W zniszczonym i okupowanym przez rosyjskie siły Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy wysadzono w powietrze samochód jednego z najważniejszych w tym mieście rosyjskich oficerów; atak przeprowadził w poniedziałek rano ukraiński ruch oporu - poinformował lojalny wobec Kijowa mer Mariupola Wadym Bojczenko.

Wybuchło auto jednego z rosyjskich dowódców. Szczegóły później - przekazał samorządowiec, cytowany na koncie mariupolskiej rady miasta na Telegramie.

Doradca Bojczenki - Petro Andriuszczenko, potwierdził, że do zamachu przyznał się działający w Mariupolu ruch partyzancki.

Od kilku tygodni coraz częściej pojawiają się doniesienia o skutecznych ukraińskich atakach na obiekty rosyjskich wojsk w Mariupolu, m.in. magazyny z amunicją. Niektórzy obserwatorzy oceniają, że jest to związane z przekazaniem ukraińskiej armii nowych amerykańskich pocisków Ground Launched Small Diameter Bomb (GLSDB) o zasięgu 150 km, umożliwiających przeprowadzenie uderzeń m.in. na Mariupol.

Na początku marca Bojczenko informował, że po serii ostrzałów okupanci poczuli się zagrożeni i wycofali część swoich oddziałów oraz baz logistycznych poza granice miasta.

Przed napaścią Rosji na Ukrainę liczba mieszkańców Mariupola wynosiła około 430 tys. W ocenie ONZ miasto opuściło ok. 350 tys. cywilów. Brak dokładnych danych o ofiarach rosyjskiej agresji w Mariupolu. Ukraińskie władze przypuszczają, że od lutego do maja 2022 roku mogły tam zginąć dziesiątki tysięcy ludzi.

W zrujnowanym mieście panuje bardzo trudna sytuacja humanitarna. Brakuje m.in. żywności, wody, lekarstw, ogrzewania, środków higienicznych i łączności.