Prezydent USA Joe Biden ogłosił przyjęcie kolejnego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 625 mln dolarów. W skład nowej transzy wejdą m.in. cztery kolejne wyrzutnie HIMARS. Powtórzył też w rozmowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, że USA będą wspierać Ukrainę "tak długo, jak trzeba".

Jak podał w komunikacie Biały Dom, Biden wraz z wiceprezydent Kamalą Harris przekazali Zełenskiemu, że USA nigdy nie uznają rzekomej aneksji ukraińskiego terytorium przez Rosję i zapewnili o kontynuacji wsparcia dla Ukrainy.

Według zapowiedzi, w nowym pakiecie - pierwszym po przyjęciu przez Kongres USA nowej transzy ponad 12 mld dolarów na pomoc dla Ukrainy - znalazły się m.in. cztery nowe systemy artylerii rakietowej HIMARS, a także amunicja artyleryjska i pojazdy opancerzone o zwiększonej odporności na miny (MRAP).

USA dotychczas przekazały Ukrainie 16 systemów HIMARS oraz zadeklarowały kupno 18 kolejnych, których dostawa przewidywana jest w dłuższym terminie. Ogłoszone dziś wyrzutnie trafią do Ukrainy szybciej, bo zostaną przekazane bezpośrednio z amerykańskich magazynów.

Ogłoszenie nowego pakietu oznacza, że wartość obiecanej przez USA pomocy wojskowej dla Ukrainy od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej inwazji na ten kraj, wynosi ponad 16,8 mld dolarów.

Ukraiński wywiad: Żołnierze rosyjscy skarżą się, że nie mają ciepłej odzieży

Brak ciepłej odzieży mimo nadchodzących chłodów i dowódcy stawiający zadania, których niewykonanie grozi więzieniem - z takimi problemami, według ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR), borykają się wojskowi rosyjscy w oddziałach wysłanych na Ukrainę.

Wywiad powołuje się na przechwyconą rozmowę telefoniczną; nagranie opublikowała agencja UNIAN. To właściwie monolog wojskowego, który skarży się swemu rozmówcy na rozliczne problemy. Sypiąc gęsto wulgaryzmami, wymienia brak ciepłej kurtki, podczas gdy nocą temperatury są już prawie ujemne. Armia nie sprowadza zaopatrzenia. Trzeba je sobie samemu kupować - mówi wojskowy.

Skarży się także na dowódców, których rozkazy trzeba wykonywać, bo za odmowę grozi kara od trzech do pięciu lat więzienia. Dowódcy ci "wysyłają na pewną śmierć" swych podkomendnych, a sami "siedzą i ukrywają się" - skarży się Rosjanin. Wspomina także, że jest "jak za Stalina, ani kroku wstecz". To nawiązanie do oddziałów zaporowych z czasów II wojny światowej: rozkaz sowieckiego dyktatora Józefa Stalina z 1942 roku, dotyczący działalności tych grup nosił nazwę "Ani kroku wstecz!".

Nazwą oddziałów zaporowych określane były jednostki działające w Armii Czerwonej podczas II wojny światowej, tworzone przez radzieckie NKWD. Działały one za plecami jednostek frontowych walczących z armią niemiecką i strzelały do żołnierzy, którzy próbowali się wycofać. Wywiad ukraiński utrzymuje, że podczas obecnej inwazji na Ukrainę w armii rosyjskiej działają formacje o takiej samej funkcji i że są to oddziały podlegające przywódcy Czeczenii Ramzanowi Kadyrowowi.