dopływ gotówki, a nie próbować wyciągać rękę po to, co tam jest ze strony państwa poprzez KRUS, czy poprzez agencje wyciągane - mówił Kaczyński.

Waldemar Pawlak podkreślał, że najważniejsze jest wspieranie wsi, szczególnie tam, gdzie zachodzą procesy modernizacyjne, ale jednocześnie nie należy odgórnie narzucać jej mieszkańcom jakiś rozwiązań. Ocenił, że rolnicy dziś najlepiej wykorzystują środki europejskie. Zwrócił również uwagę, że należy wspierać wdrażanie energii odnawialnej na wsi. Czas przejść na zieloną stronę mocy - apelował.

Grzegorz Napieralski ocenił, że wsi udało się zrobić wielki krok do przodu. Zaznaczył, że politycy muszą pilnować, aby w nowej perspektywie budżetowej rolnicy dostali takie same dopłaty, jak ich koledzy z zachodu. Jego zdaniem, na wsi należy zwiększać dostępność do żłobków, przedszkoli, a także studiów.

Bronisław Komorowski zaznaczył, że wieś dostała ogromną szansę w związku z naszym wejściem do UE. Jak mówił, dziś należy pytać o nowoczesność i cywilizacyjny postęp wsi. W tym kontekście podkreślił konieczność dbania o rozwój szkolnictwa, usług i dróg. Apelował, by pamiętać o tzw. schetynówkach (drogi budowane dzięki programowi rządowemu w gminach), a także o Orlikach.

O in vitro

Według kandydata PO, okrucieństwem byłoby zabrać szansę młodym małżeństwom na dziecko. To jest problem trudny, ale do rozwiązania. Trzeba, tak jak w sprawach aborcji, znaleźć rozwiązanie kompromisowe, które by szanowało wrażliwość katolicką w kwestii ilości zarodków, ale nie może się zdarzyć, że ktoś - jak środowisko pana prezesa Kaczyńskiego - zgłosi do Sejmu ustawę o karaniu więzieniem za stosowanie metody in vitro - powiedział.

Kandydat PiS stwierdził, że w Polsce jest za mało dzieci i jest potrzebny wielki program walki z bezpłodnością. Metoda in vitro to jest, można powiedzieć, metoda ostatnia - stwierdził. Ja osobiście będę tutaj zachowywał swoje stanowisko jako katolika, natomiast z całą mocą poprę wszystkie działania zmierzające do tego, żeby polskie pary małżeńskie mogły mieć dzieci - zadeklarował.

Dzieci to wielka radość - powiedział kandydat SLD. Dodał, że nie wyobraża sobie życia bez dzieci, ale wiele par nie ma tego szczęścia. I właśnie nowoczesna medycyna pozwala się im cieszyć tak samo, jak ja. Jeżeli możemy ludziom pomóc, to pomóżmy. In vitro pomaga ludziom. Bezpłodność jest chorobą. Jeżeli możemy pomóc ludziom, to to zróbmy, refundujmy in vitro wszystkim - wezwał. Dodał, że nie rozumie prawicowych polityków, którzy zrobili z tego wojnę ideologiczną.

Według kandydata PSL, są takie sprawy sumienia, które nie powinny być przez polityka zanadto regulowane. Oprócz tego kłopotu, jest wiele rodzin, które nie mają pracy, mają zbyt niskie zarobki, nawet jak mogą, nie decydują się na dziecko. Jak ludzie będą mieli pracę, będą mogli rozwiązać także te problemy - ocenił Pawlak.

O wejściu Polski do strefy euro

Grzegorz Napieralski podkreślał, że przyjęcie euro zostało zapisane w traktacie akcesyjnym do UE. Nie chciałbym, aby Polska stała się krajem drugiej prędkości - mówił. Według kandydata SLD, euro uspokoi tych, którzy mają kredyty w obcej walucie, poprawi stabilizację naszej gospodarki, ale musi być wprowadzone na dogodnych warunkach, by Polak "nie stracił". Jak dodał, ufa nowemu prezesowi NBP - Markowi Belce.

Bronisław Komorowski powiedział, że z największą satysfakcją przyjmuje to, że Napieralski cieszy się, iż Belka został szefem NBP. Prezes NBP jest bardzo ważny, bo on będzie w tej kadencji wprowadzał Polskę do strefy euro, prawdopodobnie będzie to robił w 2015 lub 2016 r. Trzeba Polskę do tego przygotować - mówił. W ocenie marszałka, aby to zrobić trzeba dbać o stały wzrost gospodarczy, a nie zwiększać deficyt.

Jarosław Kaczyński odnosząc się do sprawy euro powiedział: my jesteśmy tutaj ostrożniejsi, euro ma swoje zalety (...), ale euro to jest rozwiązanie, które - gdyby na przykład je przyjąć przed kryzysem - na pewno bardzo by nam zaszkodziło. Euro z całą pewnością uderzałoby w kieszenie polskich rodzin, bo wszędzie jest to związane ze wzrostem kosztów utrzymania, a ja uważam, że moim obowiązkiem - jako polityka, tym bardziej jako prezydenta - jest dbanie o polskie kieszenie, a w szczególności o kieszenie tych przeciętnych - mówił.

Według Waldemara Pawlaka, euro należy wprowadzić w Polsce wtedy, gdy to będzie korzystne dla ludzi i gospodarki. Dobry kurs jest ważniejszy niż czas - powiedział. Pawlak ocenił też, że dzięki temu, iż polscy przedsiębiorcy umieli sobie radzić z kryzysem i dzięki temu, że mieliśmy własną walutę, udało nam się utrzymać konkurencyjność na rynkach międzynarodowych.

O prywatyzacji szpitali

Marszałek Sejmu zaznaczył, że ostatnio doszło do gigantycznego nieporozumienia albo chęci fałszywego przedstawienia jego poglądów na temat prywatyzacji polskich szpitali. Jak dodał, służba zdrowia musi być gwarantowana jako ta, która jest finansowana z pieniędzy publicznych. Jednak równolegle do tego może się rozwijać praktyka prywatna. Warto jednak pamiętać, że za rządów PiS prywatyzowano właśnie szpitale, czego ja nie proponuję - zaznaczył Kaczyński.

Prezes PiS powiedział, że nie można sprywatyzować tych przedsiębiorstw, które mają znaczenie strategiczne. Nie można prywatyzować służby zdrowia w tym sensie, w którym była mowa w programie PO, tam zostało to bardzo dokładnie opisane. Że powinny tutaj działać normalne zasady rynkowe, także tutaj troszkę się panu marszałkowi dziwię - mówił kandydat PiS na prezydenta. Zdrowie nie może być towarem, człowiek nie może być towarem, w tej dziedzinie muszą obowiązywać inne zasady niż w obrocie gospodarczym - dodał.

W ocenie szefa PSL, ważne jest, żeby zachować różnorodność form własności, bo - jak mówił - oprócz własności prywatnej, która odgrywa w polskiej gospodarce coraz większą rolę, jest własność spółdzielcza, zbiorowa i państwowa. Wtedy gospodarka ma siłę, jeżeli ma zróżnicowane formy własności, zróżnicowaną wielkość przedsiębiorstw - podkreślił Pawlak.

Zdaniem prezesa SLD, są obszary, których nie wolno prywatyzować. Do nich - jak wyliczał - należy edukacja, sektor obronny, policja, straż pożarna i służba zdrowia. Takie zakusy były, i były w polskim parlamencie za czasów PO, mówię to z przykrością - powiedział.