Staranny manicure zdobiący dłoń martwej kobiety. Obrońca Azowstalu stojący w promieniach słońca przedzierających się przez stalową konstrukcję. Ukraiński jeniec wyniszczony po pobycie w rosyjskiej niewoli. Wcześniaki leżące na łóżkach polowych zamiast w inkubatorach. Kilkuletnia dziewczynka śpiewająca "Mam tę moc" w schronie. Między innymi te zdjęcia i nagrania stały się symbolem trwającej od roku inwazji Rosji na Ukrainę.

Zidentyfikowana na podstawie manicure'u

Jednym ze zdjęć-symboli rosyjskiej napaści na Ukrainę, które najbardziej zapadają w pamięć, jest fotografia zrobiona po tym, jak rosyjskie wojska wycofały się z Buczy.

Zdjęcie przedstawia martwą kobietę, leżącą przy drodze obok roweru. Ma wyciągnięte na bok ramię, dłonie z pomalowanymi na czerwono i różowo paznokciami. Są ubrudzone błotem.

Fotografia była często udostępnianie w mediach społecznościowych. Tożsamość ofiary - na podstawie manicure'u - rozpoznała wizażystka z pobliskiego Hostomla

Ofiara to 52-letnia Iryna Fiłkina, pracowniczka lokalnej ciepłowni. Jak ustaliła CNN, Fiłkina po wybuchu wojny postanowiła zostać w Ukrainie, aby pomagać ludziom. Według jej córki Olgi, spędziła tydzień w centrum handlowym w Buczy, karmiąc ludzi, którzy się tam ukrywali. Gotowała także dla ukraińskiego wojska.

5 marca Fiłkina próbowała dostać się do jednego z samochodów ewakuujących ludzi z centrum handlowego poza miasto. Kiedy nie było już miejsca, postanowiła wrócić do domu na rowerze.

Olga - jak relacjonuje CNN - błagała matkę, aby tego dnia nie jeździła do domu rowerem. Poprosiła ją, żeby zamiast tego wyjechała pociągiem z miasta.

Olga, nie znasz swojej mamy? Potrafię przenosić góry! - miała odpowiedzieć jej Fiłkina. To była ostatnia rozmowa, jaką odbyły. Fiłkina nie wróciła już do domu. 

Kobieta z zakrwawioną twarzą

Zdjęcie zakrwawionej twarzy Oleny Kuriło zostało zrobione w pierwszym dniu inwazji Rosji na Ukrainę, 24 lutego 2022 roku. Kobieta została raniona odłamkami szkła. W Polsce przeszła kilka operacji, także okulistycznych.

Po 9 miesiącach wojny doszło do spotkania postaci ze zdjęcia z jego autorem. To Wolfgang Schwan z tureckiej agencji informacyjnej Anadolu Agency.  

Sfotografował on Olenę w mieście Czuhujew, na południe od Charkowa we wschodniej Ukrainie. W pobliżu Czuhujewa położone było lotnisko, które najprawdopodobniej było celem rosyjskiego wojska w pierwszym dniu wojny. Zamiast tego wystrzelony przez Rosjan pocisk uderzył w budynek, w którym mieszkała 52-letnia nauczycielka.

Zdążyłam tylko pomyśleć: Boże, nie jestem gotowa na śmierć - wspominała Olena.

Kobieta została raniona odłamkami szkła. Schwan spotkał ją przed budynkiem, już po założeniu opatrunków na twarz.

Na zdjęciu widać, że niemal cała głowa Oleny jest zabandażowana. Odłamki szła uszkodziły jej oczy.

Potrzebowałam operacji, ale szpital na Ukrainie nie był w stanie mi pomóc - wspominała. Dzięki brytyjskim dziennikarzom dotarłam do Polski, gdzie operowano mnie trzy razy. 

Olena opowiadała też o tym, jak to stała się tematem rosyjskiej propagandy. Rosyjska telewizja twierdziła, że jej zdjęcie jest mistyfikacją, ona sama jest aktorką, a zdjęcie zostało zrobione 5 lat wcześniej.

Z początku byłam zszokowana, potem już tylko się z tego śmiałam - stwierdziła.

"Przypomnijcie sobie Pearl Harbor, 11 września. My tego doświadczamy teraz codziennie"

16 marca podczas zdalnego wystąpienia przed Kongresem Stanów Zjednoczonych prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski pokazał politykom poruszający film. Widać na nim budynki zamienione w gruzy, zapory przeciwczołgowe na ulicach i cierpienie setek tysięcy ludzi. Przypomnijcie sobie Pearl Harbor, 11 września. My tego doświadczamy teraz codziennie - powiedział Zełenski. 

To terror, którego Europa nie widziała od 80 lat i prosimy o odpowiedź na ten terror ze strony całego świata - zaapelował wtedy Zełenski. 

We wrześniu szef gabinetu prezydenta Ukrainy Andrij Jermak opublikował zdjęcie masowych grobów spod Iziumu. W sumie znaleziono 450 mogił. Jedna z fotografii przedstawia grób 6-letniej Ołesi oraz jej rodziców. 

"Rosja zabija Ukraińców całymi rodzinami. Izium. Ołesia, 6 lat. Zabita przez rosyjskich terrorystów. Obok pochowani są jej rodzice" - napisał Jermak w Telegramie, publikując zdjęcia grobów z lasu pod Iziumem.

Noworodki zamiast w inkubatorach - na łóżkach polowych

Drugiego dnia wojny, 25 lutego 2022 r. "New York Times" zamieścił przejmujące nagranie noworodków z intensywnej terapii, które w szpitalu w Dnipro na wschodzie Ukrainy musiano ewakuować do schronu.

"New York Times" zamieścił nagranie zrobione w dniu wybuchu rosyjskiej agresji przez doktora Denisa Surkowa. Widać na nim noworodki przeniesione z oddziału intensywnej terapii do piwnicy placówki, gdzie powstał schron dla pacjentów.

Noworodki leżały na rozkładanych łóżkach - zamiast w inkubatorach. Większość była szczelnie owinięta kocami, niektóre były ręcznie wentylowane przez personel.

Dzieci musiały zostać ewakuowana do schronu z powodu ostrzału miasta.

To oddział intensywnej terapii dla noworodków. W schronie. Wyobrażacie to sobie? - napisał do "NYT" na WhatsAppie doktor Surkow. Taka jest nasza rzeczywistość - dodał.

Kilka dni później ukraińskie służby zbrojne opublikowało fotografię ze schronu z jednej z placówek dla dzieci w mieście Kropywnycki w centralnej części Ukrainy. Widać na nim niemowlęta i kilkuletnie maluchy stłoczone w piwnicy. W jednym łóżeczku leżało kilkoro dzieci. 

W mediach społecznościowych zaczęto publikować też coraz więcej zdjęć, na których widać, jak dzieci śpią w schronach. 

Puste wózki

Po trzech tygodniach wojny władze Lwowa razem z mieszkańcami zorganizowały akcję - na miejskim rynku ustawili rzędy pustych dziecięcych wózków.

"Puste wózki dziś na Rynku symbolizują życie aniołków. One bronią teraz nieba Ukrainy, zamiast zdecydowanych działań świata. To straszna cena wojny, którą Ukraina dziś płaci" - napisał w mediach społecznościowych mer Lwowa Andrij Sadowy. Razem z wpisem polityk zamieścił także zdjęcie ukazujące inicjatywę.

"Wzywamy dorosłych z całego świata, by stanęli jak jedna tarcza, by bronić ukraińskie dzieci i dać im przyszłość" - zaapelował Sadowy.

Zdjęcia pustych wózków pojawiały się w mediach społecznościowych także w innym kontekście. Na początku marca na dworcu w Przemyślu Polki zostawiały nieużywane wózki dziecięce - tak, by mogły z nich skorzystać matki małych dzieci, uciekające z Ukrainy. 

Moc śpiewu kilkulatki

Jednym z symboli wojny w Ukrainie był występ kilkuletniej Amelii w jednym z kijowskich schronów. Dziewczynka zaśpiewała piosenkę "Mam tę moc" z filmowego hitu Disneya "Kraina lodu"

"Widząc w jednym z kijowskich schronów bombowych, jak dzieci rysują jasne rysunki w przyciemnionym tle, nie mogłam po cichu przejść obok. Zatrzymałam się, pochwaliłam, zaoferowałam, że zrobię małą wystawę, żeby jakoś ozdobić to niezbyt wesołe miejsce" - napisała autorka nagrania Marta Smekhova.

Dziewczynka o imieniu Amelia powiedziała jej, że poza rysowaniem uwielbia śpiewać. "I szepcząc, powiedziała mi, że chciałaby zaśpiewać przed publicznością" - poinformowała autorka postu.

"Więc o co chodzi? Teraz to zorganizujmy... Widzisz kochanie, ile tu jest ludzi?" - zapytała Marta Smekhova.

"Jest głośno, nikt mnie nie usłyszy" - zmartwiła się dziewczynka, która jednak zdecydowała się wystąpić.

Od pierwszego słowa w schronie nastała całkowita cisza. "Nawet mężczyźni nie mogli powstrzymać łez" - poinformowała Marta Smekhova.

"Obiecałam, że wiele osób go zobaczy! Amelia bardzo tego chciała. Pokazywałam ten filmik ludziom w różnych miastach Ukrainy, widzieli go obcokrajowcy w różnych częściach świata! Amelia, Twój śpiew nikogo nie pozostawił obojętnym!" - pisze dalej kobieta.

Kilkanaście dni po tym występie w schronie Amelia i jej mama znalazły się w Polsce. Dziewczynka wystąpiła na koncercie charytatywnym na rzecz Ukrainy. 

Dziewczynka ze strzelbą i lizakiem

Kolejnym zdjęciem-symbolem wojny w Ukrainie została fotografia dziewczynki, która siedzi w wybitym oknie z lizakiem w ustach i karabinem w rękach. W warkocz wplecione ma wstążki w barwach ukraińskiej flagi narodowej.

Zdjęcie było podawana przez internautów na Facebooku i Twitterze; wielu z nich sądziło, że dziecko ze zdjęcia bierze udział w walkach z Rosjanami.

Okazało się, że autorem zdjęcia jest fotograf-hobbysta Oleksii Kyrychenko, prywatnie ojciec 9-latki. Opublikował je na swoim koncie na Facebooku 22 lutego, na dwa dni przed inwazją rosyjskich wojsk.

Chciał w ten sposób zwrócić uwagę na sytuację Ukrainy i groźbę wiszącej wtedy nad nią wojny. "Chciałbym pokazać, jak Ukraina może wyglądać w najbliższym czasie" - napisał. "To zdjęcie mojej córki z lizakiem i strzelbą, zrobione w pustostanie. Broń jest moja, a moja córka nie wie, jak jej się używa. Ma 9 lat. Broń podczas robienia zdjęcie nie była naładowana".

5-letnia Waleria twarzą antywojennej demonstracji

Na gigantycznym banerze, który rozwinęli uczestnicy antywojennej demonstracji 14 marca we Lwowie, widniała twarz uśmiechniętej, małej beztroskiej dziewczynki - 5-letniej Walerii z Krzywego Rogu.

Magazyn "Time" skontaktował się z Walerią i jej mamą, Taisiią. Obie wyjechały z Ukrainy do Polski.

Waleria i jej mama uciekły do Polski 9 marca. Jak mówiła kobieta, do końca nie docierało do nich, że wojna się zacznie. Obudziłyśmy się 24 lutego i dowiedziałam się, że okupanci zaczęli bombardować nasze bazy wojskowe - opowiada.

Pomyślałam o mojej córce. Wiedziałam, że dla jej bezpieczeństwa musimy uciekać. Wyjechałyśmy z Ukrainy, zanim nas zbombardowali - mówi kobieta. 

Decyzja o opuszczeniu Ukrainy była bardzo trudna. Ale każdy chce zapewnić bezpieczeństwo swoim dzieciom - tłumaczy. 

Wierzę, że ten koszmar wkrótce się skończy. Wszyscy Ukraińcy - kobiety i dzieci - wrócą do siebie mówiła w marcu ubiegłego roku kobieta.

"Miejsce mojej śmierci i mojego życia"

"Cóż, to wszystko. Azowstalu, dziękuję ze schroniska - to miejsce mojej śmierci i mojego życia" - tak brzmiał wpis, który na Twitterze opublikował Dima Kozacki, żołnierz Pułku Azow, broniący przez ponad 80 dni zakładów Azowstal w Mariupolu. Kozacki, znany także jako Orest, był nieformalnym fotografem obrońców Azowstalu. 

Kozacki był jednym z setek obrońców Azowstalu pojmanych w maju przez rosyjskich żołnierzy. Od początku walki o zakłady dokumentował fotograficznie walkę obrońców. Jego autoportret publikowały media na całym świecie. Widać na nim Kozackiego stojącego w promieniach słońca przedzierającego się do wnętrza pogrążonego w ciemności zakładu. 

Kozacki przed pojmaniem w rozmowie z niezależnym ukraińskim portalem Hromadske określił sytuację w Azowstalu jako "niekończący się horror". Mamy tu rannych obrońców i zabitych. Nie możemy ich porzucić - oddali wszystko tej walce - niektórzy życie, inni zdrowie - opowiadał. Część z nich potrzebuje leczenia, ale go nie dostają. Lekarstwa skończyły się już dawno temu. Ich męstwo stało się symbolem - nie tylko w Ukrainie, ale i na całym świecie - mówił.

Kozacki odzyskał wolność we wrześniu - razem z 214 innymi jeńcami. 

Wstrząsające zdjęcie obrońcy Azowstalu

Wśród 215 obrońców Azowstalu zwolnionych we wrześniu z rosyjskiej niewoli był też Mychajło Dianow. Jego fotografia także stała się symbolem brutalności Rosjan. Porównanie zdjęć udostępnione przez ukraińskie Ministerstwo Obrony Narodowej uświadamia, jak koszmarnie traktowani są przez Rosjan jeńcy wojenni.

Dianow w niewoli nie otrzymał niezbędnej pomocy lekarskiej. W zrośniętej ręce żołnierza brakuje 4 centymetrów kości. 

Teraz jest w Minneapolis w USA. Czeka na dopasowanie bionicznej protezy i korektę zdeformowanej prawej ręki.

Na leczenie Dianowa w Ukrainie zebrano ponad 20 mln hrywień. Przekazał je na leczenie innych żołnierzy - ostatnio na protezy nogi i ręki żołnierza poznanego w USA.

Dianow w wywiadzie dla portalu o bohaterach Ukrainy Front 18 wspominał, jak 80 żołnierzy z jego oddziału zlikwidowało 1800 Rosjan, jak w Mariupolu niszczyli czołgi z wyrzutni ręcznych, ale nie zgadzał się, by nazywać go bohaterem.

Bohaterowie leżą w ziemi. My to wojownicy. Chcesz być bohaterem - wyjdź i krzycz - zginiesz. Nie lubimy słowa bohater. Wojownik, obrońca - tak! - mówił Dianow.

Opisywał cztery miesiące w obozie jenieckim. Jak mówił, ból można wytrzymać. Najgorszy był głód.

Dawali nam 30 sekund na posiłek. I dawali twardy chleb i wrzątek. Nie jesteś w stanie fizycznie tak zjeść. A przy nas jedli batoniki i czekoladki - opowiadał.

Dlatego na pytanie, o czym marzył w obozie, bez wahania odpowiedział: o eklerce. Po powrocie do Ukrainy chce otworzyć zakład obróbki metali.

Ciężarna narzędziem rosyjskiej propagandy

Marianna Wyszomirska miała urodzić dziecko, gdy Rosjanie zbombardowali Mariupol. To jej zdjęcia 9 marca obiegło świat. Kobieta w zaawansowanej ciąży, w koszuli nocnej na schodach wśród ruin. Teraz okazuje się, że Wyszomirska to narzędzie rosyjskiej propagandy.

Gdy rosyjskie bomby spadły na Mariupol, Wyszomirska była w szpitalu położniczym nr 3. Przerażona kobieta na schodach oraz kobieta otulona kołdrą na gruzach - to jej zdjęcia pokazały wszystkie światowe media.

Już wtedy rosyjska machina propagandowa wzięła ją na cel. W sieci pojawiły się wpisy mówiące, że znana blogerka nie mogła rodzić w publicznym szpitalu, że to statystka z wypchanym brzuchem.

Jej los był nieznany, ale w kwietniu pojawiło się nagranie, w którym ta sama kobieta mówiła, że skaleczyła się szkłem, a to ukraińscy żołnierze kradli ciężarnym w szpitalu jedzenie.

Było przypuszczenie, że Marianna jest w Rosji, ale kilka miesięcy później odnalazła się w Mariupolu - na kolejnym nagraniu, gdy niosła sprzęt do wyremontowanej szkoły, a uczniom wręczała baloniki w barwach Rosji.

We wrześniu wystąpiła w rosyjskiej telewizji w godzinnym wywiadzie. Tam opowiadał o córce, o życiu koło Doniecka i o ostrzałach. Nie mówiła tylko, kto strzela.

Zawalony most niczym schron

Jednym z symboli wojny stał się też most na rzece w Irpieniu. Na początku marca świat obiegły zdjęcia, na których widać przerażonych ludzi szukających pod zniszczoną konstrukcją schronienia przed kolejnymi nalotami rosyjskich wojsk, a następnie uciekających po prowizorycznych kładkach. 

Na zdjęciach było widać matki trzymające w ramionach dzieci, balansujące nad wodą. Starsze kobiety i mężczyźni trzymali się za ręce, by nie spaść. Pomagali im żołnierze. Więcej zdjęć znajdziecie w artykule poniżej:

Szafka kuchenna z mieszkania w Borodziance stała się symbolem

Do rangi symbolu urosła uwieczniona na zdjęciach szafka kuchenna, która ocalała na ścianie zrujnowanego mieszkania w Borodziance - jednego z najbardziej zniszczonych miast w Ukrainie.

"Dzisiaj na Ukrainie popularność zdobyła szafka kuchenna. Sfotografowała ją w uwolnionej od Rosjan i zrujnowanej Borodziance fotoreporterka portalu Suspilne Jełyzaweta Serwatynska. Budynek z ocalałą szafką stoi na wjeździe do miasta. Te półeczkę i naczynia, które wytrzymały ostrzał, w sieci nazywają symbolem niezłomności" - pisał w kwietniu portal Suspilne. 

"Przed zniszczoną klatką jest wyrwa od pocisku tak głęboka, że zmieści się w niej człowiek. W budynku zawalił się cały pion, od parteru do czwartego piętra" - opisywała Serwatynska. Jej fotoreportaż z Borodzianki można obejrzeć tutaj. 

"Chcecie wiedzieć, jak czujemy się na Ukrainie? Jak ta szafka. Rosjanie próbują nas złamać, ale się trzymamy. I będziemy się trzymać aż do zwycięstwa" - napisał ukraiński deputowany Roman Hryszczuk. "Ten dom, tak jak wiele innych, odbudujemy. Odbudujemy też wiele innych domów, szkół, szpitali i teatrów. Ukraina powstanie z popiołów jak Feniks" - dodał w kolejnym wpisie.

"Tam, gdzie kiedyś była miłość, ciepło i rodzinne posiłki, teraz są tylko stłuczone talerze, złamane serca i życia" - stwierdził doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko. Wielu internautów z Ukrainy mówi wprost, że zdjęcie ocalałego mebla najlepiej obrazuje stan, w jakim się obecnie znajdują.

Kolejka bezpańskich psów

We wrześniu internet obiegło zdjęcie z centrum Kramatorska. Wolontariusze zainstalowali tam miskę z karmą dla bezdomnych psów. Efekt zaskoczył ich samych - czworonogi ustawiły się w kolejce do jedzenia. 

"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Wczoraj zamontowaliśmy stację żywienia dla zwierząt w Kramatorsku (przy waszym wsparciu). Dziś rano ukraińskie psy stały w kolejce do jedzenia" - napisał na Twitterze Nate Mook, prezes organizacji World Central Kitchen.

Zamieścił także zdjęcie, na którym widać, jak psy stoją w kolejce do miski, w pewnej odległości od siebie, tworząc "żywy łańcuch".