Kilka państw, w tym Polska, wie, że artykuł 5. NATO nie istnieje - stwierdził gen. Wałerij Załużny, niegdyś naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, a obecnie ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii. Wspomniany artykuł to fundament Sojuszu Północnoatlantyckiego, traktujący o wzajemnej obronie.

Pełniący obecnie funkcję ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii gen. Wałerij Załużny przez niespełna trzy lata - od lipca 2021 r. do marca 2024 r. - był naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy.

Kierowanie wojskiem przypadło mu w najtrudniejszym dla Ukrainy czasie - podczas rosyjskiej inwazji. Komentatorzy są jednak zgodni, że były wojskowy poradził sobie z tym zadaniem znakomicie.

Nie tylko umiejętnie dowodził wojskami, skutecznie redukując siłę ofensywną wroga, ale też odnotował znaczące sukcesy. Warto wspomnieć chociażby o niedopuszczeniu do zajęcia Kijowa przez siły rosyjskie, wyparciu Rosjan z obwodu kijowskiego czy spektakularnej kontrofensywie jesienią 2022 r., dzięki której Ukraińcom udało się wyzwolić terytoria na południu i północnym-wschodzie kraju.

Nie dziwi zatem, że - biorąc pod uwagę sukcesy ukraińskiej armii na froncie podczas jego dowodzenia - gen. Załużny jest bardzo popularny w swoim kraju. Być może właśnie w obawie przed rosnącą popularnością prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powierzył mu stanowisko dyplomatyczne w Wielkiej Brytanii.

Obecne sondaże wskazują, że głównym rywalem obecnego szefa państwa w walce o pałac prezydencki mógłby być właśnie gen. Załużny. Należy jednak podkreślić, że wybory prezydenckie za naszą wschodnią granicą nie są obecnie możliwe do przeprowadzenia ze względu na obowiązujący w Ukrainie stan wojenny.

"Zestrzelcie je, macie w pogotowiu 40 F-16"

Gen. Wałerij Załużny na jakiś czas przyjechał do kraju. Wykorzystał chwilę, by w poniedziałek spotkać się ze studentami Katolickiego Uniwersytetu Ukraińskiego we Lwowie.

Podczas dyskusji z młodzieżą wrócił pamięcią do czasów, kiedy był szefem ukraińskiej armii. Negatywnie ocenił skuteczność artykułu 5. NATO, który stanowi, że atak na któregoś z członków Sojuszu Północnoatlantyckiego powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same.

Według b. naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy niektórzy członkowie NATO rozumieją, że "nie ma artykułu 5. i nigdy nie będzie". Wspomniał w tym kontekście państwa bałtyckie, Polskę i Rumunię.

Podał przykład, jak poproszono go, by nie mówił publicznie o upadku rosyjskich dronów Shahed-136/131 na terytorium Rumunii. Jego słowa ze spotkania ze studentami przytoczył portal Hromadske.

Zadzwonili do mnie z Rumunii i powiedzieli, żeby nie mówić, że spadły u nich drony Shahed. Zadzwonili też i powiedzieli: dlaczego włączyliście system walki elektronicznej, przecież one (rosyjskie drony - przyp. red.) do nas przyleciały. Odpowiedziałem: w takim razie zestrzelcie je, macie w pogotowiu 40 F-16 - opowiadał lwowskim studentom b. naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.

Gen. Załużny dodał, że nie uważa, by przystąpienie Ukrainy do NATO było skuteczną gwarancją bezpieczeństwa, ponieważ - jego zdaniem - "nie zapewni to niczego poza ochroną polityczną". B. wojskowy nie wierzy również, że zagraniczny kontyngent pokojowy może być taką gwarancją. Zamiast tego, w jego opinii, "najlepszą gwarancją bezpieczeństwa" są sami Ukraińcy.

Rumuni będą mogli strzelać do dronów

Wracając jeszcze na chwilę do Rumunii - w tym kraju wielokrotnie odnajdywano pozostałości rosyjskich dronów Shahed-136/131 po atakach na ukraińską infrastrukturę, w tym portową. Większość fragmentów znajdowano na rumuńskim brzegu Dunaju. Tylko we wrześniu 2024 r. fragmenty bezzałogowców odkryto co najmniej trzy razy.

W środę 26 lutego parlament Rumunii przyjął projekt ustawy zezwalającej armii na zestrzeliwanie dronów naruszających państwową przestrzeń powietrzną. Rządzący zdecydowali się na przegłosowanie dokumentu ze względu na wysoki stopień zagrożenia bezpieczeństwa narodowego oraz ryzyko dla życia obywateli, mienia i infrastruktury.